Prof. dr hab. med. Wojciech Szczeklik ze szpitala wojskowego w Krakowie był gościem „Kropki nad i” w TVN24. Mówił otwarcie, że kolejna fala koronawirusa przebiega w Polsce dramatycznie. Tym samym krytycznie ocenił „opóźnione” działania rządu. W czym jeszcze, oprócz opieszałości, dopatruje się porażającej liczby zakażeń i zgonów?
Kierownik Kliniki Anestezjologii i Intensywnej terapii z wojskowego szpitala klinicznego w Krakowie mówił w „Kropce nad i”, dlaczego codziennie notowane są tak duże liczby zgonów na COVID-19. Dzisiaj były to 592 osoby. – Statystyki są zatrważające. Przede wszystkim, to jest bardzo ciężka choroba – zaznaczył.
– Mamy społeczeństwo, które jest stosunkowo mało wyszczepione i na pewno jest to jeden z powodów, dlaczego wyróżniamy się na mapie Europy – podkreślił profesor.
Lekarz zaznaczał, że w Polsce nie wypracowano odpowiedniej strategii szczepień. Mówił, że wszystko dzieje się bardzo późno i efekty tego widzimy dzisiaj w liczbach zakażeń i zgonów. – Z pewnością rząd unika wszystkich niepopularnych decyzji i wydaje mi się, że wszystko, co robimy, robimy zdecydowanie za późno – powiedział prof. Wojciech Szczeklik.
– My czekamy, aż zabraknie łóżek w szpitalu, aż zabraknie karetek, czy personelu. Aż staną zabiegi planowe i dopiero wtedy coś wprowadzamy – dodał.
Jakie obostrzenia powinny być wprowadzone według profesora?
– Obowiązkowe szczepienia dla niektórych grup zawodowych, np. dla ochrony zdrowia, ale to również na tym etapie paszporty covidowe, które zmniejszają ryzyko zakażeń w miejscach, gdzie przebywa duża ilość osób – wyliczał. – To są takie proste ruchy, które można wprowadzić, albo można było już wprowadzić znacznie wcześniej – podkreślił.
Prof. Szczeklik mówił, także co dzieje się z odpornością na koronawirusa, kiedy upływa czas od naszego zaszczepienia. Zaznaczał, że z każdym miesiącem ta maleje. – W okolicach piątego miesiąca to już jest wyraźny spadek skuteczności szczepionki, zwłaszcza z tymi nowymi wariantami – podkreślił.
Profesor mówił, że ciągle jeszcze stosunkowo mało wiemy o wariancie Omikron. – My już wiemy, że jest bardziej zakaźny, że osoby, które przechodziły infekcję wcześniej, mogą zachorować jeszcze raz – powiedział profesor. – I mamy też dowody na to, że te szczepionki mogą być nieco mniej skuteczne i tutaj ta dawka przypominająca jest na pewno bardzo ważna – zaznaczył.
Lekarz skomentował też to, że ludzie umierają z tego powodu, że nie doczekali się np. na swoje operacje. – Na pewno tak się dzieje w całej Polsce – powiedział. – Każde nowe miejsce covidowe, które otwieramy, to jest miejsce, które zabieramy pacjentom z innymi schorzeniami – powiedział.
Prof. Szczeklik wyjaśnił, że systemu nie da się rozciągnąć. – To, co możemy zrobić, żeby zmniejszyć tę śmiertelność, a równocześnie nie zabierać tych miejsc pacjentom chorym na inne choroby, to jest to, aby zmniejszyć ilość osób, które trafiają do szpitala, czyli szczepić się. Bo szczepionki hamują ten ciężki przebieg choroby – zaznaczył.
Prof. Szczekilk mówił też o sytuacji personelu medycznego w Polsce. – My wszyscy jesteśmy bardzo już zmęczeni i wyczerpani. To już trwa blisko dwa lata, cały czas pracujemy w dużym stresie, pod dużą presją – mówił. – Jest nas coraz mniej, dużo osób się wykrusza z tego zawodu – ocenił.
Co to może oznaczać w kontekście ewentualnych kolejnych fali pandemii? – Może dojść tutaj do dużego załamania, jeśli chodzi o wytrzymałość całego systemu opieki zdrowotnej – powiedział.
Profesor skomentował też to, dlaczego tak dużo osób wierzy w teorie spiskowe dotyczące koronawirusa, neguje szczepienia i to, że są wśród tych osób także posłowie.
– Na temat tych posłów to wolałbym się nie wypowiadać, bo to jest dla mnie tak żenujące i haniebne, że ten temat bym pominął – powiedział prof. Szczeklik. Skomentował jednak niski stopień zaszczepienia w Polsce. Jakie są tego przyczyny?
– To jest też związane z naszą mentalnością słowiańską, zaprzeczaniu wszystkiemu, co się pojawia nowe, ale przede wszystkim to z olbrzymią dezinformacją – ocenił. – Ona zahamowała ten pozytywny przekaz dotyczący szczepień, który był na początku – zauważył prof. Wojciech Szczeklik.