Mało kto myślał, że młoda kobieta z NRD, którą Helmut Kohl w latach 90. lekceważąco nazywał swoją „dziewczyną”, zajdzie tak daleko. A jednak po 16 latach Angela Merkel schodzi ze sceny jako najdłużej urzędujący kanclerz Niemiec od czasów II wojny światowej.
Podczas gdy jej były mentor Helmut Khol już zawsze będzie znany jako ojciec zjednoczenia, naukowczyni Angela Merkel, nazywana pieszczotliwie narodową „Mutti” (niem. mama), pozostawia po sobie bardziej skomplikowaną spuściznę.
Przegapione szanse
Nie udało jej się przeprowadzić niezbędnych reform, które pomogłyby Niemcom sprostać coraz bardziej palącym wyzwaniom jakie przed nimi stoją. Gospodarcza potęga jaką Merkel odziedziczyła, obecnie zaczyna być coraz bardziej zapóźniona technologicznie.
Zlekceważono zagrożenie wynikające z przeniesienia produkcji przemysłowej do Chin, a niemieckie koncerny motoryzacyjne zbyt późno zrezygnowały z montowania silników diesla w swoich flagowych samochodach.
Cieniem na rządach Merkel położyła się również sytuacja pandemiczna w kraju, w którym mimo szczepień i lockdownów codziennie notuje się po kilkadziesiąt tysięcy nowych przypadków zakażenia covid-19.
Mimo to Merkel należy do garstki żyjących liderów, których wpływ zasługuje na swój własny „izm”. Fani powiedzieliby, że merkelizm oznacza pragmatyczne państwo i zdecydowane dążenie do zniwelowania różnic i osiągniecia swoistej „kwadratury koła”. Krytycy nazwaliby to brakiem wizji, uznali za synonim nadmiernego roztrząsania problemów. W 2015 roku stworzony od nazwiska byłej Kanclerz czasownik „merkeln” był nominowany do młodzieżowego słowa roku w Niemczech. Oznacza ono niemożność podjęcia decyzji lub wyrażania własnych poglądów.
Angela pełna sprzeczności
W przypadku oceny 16 lat Angeli Merkel w roli kanclerz Niemiec obie strony mogą mieć sporo racji. Jej umiejętności budowania konsensusu i szukaniu najlepszych rozwiązań najmocniej ujawniły się w 2010 roku podczas kryzysu finansów publicznych w Grecji. Dzięki bezprecedensowym działaniom Merkel nie tylko pomogła uzdrowić gospodarkę Hellady ale również uratowała walutę euro. Kiedy Donald Trump wszedł do Białego Domu w 2016 roku, w pewnym momencie jej jedynym celem było po prostu trzymać się z dala od ówczesnego prezydenta USA.
I chociaż większość jej działań politycznych miały charakter transakcyjny, były momenty, kiedy jej decyzje były podyktowane kwestiami etycznymi. Po katastrofie w Fukushimie w 2011 roku przez kolejne lata bardzo konsekwentnie trzymała się swojej decyzji o wycofaniu z Niemiec energii jądrowej. W 2015 roku, wbrew negatywnym opiniom wielu środowisk, utrzymała otwarte granice dla syryjskich uchodźców.
Dziewczynka z NRD i chadecy
Merkel wychowywała się jako córka pastora w komunistycznych Niemczech Wschodnich. Do polityki weszła dopiero w wieku 35 lat po tym, jak jej kariera chemika kwantowego zakończyła się po upadku muru berlińskiego.
Na początku chciała dołączyć do centrolewicowych socjaldemokratów. Swoje miejsce znalazła dopiero w partii, która później została wchłonięta przez konserwatywnych chadeków Kohla. Jej nieideologiczne podejście do polityki stało się wtedy znakiem rozpoznawczym.
Po zwycięstwie w swoim okręgu wyborczym na niemieckim wybrzeżu Bałtyku Merkel od razu znalazła się w pierwszym po zjednoczeniu gabinecie Kohla. Jako skromna kobieta z biedniejszych wschodnich Niemiec zajmowała niezbyt wysokie stanowisko i niezauważana przez konkurentów zdobywała doświadczenie polityczne. Dzięki temu udało się jej wyprzedzić bardziej zaprawionych w tej materii rywali. Jej doskonałe umiejętności przetrwania na arenie politycznej, cierpliwe czekanie na swoją kolej i wiedza kiedy należy „ugryźć się w język” stały się znakiem rozpoznawczym jej kariery.
Merkel zdobywa świat
Kiedy ówczesny kanclerz Helmut Kohl był osłabiony skandalem finansowania partii, wykorzystała swój moment i publicznie odcięła się od niego, pisząc, że nadszedł czas, aby CDU ruszyła dalej bez „starego konia bojowego”. Tym sposobem wyraziła to, o czym myślało wówczas wielu jej partyjnych kolegów, ale niewielu odważyło się powiedzieć na głos.
W 2002 roku najważniejsi konserwatywni politycy sprzeciwili się kandydowaniu Merkel na stanowisko kanclerza. Krótko przed ostatecznym publicznym głosowaniem ustąpiła na rzecz popieranego przez wierchuszkę CDU Edmunda Stoibera, szefa bawarskiej siostrzanej partii. Stoiber przegrał wtedy o włos z Gerhardem Schroederem. Merkel pokazała w ten sposób, że potrafi właściwie odczytać sytuację i wyjść z kryzysu obronną ręką, by wkrótce stać się następnym kandydatem konserwatystów na kanclerza.
Na globalną scenę polityczną kanclerz Merkel wypłynęła w czasie światowego kryzysu finansowego. Przy tej okazji nauczyła się, że nie warto mieć zbyt bliskich relacji z innymi mocnymi graczami z krajowego podwórka.
W kwietniu 2008 roku zaprosiła Josefa Ackermanna, będącego wówczas dyrektorem generalnym Deutsche Bank i kilkunastu innych gości do swojej Kancelarii w Berlinie by wspólnie świętować jego 60. urodziny. Kilka miesięcy później bankier wspomniał o tej imprezie w talk show.
Biuro Merkel w końcu musiało przyznać, że taka kolacja miała miejsce. W czasie globalnego kryzysu finansowego wywołanego przez sektor bankowy tak zażyłe kontakty z bankierem były odebrane jako delikatnie mówiąc niestosowne. Merkel wściekła się wtedy na swój cichy, zakulisowy sposób i ostatecznie zerwała więzi z Ackermannem. Po tym incydencie często rozmaici dyrektorzy towarzyszyli oficjalnej delegacji państwowej, mimo to trzymano ich na odpowiedni dystans.
Amerykański sen Merkel
Eksperci uważają, że dzieciństwo spędzone za żelazną kurtyną przyczyniło się do fascynacji Merkel Stanami Zjednoczonymi. Co zaskakujące jedną ze swoich najcenniejszych relacji stworzyła z Georgem W. Bushem, pierwszym z czterech prezydentów USA, z którymi współpracowała. Po wojnie w Iraku, mimo ogromnej niechęci Niemców do amerykańskiego przywódcy, Bush zaprosił Merkel na swoje ranczo w 2007 roku. Podczas tej wizyty niemiecka kanclerz przeżyła prawdziwą teksańską przygodę z bydłem, końmi i przejazdami furgonetkami po bezdrożąch. Lata później Merkel zwierzyła się swoim bliskim, że chciałaby tam wrócić.
Stosunki Merkel z Barackiem Obamą były bardziej złożone. Z jednej strony podziwiała jego umiejętności oratorskie. Z drugiej nie widziała w nim człowieka czynu i nie zgodziła się na to by w 2013 roku Obama wygłosił przemówienie przed Bramą Brandenburską. Z czasem oboje stopniowo zbliżyli się do siebie. W 2017 roku Obama był jedną z tych osób, które przekonały ją do kandydowania na kolejną kadencję i stawienia czoła takim wydarzeniom jak przejęcie władzy przez Donalda Trumpa, Brexit i prawicowy populizm wstrząsający Europą.
Na początku prezydentury Trumpa Merkel bardzo się starała go zrozumieć, ale w końcu się poddała. W 2019 roku, po dwustronnym spotkaniu na szczycie Grupy 20 w Osace w Japonii, Merkel wyszła wyraźnie sfrustrowana. „Równie dobrze mogłabym porozmawiać z masztem,” – zwierzyła się urzędnikowi.
Radziecki ślad
Chociaż prowadziła otwarty dialog z Władimirem Putinem, byłym szefem placówki KGB w Niemczech Wschodnich, ich interakcje były naznaczone intrygami z czasów zimnej wojny. Podczas swojej pierwszej wizyty na Kremlu w 2002 roku, kiedy była jeszcze liderką opozycji, Merkel i Putin przez kilka minut wpatrywali się w siebie. W końcu Putin przerwał ciszę, witając ją po niemiecku. Odpowiedziała po rosyjsku.
Podczas spotkania w nadmorskim kurorcie Soczi w 2007 roku Putin spróbował innej metody by wpłynąć na Kanclerz. Wiedząc o tym, że Merkel boi się psów zdecydował o wpuszczeniu swojego czarnego labradora do pokoju, w którym prowadzono rozmowę.
Publiczny wizerunek byłej kanclerz Niemiec jest dość sztywny, formalny. Mało kto spoza jej otoczenia wie, że ma ona duże poczucie humoru i potrafi śmiać się z siebie. Prywatnie Merkel uwielbia opowiadać dowcipy o innych przywódcach, których potrafił naśladować z niezwykłą precyzją.
Po odejściu ze stanowiska kanclerz Niemiec Merkel zyskuje czas na realizowanie własnych pasji; pielęgnację ogródka, wędrówki po górach Południowego Tyrolu, czy wycieczkę po Stanach Zjednoczonych z Brucem Springsteenem śpiewającym w radiu. Dla wszystkich natomiast jasne jest, że następcy Merkel trudno będzie jej dorównać. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Zmiana lidera może zmusić Niemcy do stawienia czoła problemom, które Mutti umiejętnie zmiotła pod dywan.