Według ustaleń portalu oficer G. – ówczesny szef grupy ochronnej premier Szydło — w dniu wypadku w Oświęcimiu jechał w samochodzie wraz z szefową rządu. To właśnie on najbardziej ucierpiał wskutek zderzenia — z otwartym złamaniem nogi trafił do Wojskowego Instytutu Medycznego.
Po kilku miesiącach leczenia i rehabilitacji G. został — jako jeden z ostatnich funkcjonariuszy — przesłuchiwany w sprawie wypadku. Prokuratura nie ujawniła jednak jego zeznań.
G. — jak ustalił portal — pracuje od niedawna w grupie ochronnej marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Według nieoficjalnych informacji funkcjonariusz miał w ostatnim czasie odejść z formacji na emeryturę, jednak do tego nie doszło.
W przeszłości funkcjonariusz z kilkunastoletnim doświadczeniem zapewniał ochronę Donaldowi Tuskowi, gdy ten był na stanowisku premiera. G. pracował także w polskiej ambasadzie w Iraku.
Do wypadku doszło w lutym 2017 r. w Oświęcimiu. To właśnie wtedy kierujący fiatem, Sebastian Kościelnik, zamierzał skręcić z ul. Powstańców Śląskich w ul. Orzeszkowej. Na jego drodze znalazła się jednak kolumna składająca się z trzech limuzyn, która wiozła ówczesną premier Szydło, która, jak co weekend, jechała do swojego domu w Brzeszczach.
Pierwsze z aut minęło Kościelnika, jednak drugiego pojazdu kierowca fiata już nie zauważył. I tak opancerzone Audi A8, w którym znajdowała się premier, po uderzeniu wpadło na drzewo. W wypadku ucierpiała Szydło oraz oficer BOR.
Piotr Piątek, były funkcjonariusz Służby Ochrony Państwa (dawniej BOR), który na początku 2021 r. przeszedł na emeryturę, w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” podał nowe fakty dotyczące słynnego wypadku kolumny rządowej, do którego doszło w 2017 r., w której jechała była premier Beata Szydło. Funkcjonariusz przyznał również, że on i jego koledzy składali w sądzie fałszywe zeznania. – Fatalnie się z tym czuję, nie mogłem dłużej z tym żyć – powiedział „Wyborczej”.