Donald Tusk chce zadać Jarosławowi Kaczyńskiemu bolesny cios. W tle “rosyjski ślad”

Niezależny dziennik polityczny

Premier Donald Tusk podjął decyzję o szybkiej reaktywacji komisji ds. rosyjskich wpływów, która była pierwotnie inicjatywą PiS. Tym razem może ona jednak uderzyć w samych pomysłodawców. — Donald nie odpuści tego tematu. Będzie grillował Kaczyńskiego rosyjskimi wątkami – słyszymy od ważnego polityka Platformy. Prace komisji mogą ruszyć już za kilka tygodni.

  • Rosyjskie wątki w sprawie byłego sędziego Schmydta mają uderzyć w PiS jako partię, która – jak sugeruje premier – tylko przedstawia się jako antyrosyjska, a w rzeczywistości działa w zgodzie z rosyjskimi interesami w Unii Europejskiej
  • — Gdyby część wyborców PiS przynajmniej zaczęła się zastanawiać, czy te oskarżenia mogą mieć sens, byłby to bolesny cios dla Kaczyńskiego — słyszymy w Platformie
  • Jeszcze dziś ma się odbyć kolejne w ostatnich dniach posiedzenie kolegium ds. służb specjalnych

Frontalny atak

Nawet dla stałych obserwatorów polskiej polityki czwartkowe wystąpienie premiera w Sejmie mogło się wydać wyjątkowo ostre. Szef rządu wykorzystał debatę nad wnioskiem PiS o wotum nieufności wobec minister klimatu do frontalnego ataku na Prawo i Sprawiedliwość.

Donald Tusk przeszedł od polityki klimatycznej i Zielonego Ładu do sprawy byłego już sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś i prawdopodobnie od dawna był agentem białoruskich lub rosyjskich służb. Schmydt, od którego odżegnują się teraz politycy PiS, był jednym z głównych bohaterów ujawnionej przez Onet w 2019 r. afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Jako zaufany człowiek ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka był członkiem grupy, która organizowała akcję szkalowania sędziów krytycznych wobec reform Zbigniewa Ziobry.

Donald Tusk postawił na nogi służby. Posiedzenie kolegium ds. służb specjalnych odbyło się w środę, ale zostało też zwołane na dziś i ma do niego dojść po porannej konferencji premiera w sprawie zmian w rządzie.

Wczoraj premier nie zostawił suchej nitki na PiS. Przypomniał słynny cytat z Leszka Moczulskiego, który trzy dekady temu w Sejmie rozszyfrowywał skrót PZPR jako “Płatni Zdrajcy Pachołki Rosji”. Wycelował te słowa w Prawo i Sprawiedliwość.

I kontynuował.

— Skończyła się bezradność polskiego państwa. Skończyła się bezkarność, jeśli chodzi o kompletny brak reakcji, złą wolę, albo agenturę, jeśli chodzi o działania waszych ludzi w relacji ze wschodnimi służbami — mówił szef rządu.

— Chcę was poinformować, że służby zbadają tę sprawę bardzo precyzyjnie. Wpływy rosyjskie i białoruskie na rządy Zjednoczonej Prawicy. One nie podlegają dyskusji, tylko kwestia ich skali – dodał.

Niespodziewanie nawiązał też do słynnych spotkań Jarosława Kaczyńskiego z funkcjonariuszem KGB w 1989 r. Prezes PiS zapewniał później, że rozmawiał z Rosjaninem jako reprezentant władz ówczesnej “Solidarności” na temat wizyty Lecha Wałęsy w Moskwie.

— O czym Jarosław Kaczyński rozmawiał przez długie miesiące z agentem KGB panem Łasinem 30 lat temu, do czego sam się przyznał? Czy wy kiedykolwiek zadaliście pytanie, co wy byście zrobili z informacją, że ja spotkałem się z agentem KGB. Wyobraźcie sobie, czy bylibyście sobie w stanie wyobrazić taką sytuację – grzmiał w kierunku posłów PiS Donald Tusk.

Powrót wątku Falenty

Tusk przypomniał też o aferze taśmowej z 2014 r., w której głównym skazanym okazał się handlujący rosyjskim węglem biznesmen Marek Falenta:

— Scenariusz, który pisaliście razem z Falentą, był pisany cyrylicą — mówił lider PO.

— Donald nie odpuści tego tematu. Będzie grillował Kaczyńskiego rosyjskimi wątkami – mówi Onetowi ważny polityk Platformy.

Premier miał taki plan jeszcze jesienią 2022 r. Po publikacji “Newsweeka” na temat rosyjskich wątków afery taśmowej — jako lider opozycji — ogłosił, że będzie domagał się powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. PiS, które miało wtedy większość w Sejmie, nie chciało o tym słyszeć. Postanowiło jednak wykorzystać inicjatywę Tuska do swoich celów.

Latem 2023 r., a więc tuż przed wyborami, powołało specjalną komisję do zbadania rosyjskich wpływów, która miała badać w pierwszej kolejności okres rządów PO-PSL w latach 2007-2015. Pierwotny projekt ustawy powołującej komisję dawał jej uprawnienia sądu kapturowego. Prezydent Andrzej Duda, który ustawę podpisał, kilka dni później złożył jednak jej nowelizację, która de facto wybiła zęby projektowi nazywanemu wówczas “Lex Tusk”.

A wybranych przez większość PiS członków komisji na czele ze Sławomirem Cenckiewiczem Koalicja 15 października odwołała niedługo po wyborach parlamentarnych. Sama komisja jednak nie przestała istnieć. Szef rządu zapowiedział właśnie, że czeka ją reaktywacja.

Jak powiedział wieczorem w programie “Pytanie dnia” w TVP Info szef Kancelarii Premiera Jan Grabiec, komisja może rozpocząć prace w ciągu kilku tygodni po przeprowadzeniu odpowiednich zmian w ustawie powołującej to ciało.

Według Grabca komisja ma “ocenić, jak wysocy funkcjonariusze państwa doprowadzili do sytuacji, w której polskie państwo jest infiltrowane przez służby rosyjskie” – mówił szef KPRM.

Sprawa ma też wymiar czysto polityczny i trudno odrywać ją od startującej właśnie na dobre kampanii przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Szef rządu od dawna przedstawia te wybory jako niezwykle ważne, bo dotyczące polskiego bezpieczeństwa. Kontekst rosyjskiej agresji na Ukrainę jest tutaj fundamentalny.

Rosyjskie wątki po sprawie byłego sędziego Szmydta mają uderzyć w PiS jako partię, która – jak sugeruje premier – tylko przedstawia się jako antyrosyjska, a w rzeczywistości działa w zgodzie z rosyjskimi interesami w Unii Europejskiej.

— Gdyby część wyborców PiS przynajmniej zaczęła się zastanawiać, czy te oskarżenia mogą mieć sens, byłby to bolesny cios dla Kaczyńskiego — słyszymy w Platformie.

Żródło:  onet.pl

Więcej postów