Pijany oficer SOP trafił na komendę. Odpowiada za bezpieczeństwo prezydenta i premiera

Major Służby Ochrony Państwa po scysji w restauracji trafił na komendę policji. To naczelnik wydziału zagranicznego, który odpowiada za zabezpieczanie zagranicznych wizyt m.in. prezydenta i premiera. Funkcjonariusz szybką karierę miał zrobić dzięki poparciu jednego z zastępców komendanta SOP – ustalił tvn24.pl.

21 grudnia w jednej z restauracji w centrum Warszawy świętowali oficerowie Służby Ochrony Państwa. Wieczór zakończył się interwencją policji.  Dwóch pijanych majorów po scysji z innymi klientami trafiło na komendę   – ujawniły tvn24.pl i Wirtualna Polska.

Teraz, jak ustalił tvn24.pl, jeden z nich jest naczelnikiem wydziału zagranicznego, czyli komórki, która odpowiada za bezpieczeństwo najważniejszych VIP-ów, z prezydentem i premierem na czele, podczas ich podróży zagranicznych.

Według źródeł zbliżonych do  SOP   naczelnik to przykład oficera, który zrobił błyskawiczną karierę – informują dziennikarze portalu. Major zaczynał jako szeregowiec i kierowca jednego z zastępców ówczesnego szefa BOR. Po jakimś czasie awansował. Po kilkunastu latach służby został majorem. – Bez pleców nie da się tak szybko awansować. Wielu znacznie lepszych od niego po ponad 20 latach służby nie dostało tak wysokiego stopnia – ocenił w rozmowie z portalem były oficer BOR.

Po zmianie kierownictwa SOP opisywany oficer został awansowany na stanowisko naczelnika wydziału zagranicznego, na którym zastąpił znacznie bardziej doświadczonego oficera. Naczelnik ma być bliskim kolegą zastępcy komendanta SOP, Krzysztofa Biegaja.

Oficer nie chciał komentować sprawy. Dotychczas na pytania przesłane przez dziennikarzy nie odpowiedziała służba prasowa SOP.

ONET.PL

Więcej postów