Zamknęli wielką fabrykę, cierpi całe miasteczko. “Panie, gdyby pan to widział”

Niezależny dziennik polityczny

Był moment, w którym w Pomorskiej Fabryce Mebli pracowało nawet tysiąc osób. Czasy świetności szybko minęły. Później przyszła jeszcze pandemia, a po drugiej stronie granicy Putin rozpoczął wojnę, co wpłynęło na handlowe relacje z Ukrainą. — W samej gminie to około 150 miejsc pracy, fabryka była jednym z większych pracodawców — słyszę w Nowem, niewielkim miasteczku liczącym ok. 5,5 tys. mieszkańców. Dziś resztki zakładu przesiąknięte są wręcz postapokaliptycznym widokiem.

  • Pomorska Fabryka Mebli w Nowem kiedyś zatrudniała setki pracowników. Restrukturyzacja firmy doprowadziła do wstrzymania produkcji w 2023 r. Problemy z wypłatami i ogłoszona upadłość spółki spowodowały masowe zwolnienia
  • Zamknięcie fabryki miało negatywny wpływ na lokalną społeczność. — Pracownicy szli na zmianę na piątą czy szóstą rano i zawsze do mnie przychodzili na zakupy. Jak zamknęli ten zakład, moje obroty spadły tak o 30 proc.
  • Utrata miejsc pracy spowodowała odpływ pracowników, co pogłębia problemy demograficzne i gospodarcze gminy. — Niektórzy musieli wyjechać teraz za chlebem —przyznają mieszkańcy w rozmowie z Onetem

— Nazwiska niech pan mojego nie podaje. Nie chcę mieć kłopotów — mówi pan Marek, który blisko 40 lat przepracował w Pomorskiej Fabryce Mebli w Nowem. To mała, licząca sobie kilka tysięcy mieszkańców miejscowość. Leży w woj. kujawsko-pomorskim, ale do “pomorskiej granicy” jest raptem kilka kilometrów.

Brak pensji, upadek i syndyk

— Panie, tu kiedyś pracowało ponad tysiąc ludzi. Pewnie, że człowiekowi szkoda, że to się już skończyło. Przykro było patrzeć, jak zakład popada w ruinę. W pandemii jeszcze dawaliśmy radę. Ale później wybuchła wojna, a my braliśmy trochę surowca z Ukrainy. To też miało znaczenie — słyszę od mojego rozmówcy, który dziś jest na emeryturze. — Pod koniec to już pracowało u nas jakoś z 200 osób. Były problemy z wypłatą pensji na czas. Najgorzej mają teraz młodzi, bo o pracę niełatwo. Niektórzy musieli wyjechać za chlebem — dodaje.

Pomorska Fabryka Mebli w Nowem była częścią grupy Klose. W jej skład wchodziła także Fabryka Mebli w Gościninie i Fabryka Mebli w Czersku.

Branżowy portal drewno.pl podaje, że pod koniec 2022 r. firma rozpoczęła restrukturyzację, a w połowie 2023 r. wstrzymano produkcję we wszystkich trzech fabrykach. Potwierdzają to moi rozmówcy, którzy pracowali w Nowem. Mówią, że problemy z wypłatami zaczęły się w czerwcu zeszłego roku. — Mamy informację, że zaległe wypłaty mają być uregulowane w najbliższych miesiącach — słyszę.

“Obecne formalne zwolnienia w Pomorskiej Fabryce Mebli związane są z ogłoszoną upadłością spółki. Rozwiązanie umów i wydanie zaległych świadectw pracy realizuje syndyk masy upadłości. Odprawy dla pracowników wypłacone zostaną z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych” — czytam.

System naczyń połączonych

W Nowem mieszka kilka tysięcy osób. Od mieszkańców słyszę, że fabryka mebli była jednym z największych okolicznych pracodawców.

— Panie, gdyby pan to widział i tu przyjechał tak ze dwa lata temu i przyszedł do mnie rano, to stałby pan w długiej kolejce. Praktycznie każdy z tych ludzi pracował w fabryce mebli — mówi pani Bogumiła, która prowadzi sklep spożywczy, który leży niedaleko zamkniętego już zakładu. — Pracownicy szli na zmianę na piątą czy szóstą rano i zawsze do mnie przychodzili na zakupy. Jak zamknęli ten zakład, moje obroty spadły tak o 30 proc. — ocenia.

Tak wygląda system naczyń połączonych. Zamykasz dużą fabrykę w małym mieście i odbija się to praktycznie na wszystkich dookoła.

Zastępca burmistrza w Nowem Zbigniew Lorkowski mówi Onetowi: — W samej gminie to było około 150 miejsc pracy, fabryka była jednym z większych pracodawców. Upadek fabryki, choć był to proces długofalowy, stanowił bolesne wydarzenie dla wszystkich. W wymiarze społecznym każda utrata miejsc pracy jest trudna. Tylko część pracowników mogła ubiegać się o emeryturę. Recesja w meblarstwie spowodowała, że bezrobotnym trudno było znaleźć pracę w tym sektorze. Wielu pracowników szuka pracy poza Nowem, wyprowadza się na stałe.

Urzędnika pytam, ile pieniędzy np. w podatkach straciła gmina po zamknięciu tak dużej fabryki?

— Pod względem podatkowym dla gminy sytuacja jest dosyć jeszcze niejasna, trwa postępowanie upadłościowe. Po jego zakończeniu dopiero będzie można oszacować, czy i w jakiej kwocie nastąpił ubytek podatku od nieruchomości. Największym jednak problemem jest odpływ pracowników, co w krótko-, jak i długofalowej perspektywie pogłębi problemy demograficzne i gospodarcze gminy — odpowiada.

Brakuje tylko kciuka w górę

Teren byłej fabryki został już zagospodarowany. Wykorzystywany jest m.in. na funkcje składowe. Nowy zarządca pozwala mi wejść do środka i porobić trochę zdjęć. Oprowadza mnie Tomasz Rodewald, który pokazuje mi wszystkie zakamarki fabryki, a jest ich niemało, bo obszar liczy sobie kilkanaście hektarów.

Pierwsze wrażenie? Dawna część fabryczna przypomina klimatem obrazki z Prypeci po opuszczeniu miasta przez ludzi. Duże, opuszczone hale, zakurzone maszyny, stare piece, zniszczone meble, walające się wszędzie dokumenty — człowiek ma wrażenie, jakby życie skończyło się tu nie miesiące, a dziesiątki lat temu.

Ale jest też druga przestrzeń. Zupełnie inna. Dawna część wystawowa to styl bardziej przypominający ten z Fallouta — growego czy serialowego. Banery reklamowe z pięknymi ludźmi, ładne meble z firmowymi nagrodami na półkach, mnóstwo sprzętu elektronicznego, który na pierwszy rzut oka powinien dalej działać — wygląda to tak, jakby wczoraj ktoś w pośpiechu się stąd ewakuował.

Żródło:  onet.pl

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.