Dzieci więzione w Polsce. Dla 13-letniej Irakijki pobyt w zamkniętym ośrodku jest jak wyrok

Dziennik polityczny

Czy zasługuję na śmierć w więzieniu? – zapytała w liście, który publikujemy dziś w “Wyborczej”, 13-letnia Tiba z Iraku. Od miesiąca dziewczynka prowadzi protest głodowy, bo państwo polskie przetrzymuje ją i jej rodzinę w zamkniętym ośrodku dla uchodźców

Pod koniec 2021 r. w sześciu ośrodkach strzeżonych dla cudzoziemców, gdzie przetrzymywane są osoby, które czekają na decyzję o objęciu ochroną międzynarodową. przebywało 1750 osób. Jak wynika z danych Grupy Granica, wśród nich niespełna 400 to dzieci.

Aktywiści, którzy pomagają znajdowanym w przygranicznych lasach migrantom, oraz przedstawiciele Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur Biura RPO alarmują, że warunki panujące w tych zamkniętych ośrodkach są często fatalne, miejsca te są przeludnione i brudne.

Apel RPO do sędziów: ośrodki strzeżone to nie miejsca dla dzieci

Na początku lutego RPO prof. Marcin Wiącek wysłał pisma do 22 sądów okręgowych, które zajmują się sprawami związanymi z osobami przebywającymi w ośrodkach strzeżonych. – Warunki w tych placówkach mogą wypełniać definicję nieludzkiego i poniżającego traktowania – uznał rzecznik Wiącek.  

Prof. Wiącek podkreśla w wystąpieniu, że żaden z ośrodków strzeżonych, choćby z powodów panujących tam warunków i detencyjnego charakteru, nie jest miejscem właściwym dla dzieci. Ich pobyt tam może mieć zdecydowanie niekorzystny wpływ na ich rozwój i stan psychofizyczny.

Zaznaczył, że sędziowie powinni rozważyć umieszczanie cudzoziemców w ośrodkach otwartych lub mieszkaniach prowadzonych przez fundacje pomocowe. Chodzi zwłaszcza o dzieci i rodziny z dziećmi, a także dorosłych, których torturowano.

Rzecznik przypomniał sędziom wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, międzynarodowych oraz polskich przepisów. “Możliwe są naruszenia zasady poszanowania godności ludzkiej wynikającej z art. 30 Konstytucji RP i zakaz okrutnego, nieludzkiego lub poniżającego traktowania (art. 40 Konstytucji)” – czytamy w liście do sędziów.

Dziennik polityczny

Walka 13-latki o wolność dla siebie i rodziny

Do takiego zamkniętego ośrodka boi się wrócić niespełna 14-letnia Tiba. Razem z rodzicami, siostrą  i dwoma młodszymi braćmi uciekła z Iraku. Całą rodzinę umieszczono w zamkniętym ośrodku dla uchodźców w Białej Podlaskiej. Do Polski rodzina Tiby dotarła przez granicę z Białorusią w październiku ub. roku razem z ok. 30- osobową grupą, w której połowę stanowiły dzieci.

Dziewczynka do dziś nie może wymazać z pamięci, jak po białoruskiej stronie granicy szczuto ich psami, jak rodzina głodowała, kilka dni bez dostępu do wody. Wyczerpani, po polskiej stronie złożyli wnioski o azyl.

Napisała list, w którym opisuje dramatyczną drogę, jaką przebyła z Iraku przez Białoruś aż do zamkniętego ośrodka w Białej Podlaskiej. 

“Gdy zobaczyłam ten budynek, zrozumiałam, że idę do więzienia. To nie był ośrodek dla uchodźców. Straż i kamery były wszędzie. (…) Uznałam, że nie ma ratunku w tym życiu, że nigdy nie dojrzymy światła, bo jesteśmy kryminalistami, nie jesteśmy uchodźcami” – czytamy w nim. 

Od miesiąca dziewczynka przebywa na oddziale psychiatrycznym Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego UCK Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Tuż przed świętami pojechałam do Białej Podlaskiej, właśnie przyszły z sądu decyzje o przedłużeniu nakazu pobytu Tiby i jej rodziny w zamkniętym ośrodku. Dziewczynka rozpoczęła strajk głodowy. Czuła się głęboko skrzywdzona tym, że została zamknięta po traumatycznych wydarzeniach w Iraku, Białorusi i na granicy z Polską. Chciała zamanifestować, że bardziej niż na życiu zależy jej, aby chociaż przez chwilę być wolnym człowiekiem. Jej mama oraz my próbowaliśmy przekonać ją, aby przerwała głodówkę, ale nie słuchała. To była dojrzała, samodzielna decyzja tej dziewczynki.  – relacjonuje dr Hanna Machińska, zastępczyni rzecznika praw obywatelskich, która zajmuje się sprawą Tiby.

Na Tibę czeka mieszkanie, pomoc psychologa i wszelka inna pomoc

Pomagają też wolontariusze z kolektywu Podróżnych Ugościć (współpracują z Grupą Granica i Ocalenie). Interweniują w sprawie Tiby w Straży Granicznej, od której zależą dalsze losy dziecka. 

Walczą, by  odzyskała wolność, mogła znów się uczyć i zamieszkała razem z rodziną. – Zebraliśmy pieniądze na pomoc psychologiczną i wszelką inną, której by potrzebowała. Na Tibę i jej rodzinę czeka również mieszkanie – mówi Nina Michnik z kolektywu Podróżnych Ugościć.

Aktywistka przekazała komendantowi ośrodka w Białej Podlaskiej płk Małgorzacie Suchodolskiej dwa raporty na temat zdrowia Tiby sporządzone przez lekarzy ze szpitala uniwersyteckiego. 

– Mówiły o tym, że Tiba nie jadła 30 dni, w końcu po półtora tygodnia odmawiania picia zgodziła się na przyjmowanie nutridrinków. Wynikało z nich, że ze względu na stan zdrowia dziecko nie może pod żadnym pozorem wrócić do ośrodka zamkniętego, bo może to grozić jej śmiercią – podkreśla. I dodaje:

– Raport ze szpitala jest bardzo mocny. Jeśli opinia lekarzy i świadectwo samej dziewczynki nie sprawią, że wyjdzie na wolność, to będziemy mieć do czynienia z nieludzką decyzją.

Jak przekazał nam szpital, stan Tiby się poprawił. Z informacji “Wyborczej” wynika, że prawdopodobnie na razie lekarze jej nie wypiszą właśnie ze względu na obawę, że powrót do ośrodka zamkniętego oznacza zagrożenie zdrowia dziewczynki.

– Tiba jest przekonana, że jej walka jest słuszna, czuje się odpowiedzialna za resztę rodziny, mówi, że nie zacznie jeść, dopóki nie będzie wolna. W szpitalu jest pod nadzorem Straży Granicznej, przez okna czasem widzi światła radiowozu. Ona walczy nie tylko dla siebie. To jest walka dla wszystkich dzieci przetrzymywanych w ośrodkach zamkniętych – mówi dr Machińska.

Mundury, kraty, drut kolczasty

Jak pisała lubelska “Wyborcza” w reportażu “Mundury, kraty, drut kolczasty. Witamy w ośrodku dla uchodźców z dziećmi” Piotra Kozłowskiego, w połowie grudnia kilkadziesiąt osób z ośrodka w Białej Podlaskiej postanowiło rozpocząć strajk głodowy.

Strażnikom tłumaczyli, że chcą opuścić ośrodek, bo nie mogą dalej żyć w takich warunkach. Domagali się też rozmów z prawnikami, lepszej opieki lekarskiej i psychologicznej. Cytowana w tekście Ola Sabah Hamad (już wyszła z rodziną z ośrodka Białej Podlaskiej) opowiadała o dziewięciolatce, która w ośrodku próbowała popełnić samobójstwo, kilkukrotnie skacząc z szafy w pokoju.

– Jak to możliwe, żeby dziewięcioletnie dziecko myślało o śmierci? Po prostu straciło nadzieję, że stąd się wydostanie. Znalazło się w beznadziejnym położeniu – opowiada.

Zapytaliśmy Straż Graniczną o decyzję w sprawie Tiby. –  Kwestia poszanowania i właściwego traktowania osób umieszczonych w ośrodku jest dla nas priorytetem, a opinia lekarzy dotycząca stanu zdrowia osób przebywających w ośrodku jest dla nas szczególnie istotna. Wszelkie czynności dotyczące tej sprawy są realizowane zgodnie z obowiązującymi w tym zakresie przepisami – napisał kpt. SG Dariusz Sienicki, rzecznik prasowy Komendanta Nadbużańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Dr Hanna Machińska: – Ktoś może zapytać: przecież ośrodek strzeżony to nie las w pasie przygranicznym, ciepło, sucho, na miejscu jest lekarz, a wszystko, co wcześniej ci ludzie przeżyli, było stokroć gorsze. Ale te argumenty do nich nie trafiają, to są ludzie wolni, a w zamkniętym ośrodku mają poczucie uwięzienia i bardzo z tego powodu cierpią.

WYBORCZA.PL

 

Więcej postów