Może nam zabraknąć mocy. Prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych ostrzega

– Z naszego punktu widzenia, jako operatora odpowiedzialnego za bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej, widzimy, że to bezpieczeństwo jest zagrożone – mówi portalowi WNP PL Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE).

  • Grzegorz Onichimowski, prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych (PSE) w rozmowie z WNP PL wskazuje, że w przyszłości liczyć się będzie wykorzystywanie wszystkich lokalnych surowców.
  • – Mamy w Polsce do czynienia z dużym przemysłem spożywczym. To jest biogaz. Mamy do czynienia z dużym przemysłem drzewnym. To jest biomasa – wylicza Grzegorz Onichimowski.
  • O przyszłości sektora elektroenergetycznego szeroko dyskutowano podczas XVI Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.

Zapytaliśmy Grzegorza Onichimowskiego, prezesa Polskich Sieci Elektroenergetycznych między innymi o to, czy grożą nam niedobory energii w kolejnych latach, zważywszy na to, że z systemu będą „wypadać” bloki węglowe.

– Na pewno jest to poważne wyzwanie – ocenia w rozmowie z portalem WNP.PL Grzegorz Onichimowski. – Z dwóch powodów. Pierwszy powód to ten, że może nam faktycznie zabraknąć mocy. Energię będą nam produkowały w dużej mierze źródła odnawialne – dodaje.

„Dzisiaj Świętym Graalem nowej energetyki jest elastyczność”

– Ale musimy mieć wszystkie parametry zachowane tej energii i OZE nam tego do końca nie dadzą – mówi Grzegorz Onichimowski. – A po drugie musimy mieć tę moc. Czyli możliwość dostarczania do systemu odpowiedniej ilości mocy w każdej godzinie i każdego dnia. No i tutaj oczywiście kłania się coś, co dzisiaj jest takim Świętym Graalem nowej energetyki, czyli coś, co nazywa się elastycznością – zaznacza.

– Elastyczności możemy szukać poprzez konwencjonalne źródła, ale wiadomo, że te źródła węglowe są mało elastyczne. Jednak musimy dzisiaj z nimi żyć. Nie możemy ich wyłączyć – podkreśla Grzegorz Onichimowski. – Jest więc tutaj konflikt między energią a mocą, bo z punktu widzenia produkcji energii te bloki już produkują tej energii coraz mniej. I nie mogą na rynku energii po prostu wytrwać. One są deficytowe na trwałe. I to jest bardzo poważny problem, przed którym stoimy. Firmy energetyczne: Tauron, PGE, Enea – przede wszystkim te trzy – chcą się pozbyć tych aktywów węglowych. Bowiem to im nie zapewnia zyskowności. A my z naszego punktu widzenia, jako operatora odpowiedzialnego za bezpieczeństwo dostaw energii elektrycznej, widzimy, że to bezpieczeństwo jest zagrożone. Oczywiście jesteśmy na wspólnym europejskim rynku i ten wspólny europejski rynek nas podtrzymuje w godzinach, kiedy mamy deficyt. Ale niekoniecznie zawsze tak musi być. I perspektywa budowania takiego bezpieczeństwa regionalnego jest jeszcze przed nami – tłumaczy Grzegorz Onichimowski.

– Jeśli chodzi o inwestycje w istniejące źródła węglowe, no to raczej jest to mało prawdopodobne – ocenia Grzegorz Onichimowski. – Po pierwsze dlatego, że nie za bardzo zdobędziemy na to finansowanie. Być może pewne ograniczone inwestycje w istniejące bloki, żeby podtrzymać ich żywotność i trzymać je w tzw. rezerwie operacyjnej – to będzie potrzebne. Pytanie, w jakim mechanizmie, jak to należy zrobić, bowiem musimy patrzeć na nasz rachunek – wskazuje Grzegorz Onichimowski.

„W przyszłości liczyć się będzie wykorzystywanie wszystkich lokalnych surowców”

Grzegorz Onichimowski zwraca również uwagę, że liczyć się będzie w przyszłości wykorzystywanie wszystkich lokalnych surowców.

– Mamy w Polsce do czynienia z dużym przemysłem spożywczym. To jest biogaz – zaznacza Grzegorz Onichimowski. – Mamy do czynienia w Polsce z dużym przemysłem drzewnym. To jest biomasa. Oczywiście nie zapominajmy o gazie rozumianym jako takie źródło szczytowe, bo gaz może działać dosyć elastycznie i umożliwiać nam optymalne wykorzystanie istniejących źródeł odnawialnych. No i na koniec – węgiel. Mamy przecież nowoczesne bloki węglowe. Te jeszcze na pewno będą operować przez co najmniej dziesięć lat. A te starsze – część z nich przeznaczyć do rezerwy. Ale ja byłbym ostrożny i raczej próbował minimalizować wielkość tej rezerwy, bo za nią będziemy musieli płacić. I to płacić dość drogo – podsumowuje Grzegorz Onichimowski.

Żródło:  wnp.pl

Więcej postów