Na stronie internetowej Europejskiego Trybunału Praw Człowieka pojawiła się informacja o środkach tymczasowych jakie Polska ma stosować wobec migrantów z Białorusi.
W swoim oświadczeniu izba odniosła się do nielegalnego przekraczania granicy Polski z terytorium Białorusi. „Europejski Trybunał Praw Człowieka na bieżąco otrzymuje i rozpatruje wnioski o zastosowanie środków tymczasowych w kwestii sytuacji na granicach z Białorusią. W większości przypadków wnioskodawcy twierdzą, że przebywają na terytorium Polski w celu ubiegania się o ochronę międzynarodową” – napisano w uzasadnieniu żądania wystosowanego wobec władz Polski.
Trybunał twierdzi, że w okresie od 20 sierpnia do 3 grudnia 2021 r. rozpatrzył łącznie 47 wniosków o zastosowanie środków tymczasowych, złożonych łącznie przez 198 wnioskodawców; 13 otrzymał między 20 sierpnia a 31 października 2021 r., a 34 wnioski wpłynęły w listopadzie i grudniu. 44 z tych wniosków wniesiono przeciwko Polsce, jeden został złożony przeciwko Litwie, a dwa przeciwko Łotwie.
Trybunał Europejski zastosował Regułę 39 Regulaminu Trybunału w sumie wobec 43 skarg. W przypadku niektórych, Trybunał wskazał rządom Polski, Litwy i Łotwy na konieczność zapewnienia skarżącym żywności, wody, odzieży, odpowiedniej opieki medycznej i, jeśli to możliwe, tymczasowego schronienie na ograniczony czas.
Żołnierz o zawracaniu migrantów na granicy
Był na granicy polsko-białoruskiej miesiąc. Kilka razy ochraniał zawracanie migrantów na Białoruś. Niektórym rzucał wodę przez płot. Rozmawiamy z jednym z żołnierzy, który stacjonował w obozowisku w przygranicznym Szudziałowie.
Jak wygląda służba na granicy?
Najtrudniejszy był początek. Trafiłem na granicę zaraz po tym, jak migranci zniknęli z koczowiska w Usnarzu Górnym. Ulokowano nas w Szudziałowie, na jednym z pól. Jeszcze nie wszystko było gotowe, żołnierzy było zbyt mało i chodziliśmy na słupki co 12 godzin.
Czyli częściej, niż powinniście?
Tak, ale nie było innego wyjścia. 12 godzin na słupku i 12 godzin na odpoczynek. Czyli u mnie wychodziło, że na początku miałem same nocki. W dzień ciężko było wypocząć, bo obozowisko w zasadzie dopiero powstawało i ciągle był jakiś hałas. Potem już było normalnie, czyli 12 godzin na słupku i potem dzień odpoczynku.
Czym jest słupek?
Miejsce, gdzie pilnuje się granicy. Jesteśmy we dwóch, patrole po lewej i prawej są mniej więcej w odległości 150-200 metrów, tak żebyśmy wzajemnie się widzieli. I po prostu stoimy tak 12 godzin. Tak jest obstawiona cała granica i dzięki temu widzimy, czy ktoś próbuje przejść. Stoimy bardzo blisko płotu.
Na twoich służbach ktoś próbował przejść do Polski?
Nie, nikogo nie złapaliśmy. Ale wiele razy widziałem migrantów po drugiej stronie, największe grupy, kiedy były ataki na przejściu w Kuźnicy. Po prostu szli w tamtym kierunku. Nieraz grupy po kilkadziesiąt osób. Parę razy dałem im wodę…
Jak to?
Podchodzili do płotu i prosili: „mister, please, water”. To rzucałem 2-3 butelki, bo wodę mamy na posterunkach. Chociaż wiem, że nie powinienem tego robić.
MAREK LIZAK