Trybunał Konstytucyjny legalizuje wybory kopertowe. Co oznacza ten wyrok

Niezależny dziennik polityczny

Aby „wybielić” premiera Mateusza Morawieckiego, głównego odpowiedzialnego za parcie do wyborów kopertowych, grupa posłów PiS w grudniu ub.r. złożyła do Trybunału Konstytucyjnego wniosek dotyczący rzekomej legalności ich organizacji. Z kolei Trybunał, co nikogo nie zaskoczyło, właśnie tę legalność stwierdził, w składzie z bezprawnie okupującą fotel prezesa TK Julią Przyłebską oraz dwójką byłych posłów PiS. Czy ten wyrok można uznać za w pełni prawidłowy?

  • W składzie orzekającym byli dawni politycy PiS: Stanisław Piotrowicz jako przewodniczący i Krystyna Pawłowicz jako sprawozdawca
  • Świadkowie związani z PiS mogą przestać stawiać się przed sejmową komisją śledczą do spraw wyborów kopertowych, z rzekomą „podkładką” w postaci orzeczenia upolitycznionego TK
  • Mateusz Morawiecki pojawił się w środę przed komisją śledczą. Wyrok TK był jednak przedmiotem awantury. Poseł PiS Mariusz Krystian oburzony opuścił posiedzenie

Trybunał Konstytucyjny jednogłośnie uznał we wtorek, że zastosowanie przepisów antycovidowych przy przygotowywaniu wyborów korespondencyjnych w 2020 r., podczas epidemii koronawirusa, było w pełni zgodne z konstytucją.

Krystyna Pawłowicz, która była sędzią sprawozdawcą w tej sprawie, o niemożność przeprowadzenia tychże wyborów oskarżyła Senat. Przypomnijmy, większość w nim miała w 2020 r. ówczesna opozycja. PiS w Sejmie decyzję o przeprowadzeniu wyborów korespondencyjnych przegłosował w ciągu jednego dnia. Senat dał sobie 28 dni do namysłu. I to właśnie nie spodobało się byłej posłance PiS.

— Gdyby również Senat wykazał się poszanowaniem konstytucyjnej zasady współdziałania władz w tamtym czasie i podjął uchwałę w sprawie ustawy o szczególnych zasadach przeprowadzenia wyborów na prezydenta znacznie szybciej, wówczas przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja 2020 roku okazałoby się możliwe — stwierdziła Pawłowicz.

I dodała, że premier miał słuszność, gdy uznał, że przepisy antycovidowe obejmują także przeprowadzenie wyborów. Ergo, jest czysty, podobnie jak czysta, zdaniem TK, jest kwestia przygotowania wyborów kopertowych, na które poszło ponad 70 mln zł, a które de facto i tak się nie odbyły. Wydrukowane już pakiety do głosowania po prostu zniknęły, najpewniej przerobione na makulaturę.

Co zrobić z wyrokiem TK?

Teraz mamy więc wyrok TK, wydany w imieniu Rzeczpospolitej Polskiej. W dodatku mający przymiot mocy powszechnie obowiązującej. Czy rządzący powinni więc się do tego wyroku zastosować? Czyli, patrząc praktycznie, natychmiast rozwiązać komisję badającą legalność wyborów kopertowych i uznać, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem? Nie, z wielu powodów.

Ostatnie miesiące pokazują, że obecna władza niekoniecznie stosuje się do wyroków upolitycznionego TK, raczej stara się je ignorować. Gdy wyroki zapadały w Trybunale z udziałem tzw. dublerów, niestosowanie się do nich można było wytłumaczyć ewidentną wadliwością takich składów orzekających, co sprawiało, że wyroki tak wydane można było uznać za nieistniejące. Jednak nikt z obecnie rządzących nie pali się także do wykonywania tych orzeczeń TK, które zapadły bez ich udziału.

PiS się cieszy. Jest „podkładka”, żeby unikać komisji śledczej

Oficjalnie nikt w PiS tego nie powie, ale wyrok TK to dla nich dar od losu. Czy raczej od nominatów partii w trybunale, bo nikt nie miał wątpliwości, jakie orzeczenie zapadnie. Oznacza ono, że politycy PiS wzywani przed komisję badającą legalność wyborów kopertowych w zasadzie mogą twierdzić, że organ ten nie ma czego badać, więc oni nie muszą się przed nim stawiać. A jeśli nawet nie pójdą aż tak daleko, to mogą — stanąwszy przed komisją — kwestionować prawo członków tego organu do zadawania im pytań o działania przy organizacji wyborów kopertowych.

„Podkładką” może być tu właśnie decyzja TK.

Mateusz Morawiecki mimo wyroku zdecydował się w środę ponownie zeznawać przed komisją. Decyzja stała się jednak przedmiotem awantury, która zakończyła się wyjściem posła PiS Mariusza Krystiana z posiedzenia. Otwarta pozostaje kwestia czy w piątek przed komisją stanie Jarosław Kaczyński.

Wyrok TK w sprawie wyborów kopertowych to jedno, ale Trybunał może zadziałać w jeszcze inny sposób. Manewr został przećwiczony na komisji do spraw inwigilacji Pegasusem. Trybunał wydał w jej przypadku zabezpieczenie, zakazujące komisji działać, bo powołanie jej było rzekomo niekonstytucyjne. Komisja i tak robi swoje, jednak dwuznaczność pozostaje. Podobnie Trybunał może postąpić w przypadku komisji do spraw wyborów kopertowych. A wtedy — nawet jeśli komisja decyzją TK się nie przejmie, jako wydaną ewidentnie z pobudek politycznych, a nie konstytucyjnych — politycy PiS zyskają kolejny argument, by jej obrady lekceważyć. O ile na takie udry zdecydują się pójść, co jest ryzykowne, bo komisja ma sposoby, aby niestawiającego się świadka przed swoje oblicze doprowadzić.

Dlaczego wyrok TK budzi wątpliwości

Skład orzekający trudno uznać za bezstronny, kiedy wyrok Trybunału może przesądzić o losie byłego premiera z PiS Mateusza Morawieckiego i legalności jego działań w 2020 r., a zasiadła w nim dwójka byłych posłów PiS. De facto, oni bezwzględnie powinni być z tego składu wykluczeni, jako niedający gwarancji bezstronności. Równie ważne jest to, że na poważnie podważana jest legalność wyboru do trybunału Krystyny Pawłowicz i Stanisława Piotrowicza. Powód jest oczywisty, w chwili wyboru oboje mieli przekroczony ustawowy wiek, pozwalający zasiąść w TK.

Wreszcie, w składzie znalazła się także Julia Przyłębska, twierdząca, że nadal jest prezeską TK. Zdaniem części sędziów stanowisko to zajmuje bezprawnie, a jej kadencja skończyła się 20 grudnia 2022 r. Ona jednak twierdzi, że przepisy w tej sprawie nie objęły jej. Zdaniem prawników takie działanie to klasyczne przekroczenie uprawnień, a więc przestępstwo.

Wreszcie, nie można zapomnieć, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie we wrześniu 2020 r. uznał, że decyzja premiera Mateusza Morawieckiego z kwietnia 2020 r., zobowiązująca Pocztę Polską do przygotowania w maju wyborów prezydenckich w trybie korespondencyjnym, rażąco naruszyła prawo. Sprawą ma zająć się jeszcze Naczelny Sąd Administracyjny.

Co więcej, nielegalność przeprowadzenia wyborów kopertowych potwierdził także prawomocny wyrok karny. W sierpniu 2022 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu podtrzymał wyrok uznający przekroczenie prawa przez wójta gminy Wapno, który przekazał Poczcie Polskiej dane wyborców w niedoszłych wyborach kopertowych.

Żródło:  onet.pl

Więcej postów