Paweł Kukiz radzi, by Łukasz Mejza, do czasu wyjaśnienia niejasności wokół działalności jednej z jego firm, zrzekł się stanowiska wiceministra. – Będę miał bardzo poważny problem, jeżeli on pozostanie w rządzie – mówi polityk. Nie wyklucza jednocześnie, że atak na wiceministra może mieć podłoże polityczne.
Środowa konferencja wiceministra sportu, Łukasza Mejzy, podczas której przekonywał, że atak na niego ma na celu obalenie rządu, nie przekonała kolejnego polityka, wspierającego rząd Zjednoczonej Prawicy. Do całego zamieszania odniósł się Paweł Kukiz.
O aferę wokół działalności firmy Łukasza Mejzy zapytano Pawła Kukiza, polityka, który od kilku miesięcy współpracuje ze Zjednoczoną Prawicą. Były rockman nie ukrywa, że tłumaczenia wiceministra nie przekonały go i czeka na dalszy rozwój wypadków.
– Czekam na sprawy, które będą się toczyć przed sądem, to jest słowo przeciwko słowu – mówi Paweł Kukiz.
Podczas środowej konferencji Łukasz Mejza jasno dawał do zrozumienia, że atak na niego ma charakter polityczny, a jego celem jest obalenie rządu PiS. Uznał, że gdyby zrzekł się mandatu, na jego miejsce wszedłby poseł z opozycji, co zachwiałoby rządzącą większością. Paweł Kukiz nie do końca zgadza się z poprawnością takiego myślenia.
– Pan Mejza trochę przecenia swoją rolę w tym rządzie, bo on jednoosobowo nie tworzy większości (…). Będę miał bardzo poważny problem, jeżeli on pozostanie w rządzie – mówi polityk.
Łukasz Mejza na razie nie wspomina o wycofaniu się z pracy w ministerstwie sportu i odpiera wszelkie zarzuty. Zdaniem Pawła Kukiza, lepiej by było, gdyby do czasu wyjaśnienia afery, polityk wycofał się z ministerialnej pracy. Jednocześnie nie wyklucza, że wiceminister może mieć rację.
– Do czasu wyjaśnienia sprawy na jego miejscu zrzekłbym się stanowiska – radzi Paweł Kukiz.
Podczas środowej konferencji prasowej Mejza zapowiedział, że będzie bronił swojego dobrego imienia na drodze prawnej. Poinformował też, że ma już gotowe kilkadziesiąt wniosków o zaprzestanie naruszania jego dobrego imienia oraz o sprostowania. Ocenił, że „mamy do czynienia przez ostatnie dni z największym atakiem politycznym po 1989 roku, atakiem na Zjednoczoną Prawicę i atakiem na większość rządową”.
Według doniesień Wirtualnej Polski firma Łukasza Mejzy miała obiecywać terapię ciężkich chorób (m.in. nowotworów), eksperymentalnymi metodami, które nie zostały zbadane jako skuteczne i bezpieczne. Firma miała zachęcać do tzw. turystyki medycznej.
Mejza miał sam przekonywać pacjentów do metod leczenia, proponowanych przez firmę. Leczenie miało kosztować 80 tysięcy dolarów. Dziennikarze pisali, że miał on przekonywać osobiście chorych i ich rodziny, że terapia zadziała.