W marcu nieznany sprawca zniszczył samochody należące do dyrektorów Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu. Stało się to niedługo po tym, jak nowy dyrektor Wiesław Krzewina zaczął usuwać ludzi poprzedniej władzy. Podejrzenie policji niemal od razu padło na tych, którzy stracili pracę — informuje „Gazeta Wyborcza”.
Straty oszacowano na ok. 150 tys. zł. Sprawca — najprawdopodobniej przy użyciu młotka — zniszczył karoserię dwóch samochodów, rozbił reflektory i lusterka. Jeden z pojazdów należał do Wiesława Krzewiny (służbowy), drugi był prywatnym samochodem jednego z wicedyrektorów. Każdy z nich stał w innej miejscowości pod Poznaniem, ale oba zostały zniszczone tej samej nocy, w ciągu kilku godzin. Dla śledczych było oczywiste, że nie był to przypadek, ale celowe działanie. Pomogły im zapisy z kamer monitoringu.
„Miał żal do dyrektora”
Jak ustaliła „Gazeta Wyborcza”, policja zatrzymała w tej sprawie dwie osoby podejrzewane o dokonanie aktu wandalizmu. Obaj mężczyźni są związani z RDLP w Poznaniu. Jeden z nich to Andrzej S., który do lutego br. był nadleśniczym Nadleśnictwa Karczma Borowa. Wiesław Krzewina odwołał go ze stanowiska. Drugi — to Krzysztof B., obecnie zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Sieraków w zachodniej Wielkopolsce, wcześniej zatrudniony w Nadleśnictwie Karczma Borowa. Ten pierwszy miał być głównym sprawcą, drugi — kierowcą.
— Miał żal do dyrektora Krzewiny. Nie chciał przyjąć decyzji o odwołaniu, nie mógł się z nią pogodzić — powiedzieli o Andrzeju S. informatorzy „Wyborczej”. Dodali, że zwolniony przez Krzewinę leśnik miał raczej słabe kompetencje i był skonfliktowany z częścią pracowników.
— Sprawców uszkodzenia mienia zidentyfikowaliśmy dzięki pracy operacyjnej. Nasi ludzie włożyli w to dużo wysiłku — poinformował „Wyborczą” Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji. Dodał, że zatrzymani leśnicy przyznali się do winy i chcą dobrowolnie poddać się karze dziesięciu miesięcy prac społecznych. Mają też obowiązek naprawienia szkody.
Dyrektor RDLP w Poznaniu był zaszokowany efektem pracy śledczych. Jego zdaniem metody działania pracowników są „niedopuszczalne”. — Ta sprawa pokazuje też, że moja decyzja o odwołaniu Andrzeja S. ze stanowiska nadleśniczego była właściwa. Nigdy nie powinien był pełnić takiej funkcji — powiedział „GW” Wiesław Krzewina.
Żródło: onet.pl