Największej polskiej elektrowni może zabraknąć węgla. Widoków na kompromis brak

Niezależny dziennik polityczny

Złoże węgla brunatnego, z którego korzysta Elektrownia Bełchatów, wyczerpuje się. Planowano rozpoczęcie eksploatacji nowego, sąsiedniego, a gmina Kleszczów, na której terenie leży, przystała na takie rozwiązanie. Jednak gdy rok temu rząd zmienił jej granice, wszystko się skomplikowało. Do tego stopnia, że rozpoczęcie eksploatacji nowego złoża na razie nie jest możliwe.

  • Pod koniec 2021 r. Rada Ministrów podjęła decyzję o zmianie granic gminy Kleszczów. Zmiana polegała na odebraniu części jej terytorium i przekazaniu go sąsiedniej gminie Bełchatów.
  • Władze gminy Kleszczów do dziś nie pogodziły się z tą decyzją i wciąż walczą o jej cofnięcie. Zwróciły się w tej sprawie m.in. do Trybunału Konstytucyjnego.
  • Decyzji o zmianie granic gminy utrudniła rozpoczęcie eksploatacji nowego złoża węgla brunatnego dla Elektrowni Bełchatów.

Gmina Kleszczów od lat jest najbogatszą gminą w Polsce. Zawdzięczała to temu, że na jej terenie była nie tylko największa polska elektrownia, ale i kopalnia węgla brunatnego, która wydobywała dla niej paliwo. Tego bogactwa zazdrościło Kleszczowowi wiele samorządów, a wśród nich sąsiednia gmina wiejska Bełchatów, której wójtem w 2018 r. został Konrad Koc, działacz PiS.

Kilka miesięcy później do Rady Ministrów trafił wniosek władz gminy Bełchatów o poszerzenie jej granic – kosztem sąsiedniej gminy Kleszczów. Wniosek zakładał, że do gminy Bełchatów zostanie przyłączony obszar o powierzchni 2 tys. hektarów, wraz z większą częścią obiektów Elektrowni Bełchatów. Gminę poparła w tych staraniach posłanka PiS Małgorzata Janowska.

Gminy w sporze o elektrownię i kopalnię. Argumenty biednych i bogatych

Konrad Koc, wójt gminy Bełchatów, tłumaczył wówczas, że usytuowanie w jednej, małej gminie wiejskiej, zarówno wielkiej elektrowni, jak i towarzyszącej jej kopalni, jest niesprawiedliwe. Bo jego zdaniem okoliczne gminy też odczuwają negatywne skutki sąsiedztwa tej elektrowni i kopalni, ale nie dostają z tego tytułu żadnych rekompensat. Włodarz argumentował też, że po zmianie granic obu gmin gmina Kleszczów nadal będzie jedną z najbogatszych gmin w kraju.Ale kleszczowskich samorządowców to nie przekonywało. Prosili rząd, by odłożył decyzję w tej sprawie o rok. I uzasadniali to mocnymi argumentami. Dodawali, że gmina Kleszczów od lat udzielała liczonego w milionach złotych wsparcia dla sąsiednich gmin, dla szpitali z regionu łódzkiego, a także dla samorządów z całej Polski, które doświadczały klęsk żywiołowych.

Od roku 2020 zaczął funkcjonować utworzony przez gminę Kleszczów Solidarnościowy Fundusz Rozwoju Lokalnego. Z jego środków korzystały wszystkie gminy powiatu bełchatowskiego oraz sąsiadujące z gminą Kleszczów samorządy z powiatów radomszczańskiego i pajęczańskiego. Z początkowych 12,6 mln zł pula tego funduszu miała w roku 2022 wzrosnąć do 25 mln zł.

Te działania i argumenty na nic się zdały i finał był taki, że mimo ostrych protestów Kleszczowa 1 stycznia 2022 r. na mocy decyzji Rady Ministrów zmieniono granice tej gminy, odbierając jej teren o powierzchni 2 tys. ha, wraz z większą częścią Elektrowni Bełchatów, i przekazując go gminie wiejskiej Bełchatów.

Kleszczów walczy o swoje, ale bez “kontekstu politycznego”

Kleszczowscy samorządowcy nie złożyli jednak broni. Zwrócili się m.in. do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z Konstytucją RP i Europejską Kartą Samorządu Lokalnego decyzji o zmianie granic gminy. Argumentowali m.in., że taka zmiana „nie może być dokonywana dla realizacji celów politycznych lub finansowych”.

– Przy okazji rozpatrywania przez Trybunał Konstytucyjny naszego wniosku chcielibyśmy doprowadzić do „ucywilizowania” całej procedury zmiany granic jednostek samorządu terytorialnego, o co od lat apelują samorządowe gremia – mówi Jerzy Strachocki, rzecznik Urzędu Gminy Kleszczów.

– Jakkolwiek w finalnym rozstrzygnięciu sprawy naszych granic trudno nie dostrzegać doraźnych pobudek o charakterze politycznym, samorząd gminy Kleszczów stanowczo sprzeciwia się nadawaniu naszej walce o przywrócenie granic kontekstu politycznego – dodaje Strachocki. – Do wspierania naszych starań nie angażujemy polityków związanych obecnie z partiami opozycyjnymi.

Przez zmianę granic gminy elektrowni zabraknie węgla?

Cała sprawa ma jednak idące dużo dalej konsekwencje. Chodzi o to, że obecnie eksploatowane złoże węgla brunatnego, z którego korzysta Elektrownia Bełchatów, wyczerpuje się. W związku z tym planowano rozpoczęcie, po 2024 r., eksploatacji sąsiedniego, zawierającego 90 mln ton węgla złoża, w sąsiedztwie miejscowości Dębina. Gmina Kleszczów, na której terenie leżało to złoże, zgodziła się na to. Jednak gdy rok temu rząd zmienił granice tej gminy, wszystko się skomplikowało.

Przez nowe złoże, które chce eksploatować kopalnia, przebiega ważna dla gminy Kleszczów droga gminna. Ważna m.in. dlatego, że jest drogą dojazdową do dwóch kleszczowskich stref przemysłowych, z usytuowanymi tam zakładami produkcyjnymi, a wzdłuż niej ułożone są zasilające te zakłady linie energetyczne, gazociąg i sieć teletechniczna.

Samorząd Kleszczowa podpisał w związku z tym – w 2017 r. – z właścicielem elektrowni i kopalni, czyli z Grupą PGE, porozumienie. Na jego mocy gmina rezygnowała z przecinającej złoże węgla drogi, którą miała zastąpić nowa droga w innym miejscu. Samorząd miał sfinansować jej budowę, a PGE zaplanowane wzdłuż niej media: gazociąg, linię eneregetyczną i światłowód.

Po zmianie granic gminy Kleszczów sytuacja diametralnie się zmieniła. Bo na jej skutek planowana nowa droga, mająca zastąpić starą, znalazłaby się w zdecydowanej większości na terenie gminy Bełchatów. Wtedy kleszczowscy samorządowcy stwierdzili, że „wydatkowanie znacznych pieniędzy na inwestycję realizowaną na terenie innej gminy byłoby w obecnej sytuacji nieuzasadnione”.

Władze Kleszczowa uznały też, że na skutek zmiany granic gminy wygasło ich porozumienie z PGE. I przywróciły drodze przez planowaną odkrywkę status drogi gminnej. To zaś blokuje możliwość rozpoczęcia eksploatacji tego złoża.

Okrojona gmina staje okoniem. A chodzi o 1/5 krajowej energii. Kto ustąpi?

To jednak nie wszystko. Patowa sytuacja w sporze rząd-Kleszczów potencjalnie rzutuje na całą krajową energetykę i bezpieczeństwo.

– Jeszcze jedną kwestią, także zignorowaną przez inicjatorów zmiany granic, stała się konieczność wstrzymania prac, związanych z aktualizacją obowiązujących dokumentów planistycznych gminy Kleszczów – mówi Jerzy Strachocki. – Obejmują one m.in. tereny, na których Elektrownia Bełchatów realizuje bądź zamierza realizować swoje przedsięwzięcia. Do czasu rozpatrzenia naszego wniosku, złożonego przez nas w Trybunale Konstytucyjnym, gmina Kleszczów nie będzie uruchamiać procedury zmian dokumentów planistycznych obejmujących tereny, które w całości nie leżą w obrębie gminy Kleszczów. Taka sytuacja może powodować dodatkowe utrudnienia w działalności Elektrowni Bełchatów.

Co na to wszystko sama Grupa PGE? Jej przedstawiciele twierdzą, że mają zgodę resortu środowiska na eksploatację złoża węgla w rejonie Dębiny. I że firma „podjęła przysługujące jej środki prawne”, które umożliwią jej rozpoczęcie eksploatacji tego złoża.

„W obecnym czasie kryzysu energetycznego wywołanego agresją Rosji na Ukrainę niezwykle ważne jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu przede wszystkim o krajowe surowce” – czytamy w stanowisku spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (PGE GiEK) na ten temat. „Pokłady węgla brunatnego zlokalizowane w rejonie wysadu solnego Dębina są wystarczające do zagwarantowania około 20 proc. krajowej produkcji energii przez okres ok. 2,5 roku. Dlatego dla spółki PGE GiEK, do której należy Kopalnia Bełchatów, priorytetem jest wydobycie tego surowca. Jednocześnie Spółka PGE GiEK wciąż deklaruje wsparcie przy realizacji koncepcji budowy alternatywnej drogi łączącej gminę Kleszczów z Kompleksem Bełchatów”.

Wiadomo jednak, że bez dogadania się z władzami gminy Kleszczów PGE nie jest w stanie rozpocząć eksploatacji nowego złoża. By jednak obie strony się porozumiały, to biorąc pod uwagę postawę kleszczowskiego samorządu, rząd musiałby cofnąć swoją decyzję o zmianie granic tej gminy, a to wydaje się mało prawdopodobne. Ale ktoś musi rozciąć ten gordyjski węzeł.

Więcej postów