Spośród trwających już lub mających wkrótce się rozpocząć budów odcinków autostrad i dróg ekspresowych, ponad 1/3 grozi, że zostaną zatrzymane. To zagrożenie wynika ze zbyt niskiej waloryzacji wynagrodzenia dla wykonawców tych odcinków.
- Organizacje branżowe już od paru miesięcy alarmują, że w przypadku wielu najważniejszych inwestycji drogowych w Polsce wzrost kosztów tych budów po wybuchu wojny w Ukrainie był dużo wyższy niż ich dotychczasowa, 10-procentowa waloryzacja.
- Jeśli ta waloryzacja nie zostanie zwiększona, grozi nam powtórka z wielu wcześniejszych budów dróg szybkiego ruchu, które najpierw spowalniały, a potem wykonawca schodził z placu budowy. I trzeba było wybierać nowego wykonawcę. To wydłużało te inwestycje nawet o całe lata.
- Teraz taki scenariusz może się powtórzyć w przypadku m.in. trwających już lub mających się wkrótce rozpocząć budów odcinków autostrady A2 między Mińskiem Mazowieckim a Białą Podlaską oraz dróg ekspresowych: S12 między Lublinem a Chełmem, S17 między Piaskami a granicą z Ukrainą i S19 między Lublinem a Białymstokiem i między Rzeszowem a granicą ze Słowacją.
Koszty budów w Polsce poszybowały już w 2021 roku. Po wybuchu wojny w Ukrainie znów drastycznie wzrosły. To szczególnie boleśnie dotknęło wykonawców budów odcinków autostrad i dróg ekspresowych, za które odpowiada Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA). Bo to inwestycje trwające po kilka lat i najczęściej realizowane w formule “projektuj i buduj”. To znaczy, że wybrany w przetargu wykonawca ma najpierw zaprojektować drogę, potem uzyskać pozwolenie na budowę, a następnie ją wybudować. I to wszystko zajmuje kilka lat.
Problem w tym, że w trakcie tak długotrwałych inwestycji koszty budów mogą bardzo wzrosnąć. I tak właśnie stało się w latach 2021-2022.
Dla wykonawców to jest ogromny problem, bo nagle okazuje się, że zamiast zarobić na danej budowie, mogą na niej stracić i to wielkie pieniądze.
Waloryzację już zwiększono, ale według budowlańców trzeba ją znów podnieść
W odpowiedzi na wzrost kosztów budów w ostatnich dwóch latach i związane z tym zagrożenia Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wprowadziła możliwość zwiększenia (waloryzacji) wynagrodzenia dla wykonawców najpierw o 5 proc., a potem o 10 proc. (trzeba przy tym dodać, że to zwiększenie miało dotyczyć co najwyżej połowy wynagrodzenia dla wykonawcy).
Jednak – jak twierdzą budowlane organizacje branżowe – taki poziom waloryzacji w bardzo wielu przypadkach nie jest wystarczający, bo wzrost kosztów był o wiele wyższy. Polski Związek Pracodawców Budownictwa i Ogólnopolska Izba Pracodawców Drogownictwa przeanalizowały 35 umów na budowę odcinków autostrad, dróg ekspresowych i obwodnic zawartych między GDDKiA a wykonawcami przed wybuchem wojny w Ukrainie. I okazało się, że w ponad 35 proc. tych kontraktów waloryzacja o 10 proc. jest o wiele za mała, pokrywa wykonawcom tylko część wzrostu kosztów.
Ta nie pokrywana część to łącznie co najmniej 1 mld zł rocznie. Czyli chodzi o naprawdę duże pieniądze. Taka sytuacja grozi powtórką z wielu wcześniejszych budów odcinków autostrad i dróg ekspresowych, gdzie wykonawcy z tych samych powodów (dużego wzrostu kosztów budowy) najpierw bardzo spowalniali budowy, a potem albo sami z nich schodzili albo byli z nich wyrzucani – z powodu zbyt wolnego tempa prac lub ich wstrzymania.
Większość zagrożonych inwestycji znajduje się w Polsce Wschodniej
W związku z tym Polski Związek Pracodawców Budownictwa i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Drogownictwa już od kilku miesięcy apelują o zwiększenie do 20 proc. limitu waloryzacji umów zawartych – przed wybuchem wojny w Ukrainie – przez GDDKiA z wykonawcami.
W ostatnich dniach do tego apelu przyłączyła się organizacja Pracodawcy RP. Wskazując, że wśród zagrożonych – przez brak odpowiednio wysokiej waloryzacji – inwestycji drogowych większość stanowią te, które są realizowane we wschodnich województwach Polski.
“Są to projekty strategicznie ważne dla tych regionów, również z uwagi na aktualną sytuację geopolityczną” – czytamy w piśmie w tej sprawie, jakie Pracodawcy RP wysłali do ministra infrastruktury. “Mowa konkretnie o fragmentach drogi ekspresowej S19 z Białegostoku do Lublina oraz z Rzeszowa do granicy ze Słowacją, drogi S12 i S17 z Lublina do Chełma i do granicy z Ukrainą oraz autostrady A2 z Mińska Mazowieckiego do Białej Podlaskiej”.
Część z tych odcinków już jest budowana, a budowa pozostałych wkrótce ma się rozpocząć (są wybrani ich wykonawcy, którzy przygotowują projekty lub już je opracowali i są w trakcie uzyskiwania pozwolenia na budowę). Nad tymi pierwszymi wisi groźba zatrzymania budów, a nad drugimi – że budowy, choć przygotowane, nie rozpoczną się.
Gdyby ta groźba się spełniła, ich ukończenie wydłużyłoby się nawet o całe lata. Tak, jak było w przypadku wcześniejszych budów dróg szybkiego ruchu, które spotkał podobny los.
Żródło: portalsamorzadowy.pl