Kolejny wyciek ze skrzynki mailowej Michała Dworczyka pokazuje kulisy zakupu sprzętu dla polskiej armii. W ujawnionej korespondencji doradca premiera nie zostawia suchej nitki na kierownictwie Ministerstwa Obrony Narodowej. – Tak naprawdę wywalamy dziesiątki milionów w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych – miał napisać Michał Dworczyk.
Co kilka dni na światło dzienne wychodzą kolejne maile, mające pochodzić z przejętej przez hakerów skrzynki mailowej ministra Michała Dworczyka. Tym razem autor dzieli się swymi spostrzeżeniami na temat porządków mających panować w resorcie obrony.
Ujawniony mail napisany miał być w marcu 2019 roku i został skierowany nie tylko do premiera Mateusza Morawieckiego, lecz też do Zbigniewa Jagiełły i Wojciecha Myśleckiego. Dworczyk wysyła im skan wywiadu z prezesem WB Electronics, Piotrem Wojciechowskim. Prezes firmy zajmującej się technologią łączności i systemami dla wojska narzeka na porządki panujące w MON. Twierdzi, że jego firma umyślnie nie jest dopuszczana do przetargów i podaje przykład samolotów bezzałogowych dla polskiej armii. Ministerstwo, mimo licznych próśb firmy, miało nie dopuścić jej do przetargu, a zlecenie przekazać Polskiej Grupie Zbrojeniowej.
„Najgorsze jest to, że niekompetencja, nieudolność, głupota a czasem różne ciemne interesy są zawsze podlewane w MON, PGZ i u nas w polityce – obrzydliwym sosem bogoojczyźnianych frazesów. „Dobro Sił Zbrojnych” i „przyszłość polskiego przemysłu” – czytamy w korespondencji.
Zdaniem autora maila, w ten sposób „wywalamy dziesiątki milionów w błoto lub zgadzamy się na rozkradanie środków budżetowych”.
W mailu podany jest też przykład podobnego postępowania z 2017 roku, kiedy Michał Dworczyk był jeszcze wiceministrem obrony narodowej.
„Zablokowałem podpisanie wielomilionowego kontraktu na drony uderzeniowe z PGZ, narażając się na złość Kownackiego i Macierewicza” – pisze Michał Dworczyk. Twierdzi, że zażądał wówczas przeprowadzenia testów porównawczych z dronami, oferowanymi przez WB Electronics.
„Okazało się, że drony PGZ istnieją wyłącznie w fazie wstępnych prototypów. Najpierw trzeba było czekać, aby skonstruowali 3 sztuki, a potem okazało się to totalną klęską – testy na poligonie w Zielonce. Nie mogły trafić w cel lub nie wybuchały. Natomiast testy Warmetów wyszły świetnie” – czytamy w mailu.
Mimo testów zakup sprzętu, który podczas prób wypadł lepiej, miał być zablokowany przez ówczesnego ministra obrony narodowej, Antoniego Macierewicza, gdyż „nie będziemy kupować u prywaciarza”.
Z treści ujawnionego maila wynika, że w przypadku tych dronów Michał Dworczyk postanowił drążyć temat. Miał zażądać przedstawienia specyfikacji, która pokazałaby, jaka część „polskiego” drona produkowana jest z polskich komponentów.
„Okazało się, że jest to sama głowica bojowa – tzn. ładunek i zapalnik, obudowa z tworzywa (też produkowana w prywatnej firmie poza PGZ) i kilka drobnych części. Cała reszta jest sprowadzana – gł. Chiny i chyba Izrael, a my w Polsce tylko staramy się z tych części coś złożyć. Kurtyna” – kwituje Michał Dworczyk.
Afera mailowa, trwa w najlepsze kolejny miesiąc, a wycieki dotyczą nie tylko skrzynki Michała Dworczyka, ale też innych polskich polityków. Od 4 czerwca hakerzy podali do publicznej wiadomości kilkaset wiadomości i dokumentów, odsłaniających kulisy polskiej polityki.
Niedługo po ujawnieniu pierwszych dokumentów Michał Dworczyk poinformował, że doszło do ataku hakerskiego na jego pocztę e-mail. Dostawca usługi pocztowej, firma Wirtualna Polska, zwrócił uwagę, że w przypadku Dworczyka nie można mówić o włamaniu na skrzynkę e-mail. Dworczyk prawdopodobnie nie zabezpieczył swojej poczty prawidłowo przed intruzami – np. nie wprowadził dwustopniowego uwierzytelnienia.
Sprawą zajęły się polskie służby, a dochodzenie cały czas trwa. Maili zaś z dnia na dzień jest coraz więcej.