Suwart, Kotecka i inne tajemnice Funduszu Sprawiedliwości. Nowe nagrania

Niezależny dziennik polityczny
„Jak cię złapią za rękę, mów, że to nie twoja ręka”- radziła b. szefowa departamentu Funduszu Sprawiedliwości Marcinowi Romanowskiemu, posłowi PiS i b. zastępcy Zbigniewa Ziobry. Na nagraniu, które ma „Wyborcza”, rozmówcy ujawniają też, kim był słynny Krzysztof Suwart, autor widmo Wp pl

– My się do tego zabieramy, jakbyśmy dalej byli u władzy, jakbyśmy mieli odpowiadać na pytania osób, które nie wiedzą i nie miały dostępu do dokumentacji. Teraz się odwróciło. To my nie mamy dostępu do dokumentacji. I to oni są u władzy. Teraz pytania będą inne. To nie będą pytania, dlaczego Profeto dostało [niezr.] i o co chodzi. Tylko to mogą być pytania związane z tym, że ktoś im się rozpruł – mówi Tomasz Mraz, b. dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w resorcie, który przez osiem lat rządów PiS był kierowany przez Zbigniewa Ziobrę i opanowany przez jego partię Suwerenna Polska (wcześniej Solidarna Polska).

Instrukcje dla posła

Głośna od paru tygodni afera Funduszu dotyczy setek milionów złotych dotacji przyznawanych organizacjom związanym z SP lub z PiS oraz traktowania Funduszu jako wsparcia dla kampanii wyborczych polityków partii Ziobry. Mraz na początku 2024 r. zgłosił się do prokuratury z ofertą, że chce zeznawać w sprawie nadużyć w FS, korzystając ze złagodzenia odpowiedzialności jako tzw. mały świadek koronny (art. 60 kodeksu karnego). Mraz był już kilkadziesiąt razy przesłuchiwany. Dostarczył dokumenty, maile oraz ok. 50 godz. nagrań rozmów z osobami odpowiedzialnymi za rozdział pieniędzy z FS. Najważniejsze z tych osób to Urszula D. (szefowa Funduszu przed objęciem tej funkcji przez Mraza) Marcin Romanowski, poseł PiS (Suwerenna Polska) i były wiceminister sprawiedliwości nadzorujący Fundusz, oraz Dariusz Matecki – szczeciński działacz partii Ziobry, w czasach rządów PiS doradca medialny w ministerstwie, agresywny aktywista internetowy, dziś poseł Suwerennej Polski. Brał udział w ustawianiu dotacji z Funduszu.

Wobec Mateckiego i Romanowskiego prokuratura zapowiada wnioski o uchylenie immunitetu. Urszula D. od 27 marca przebywa w areszcie.

Nagranie, do którego dotarliśmy, jest jednym z kluczowych. Mraz zarejestrował je 21 lutego, podczas spotkania z Urszulą D. i Romanowskim. Uczestnicy rozmowy nie tylko wiedzą, że toczy się już śledztwo, ale zdają sobie też sprawę, że wydarzenia mogą przyjąć niekorzystny dla nich obrót. Dlatego rozmowa toczy się w trzech kierunkach: kto z urzędników pracujących przy Funduszu może sypać, jak zatrzeć dowody nadużyć i jak Romanowski ma się oficjalnie tłumaczyć podczas wystąpień publicznych oraz przed komisjami w Sejmie.

Całość nagrania ma 2 godz. 21 minut, jednak przez pierwszych 40 minut nie ma żadnej rozmowy, a kolejne 40 minut to niezrozumiałe w większości fragmenty wypowiedzi uczestników, którzy dopiero siadają do stołu. Wynika z nich, że Urszula D. i Mraz mają przygotować Romanowskiego do ewentualnej rozmowy z komisją sejmową, która ma się zebrać w sprawie afery Funduszu Sprawiedliwości, oraz omawiają dowody, jakie przeciwko nim mogą mieć prokuratura lub organy kontrolne.

Ziobro „nie chce się wychylać”

Początek rozmowy dotyczy sprawy fundacji Profeto prowadzonej przez ks. Michała Olszewskiego (prywatnie znajomego Ziobry). To za nadużycia związane z dotacją dla Profeto (98 mln zł) Urszula D. została zatrzymana i jest do dzisiaj w areszcie. Z rozmowy wynika, że w Funduszu wiedziano o tym, że powiązana z ojcem księdza firma budowlana dostała bez przetargu zlecenie na prace przy budowanym przez Fundację ośrodku pomocy. „Bez przetargu? Wiedzieliśmy, że jego ojciec tam był… Adresy podobne z firmą ojca księdza? Ciężko jest wyobrazić sobie, żeby nie kombinowali” – mówi Urszula D.

Gdy rozmówcy przechodzą do głównego tematu spotkania, Mraz pyta Romanowskiego, czy Ziobro będzie startował w wyborach do europarlamentu. Mraz: – Szef nie kandyduje w eurowyborach ze względu na chorobę, czy mu nie dali miejsca?

Romanowski: – Wiesz, nie chce teraz się wychylać.

W pełni zrozumiała część nagrania zaczyna się mniej więcej po godzinie.

Urzędnicy i współpracownicy, którzy mogą zostać świadkami, są jednym z głównych tematów narady. Urszula D. i Romanowski oczywiście nie wiedzą, że Mraz zgłosił się już do prokuratury i obiecano mu status „małego świadka koronnego”. Nagrywa teraz na potrzeby wzmocnienia swojej pozycji przetargowej. 

Gdy Mraz mówi, że Romanowski może dostać pytania, które „mogą być związane z tym, że ktoś im się rozpruł”, Urszula D. protestuje: „Ale Tomek, jak się rozpruł!? (…) Ty się rozprujesz? Ja się rozpruję?”. Mraz kieruje podejrzenia na innych: „Przyjdzie ci taka Karolina Gierczak [sekretarz w Departamencie Funduszu Sprawiedliwości] i powie, że dostała informację od Miłki [Miłosława Malinowska-Dobrowolska, naczelnik w Departamencie], że ma przekręcić punkt.

Urszula D. Ale one nie dostawały informacji, że mają przekręcić punkt. Wiesz, jak ona im mówiła, ona też im nie mówiła, że przekręć punkt, przecież Karolina je nauczyła, jak mają…

Mraz: Wystarczy taki punkt zaczepienia i to jest pytanie na komisję. Od razu wtedy Marcin będzie atakowany…

Urszula D.: Ale wtedy Marcin nic nie odpowie. Co on może więcej powiedzieć? Nie powie, że „tak, kazaliśmy ludziom mówić”, albo „nie”. Na takie pytanie się odpowiada: „tak, nie, niemożliwe”. Dlatego mówisz „nie wiem”, „ja nie mam pojęcia, że coś takiego się działo”, „niemożliwe”, „skąd pan to wie, co panu przyszło do głowy?”.

Mraz: Powiedzą: „skruszony pracownik przyszedł”.

Urszula D.: Skruszony pracownik? To jest słowo przeciwko słowu… Jaki to jest dowód? Tomek, jaki to jest dowód? Ty jesteś prawnikiem. Skruszony pracownik, może sfrustrowany, bo nie awansował, pierdoli trzy po trzy.

Mraz: No dobra, a jak założysz, że nagrała to Gierczakowa?

Urszula D.: To wtedy mówi: „Boże święty! Nic o tym nie wiem!”. No przecież jak cię złapią za rękę, to mówisz: nie twoja ręka.

Następnie urzędnicy analizują, czy kolejna urzędniczka może ich zdradzić.

Mraz: Ty ją zrobiłaś naczelnikiem, nie ufałaś jej?

Urszula D.: Nie, ja jej ufałam. […] jak byłam dzieckiem. [Ciotka?] jest rodzinnie powiązana z Rydzykami, wiesz…

Mraz: Ja nie wiedziałem, że z Rydzykami. Nikt mi w końcu nie chciał powiedzieć, z kim ona jest powiązana.

Urszula D.: No nieee… ona się nie wypruje. Gruba też się nie wypruje. Do tej pory się nie wypruła, to się nie wypruje, a zresztą ona sama tam mocno w tym jest. To nie jest jej psychologiczny picture. Tak że o to bym się nie martwiła, wiesz, po prostu nawet jakby coś [niezr.], to ktoś ma jakieś dowody?

Mraz: No i potem ci ludzie na podstawie tego, że mają cień zaczepienia, aresztują nas wszystkich.

Rozmówcy omawiają sytuację kolejnych współpracowników.

Urszula D.: Pytanie, czy Miłosz będzie miał interes, żeby jakby coś się wypruwać. Czy będzie się trzymać od tego z daleka. Tak z psychologicznego punktu widzenia to Miłosz nie jest osobą, która chce pokazać, jaki świat jest… Wiem, bo to na niego też rzutuje. To nie jest ktoś, kto sam siebie obciąży kiedykolwiek.

Mraz: Ale to chodzi o sześćdziesiątkę, no nie? [art. 60 kodeksu karnego, tzw. mały świadek koronny]

Romanowski: Tak

Mraz: Tylko o to.

Urszula D.: Ale mi się to tak psychologicznie, no nie… Jest wiele osób, które mogą siebie obciążyć, ale nie Miłosz [niezr.].

Romanowski: Będą powtarzać swoje.

„Oni będą powtarzać swoje, ja swoje”

Przechodząc do instrukcji dla posła Romanowskiego, Urszula D. pyta: No ale Marcin, co odpowiesz na takie pytanie? Czy ustawialiście konkursy? Jak to ustawialiśmy? Co pan ma na myśli?

Romanowski: Ja będę odpowiadał: państwo [to widzieli?], wszystko było na podstawie ustawy, rozporządzenia… Trzy cele, właściwie chodzi o to, żeby wypracować sobie takie zdania, żeby je powtarzać. Oni będą powtarzać swoje, a ja będę powtarzać swoje.

Urszula D. (sceptycznym tonem): Oni będą pytali, dlaczego ustawialiście konkursy, a Marcin powie, jaka jest procedura, ten…

Romanowski: Dokładnie.

Mraz: Ale brakuje mi tego jednego elementu, że co, jeżeli taka Karolina Gierczak…taki modelowy pracownik jako model, powie, że ktoś kiedyś do niej przyszedł i powiedział, że ma zmienić punktację?

Romanowski: To odpowiem, że procedura polega na tym, że dwie osoby niezależnie od siebie oceniają i jest normalne w takim i takim konkursie, to jest taki model, że tak może się odbywać.

Mraz: OK. To mnie przekonało.

Po tym zdaniu wszyscy wybuchają śmiechem.

W pewnym momencie Romanowski mówi: „To by trzeba było jakoś opisać, żeby w zgrabne zdania ubrać taką odpowiedź, którą będę zawsze powtarzał”.

„Korespondencja z połową Solidarnej Polski”

Uczestnicy narady analizują też, czy w ich poczcie mailowej mogą być jakieś dowody, które będą stanowić obciążenie. Nie wszystkie maile zdążyli skasować.

Mraz: A z Mateckim masz maile?

Urszula D. sprawdza: Nie mamy (wspólny śmiech). Z [niezr.] mam dużo, ale… co ja tu mam z Mateckim… Jakaś czuła korespondencja jest…

Mraz: Z Dariuszem?

Urszula D.: No… No w ogóle z większością tych osób muszę skasować. Marcin, ty nie masz Mateckiego na mailu czy pousuwałeś?

Romanowski: Pousuwałem.

Urszula D.: Mam pousuwać korespondencję z połową Solidarnej Polski? (wszyscy się śmieją) Ze wszystkimi… każdy jeden [dłuższy fragment niezrozumiały, padają nazwy, nazwiska]

Mraz: Ja już połowy maili nie mam, ale ja, miksując się z Funduszu, kasowałem, zrobiłem pierwszą taką solidną selekcję.

Urszula D.: Ale wiesz, Gmail jest odtworzeniem mojego życia.

Mraz: Też tak do niego podchodziłem, ale w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że może nie chciałbym, żeby pewne rzeczy z mojego życia były odtworzone. No więc kiedy mogłem usuwać je ponad rok temu, to raczej moje się już nadpisało.

Wtrąca się Romanowski: Ale odzyskają, odzyskają na pewno.

Urszula D.: Nie odzyskają. Wiesz, jakie to jest kosztowne?

Mraz: Też mi się wydaje, że odzyskają.

Pani Patrycja dzwoni w nocy

Część rozmowy dotyczy kontaktów z Patrycją Kotecką, kiedyś dziennikarką, wpływową żoną Ziobry, która jest szarą eminencją w jego partii. Z dialogu wynika, że Kotecka miała wpływ na działalność Funduszu, a ludziom Ziobry zależy, by jej rola nie wyszła na jaw. Urszula D. zastanawia się, co robić, gdy padną pytania o Kotecką: „O kontakty z panią Patrycją? Co robić? Na ile ingerowała w różne rzeczy? Ja się wszystkiego wyprę (śmiech), chyba że mają na Pegasusie moją czułą korespondencję z nią (śmiech).

Mraz: A korespondowałyście?

Urszula D.: No, ona ze mną (śmiech).

Mraz: To nigdy nie jest tak, że ty zaczynasz. Ty nie zaczynasz konwersacji z panią Patrycją. To ona zaczyna z tobą. Albo zaprasza cię do jakiejś (śmiech).

Wtrąca się Romanowski: Jak ma na imię ten… Boże, ten wysoki chłopak, który pracował dla mnie.

Urszula D.: Wiktor?

Romanowski: Wiktor, on miał niezłe doświadczenie z Patrycją. Dzwoni do niego w nocy.

Mraz: Oooooo…

Romanowski: I mówi: „jeżeli pan chce w tym kraju jeszcze w mediach jeszcze karierę, to coś tam, coś tam…”. (wszyscy się śmieją)

Romanowski: On zresztą bez mojej wiedzy, bo miał dostęp do Twittera, napisał coś tam na któregoś z dziennikarzy z Onetu… [niezr.] i był taki przerażony. (śmiech)

Urszula D.: O Boże (śmiech). Lepiej zastanówmy się, jak my odpowiemy, jak nas zapytają o Patrycję.

Kim był Krzysztof Suwart?

Rozmówcy nie dochodzą do żadnych konkluzji, ale zaraz potem pojawia się inny związany z Kotecką temat: chodzi o Krzysztofa Suwarta. To pseudonim autora widmo, który na portalu Wirtualna Polska opublikował dziesiątki artykułów w pozytywnym świetle przedstawiających działania resortu Ziobry oraz Funduszu Sprawiedliwości.

Sprawę w 2020 r. ujawniło OKO.press. Za publikacjami podpisanymi przez Suwarta, według źródeł portalu, stała Kotecka. W zamian WP.pl dostawała pieniądze – ok. 7 mln zł – z Funduszu Sprawiedliwości.

Po tekście OKO.press naczelnym portalu przestał być Tomasz Machała (został przesunięty na inne stanowisko), a redakcja, by się uwiarygodnić, zatrudniła grupę niezależnych dziennikarzy. Nigdy jednak WP.pl nie rozliczyła tej sprawy do końca i nie podała źródła, z którego czerpano teksty podpisane nazwiskiem Suwart.

W nagranej rozmowie Mraz, przewidując, że ta sprawa też będzie przedmiotem badań, mówi wprost:

Mraz: Krzysztof Suwart…

Romanowski: Eeee…

Urszula D: Czy to jest jakaś afera?

TM: Był zatrudniony u nas jako doradca do spraw medialnych.

Mraz: Cały czas był zatrudniony, chyba do końca.

Romanowski: To ten…

Mraz: Mąż tej… Mirończuk.

Urszula D.: Mirończuk… Ale oni wiedzą, że Mirończuk to był Suwart?

Mraz: Na pewno nie wiedzą.

Romanowski: Powiem, że o tym zapomniałem. Byłbym bardzo wiarygodny, mówiąc, że nie pamiętam. (śmiech)

Za tajemniczym Krzysztofem Suwartem stał zatem Mirończuk, który był pracownikiem ministerstwa (WP.pl opublikowało w 2018 r. m.in. pochlebny wywiad z Romanowskim). Ale część tekstów podpisywanych tym pseudonimem tworzyli też dziennikarze portalu, dostając za to wierszówkę.

Nie wiadomo, kto przekazywał do redakcji gotowe artykuły z resortu sprawiedliwości. OKO. press wskazywało tu na Kotecką. W WP.pl „rozprowadzającym” teksty Suwarta był m.in. Machała.

Mirończuk ma na imię Krzysztof, według źródeł „Wyborczej” pracował w WP.pl do ok. 2018 r. Potem znalazł zatrudnienie w resorcie sprawiedliwości. Jego żona Aneta Jakubiak-Mirończuk kierowała tam Departamentem Funduszy Europejskich.

Dziś Krzysztof Mirończuk prowadzi własną działalność gospodarczą. Pracuje jako freelancer i autor artykułów sponsorowanych. Jego teksty – jako materiały sponsorowane – ukazują się m.in. na WP pl, PB.pl i money pl.

Żródło:  wyborcza.pl

Więcej postów