Lotnisko Warszawa-Radom może jeszcze stać się rentowne. Eksperci kreślą jeden taki scenariusz dla inwestycji za 800 mln zł. – Ale to nie atrakcyjność lotniska byłaby źródłem tego sukcesu – mówi money pl dr Adam Hoszman. Zaś Dominik Sipiński stwierdza wprost: to była prawdziwa gigantomania.
– Patrząc na lotnisko w Radomiu przez pryzmat wyników finansowych, nie mam wątpliwości, że w dającej się przewidzieć przyszłości nie ma szans na wypracowanie kilkuset milionów złotych skumulowanego zysku. Nie jestem też przekonany, że lotnisko to przyniesie szczególnie duże korzyści dla regionu – mówi money.pl dr Adam Hoszman z Instytutu Infrastruktury, Transportu i Mobilności w Szkole Głównej Handlowej.
W Radomiu będzie audyt
W tym tygodniu Maciej Lasek zapowiedział audyt radomskiej inwestycji Polskich Portów Lotniczych, która kosztowała 800 mln zł.
To konieczne, ponieważ wydano pieniądze na projekt, który na razie nie spełnia swoich założeń – powiedział pełnomocnik rządu ds. CPK podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach.
W podobnym tonie wypowiada się Dominik Sipiński, analityk rynku lotniczego ch-aviation.com i Polityki Insight.
Biorąc pod uwagę koszty budowy i potencjał ruchu, lotnisko w Radomiu nigdy nie będzie rentowne. Prawdziwą gigantomanią w polskim lotnictwie nigdy nie był CPK, tylko właśnie Radom – stwierdza w rozmowie z money.pl.
Klątwa nad lotniskiem Warszawa-Radom
Czkawką będą odbijały się słowa ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego, który uzasadniał tę budowę „zdjęciem klątwy z Radomia, którą na to miasto po czerwcu 1976 r. rzucili komuniści”.
Podczas hucznej ceremonii otwarcia do pieca dołożył też Marcin Horała, ówczesny pełnomocnik ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego. Stwierdził, że lotnisko w Radomiu to „przedsmak tego, czym będzie CPK”. Obchody pierwszej rocznicy działalności lotniska odbyły się w ciszy.
Pod koniec 2021 r. wiceprezes PPL Stefan Świątkowski w rozmowie z fly4free.pl zapowiadał, że radomskie lotnisko ma osiągnąć liczbę 1 mln pasażerów w ciągu 2-3 lat od otwarcia, czyli nawet w 2025 r. Jednak przez pierwszych 12 miesięcy działalności lotnisko Warszawa-Radom odprawiło zaledwie 130 tys. podróżnych.
Ekspert ze Szkoły Głównej Handlowej zwraca uwagę, że o opłacalności projektów lotniskowych trudno rozstrzygnąć poprzez zestawienie nakładów inwestycyjnych i późniejszych wyników finansowych spółki, która zarządza portem lotniczym. Lotniska często porównuje się do innych elementów infrastruktury, takich jak drogi czy wiadukty, dlatego bierze się też pod uwagę wzrost atrakcyjności regionu.
Średnie i duże lotniska są w stanie osiągnąć rentowność nawet w wymiarze wyłącznie finansowym, ale te mniejsze są z reguły 'na minusie’ – dodaje dr Hoszman.
Podkreśla jednak, że Warszawa-Radom to port lotniczy zorientowany na tanie i czarterowe linie lotnicze, dlatego „służyć będzie głównie turystyce wyjazdowej i trudno sobie wyobrazić, że mógłby w istotny sposób przyciągać inwestycje do południowego Mazowsza”.
Po co zbudowano lotnisko w Radomiu?
Przypomnijmy, że za rządów PiS zdecydowano o budowie radomskiego lotniska od nowa po tym, jak działający tam przez zaledwie kilka lat port lotniczy zbankrutował. Inwestycję za 800 mln zł argumentowano tym, że ma odciążyć stołeczne Lotnisko Chopina, przejmując część ruchu tanich linii lotniczych i czarterów.
Eksperci ostrzegali, że inwestycja ma wątłe fundamenty biznesowe, za to mocny komponent polityczny. Radom to jeden z bastionów Prawa i Sprawiedliwości. Prezes PiS Jarosław Kaczyński wskazał wprost: było to marzenie wielu ludzi i środowisk, ale ojca ma jednego i jest nim poseł Marek Suski.
Równocześnie Polskie Porty Lotnicze były skonfliktowane z zarządem podwarszawskiego lotniska w Modlinie, jako jeden z udziałowców, blokując decyzje inwestycyjne. Radom przedstawiano jako lepiej zarządzaną alternatywę, która nie popełni błędów Modlina.
Linie lotnicze pokazały, że nie są zainteresowane lotniskiem w Radomiu. Narodowy przewoźnik operuje stamtąd na jednej regularnej trasie do Rzymu, otwiera pojedyncze sezonowe połączenia latem. Ruch czarterowy jest ograniczony. Wizz Air otworzył jedną trasę do Larnaki na Cyprze.
Żadnego przewoźnika nie można zmusić, aby przeniósł się z Lotniska Chopina do Radomia. Porzucono również pomysł ubiegania się o zgodę Komisji Europejskiej na administracyjny podział ruchu lotniczego na Mazowszu.
Sukces lotniska w Radomiu jest możliwy? Tylko jeden scenariusz
Eksperci widzą już tylko jedną szansę, by lotnisko Warszawa-Radom zaczęło tętnić życiem.
– Szanse na przejęcie ruchu „warszawskiego” będą tylko wtedy, gdy wyczerpie się przepustowość Lotniska Chopina oraz Modlina i nie powstanie do tego czasu nowe lotnisko dla Warszawy. Wówczas rzeczywiście wielkość ruchu w Radomiu mogłaby wzrosnąć na tyle, że stałoby się ono rentowne – prognozuje dr Adam Hoszman.
Podkreśla jednak, że nie będzie to dowód na to, że projekt za 800 mln zł od początku miał sens. – Bo to nie atrakcyjność lotniska w Radomiu byłaby źródłem tego sukcesu, lecz ewentualne zaniedbania w rozwoju infrastruktury lotniskowej obsługującej aglomerację warszawską – mówi ekspert z SGH.
Również Dominik Sipiński dostrzega szansę na „nieorganiczny” rozwój Radomia z uwagi na zapchanie się Lotniska Chopina.
W pewnym momencie linie lotnicze, zwłaszcza czarterowe, mogą przenieść tam część ruchu. Nie dlatego, że sam Radom generuje duży popyt, tylko dlatego, że koszty upychania dodatkowych rejsów na zatłoczonym Lotnisku Chopina będą rosły.
„Matryca” i plan rozbudowy Lotniska Chopina
Obecny prezes Polskich Portów Lotniczych Andrzej Ilków przyznaje wprost, że nigdy nie był zwolennikiem budowy kolejnego lotniska w Radomiu. Wśród nowej ekipy rządzącej można usłyszeć jednak, że skoro już Warszawa-Radom stoi, to coś z tym fantem trzeba zrobić.
Ogłoszono też wstępny plan rozbudowy Lotniska Chopina z 20 mln pasażerów rocznie o kolejne 10 mln podróżnych. Prace miałyby kosztować około 2,3 mld zł i potrwać do 2029 r.
W wywiadzie dla money.pl Ilków zapowiedział, że zamiast siłowego rozwiązania w postaci administracyjnego podziału ruchu, chce przekonać linie lotnicze siłą argumentów. – Nazwałem to, co chcemy im pokazać, matrycą przepustowości lotnisk – stwierdził.
W jego zamyśle ma to być rozpisana konkretna oferta dostępnych godzin w portach lotniczych w zasięgu Mazowsza, czyli na stołecznym Lotnisku Chopina, w Modlinie, Radomiu, a nawet w Łodzi od sezonu letniego 2025.
Jednak Artur Tomasik, prezes Górnośląskiego Towarzystwa Lotniczego, które zarządza lotniskiem Katowice-Pyrzowice, uważa, że siła argumentów na nic się zda. Podczas debaty na Europejskim Kongresie Gospodarczym powiedział, że próba przeniesienia czarterów z Lotniska Chopina do Radomia zakończy się tym, że operatorzy przeniosą się, ale do Katowic-Pyrzowic.
Dlaczego tak jest? Bo czartery lubią noc i porty, w których nie mają ograniczeń, takie jak nasz – nie mówić już o tym, że mamy duży potencjał demograficzny – te porty właśnie w sposób naturalny obsługują i będą obsługiwać ten zwiększony ruch czarterowy. To dzieje się teraz i tak było też kiedyś. Pan prezes Szpikowski też chciał przenosić czartery do Radomia, ale to się nie uda. Bo celem latania naprawdę nie jest lotnisko, ale coś, co dzieje się w otoczeniu, coś, co to otoczenie ma do zaoferowania pasażerom.
Żródło: money.pl