Mroczny sekret nałęczowskiego policjanta. Sąsiedzi nadal nie mogą otrząsnąć się z szoku

Mroczny sekret nałęczowskiego policjanta. Sąsiedzi nadal nie mogą otrząsnąć się z szoku

Stare przysłowie mówi, że najciemniej jest pod latarnią. I chyba z tego założenia wyszedł policjant z Nałęczowa (woj. lubelskie), który skumał się z gangsterami. Jednak przechytrzyć swoich uczciwych kolegów z pracy nie zdołał. Po spektakularnej akcji agentów Centralnego Biura Śledczego Marcin W. został zatrzymany i na oczach zdumionych sąsiadów wyprowadzony w kajdankach. Trafił do aresztu i będzie odpowiadał za udział w zbrojnej grupie przestępczej zajmującej się handlem bronią i narkotykami.

Mimo że od akcji antyterrorystów minęło już trochę czasu, mieszkańcy niewielkiego Wojciechowa na Lubelszczyźnie ciągle nie mogą otrząsnąć się z szoku. Do niedawna ich miejscowość słynęła z corocznych warsztatów dla kowali i przepięknej wieży Ariańskiej. Teraz są na ustach całej Polski jako centrum handlu bronią.

Akcja CBŚ w niewielkim Wojciechowie. „To było jak wojna”

– To było jak wojna. Ze snu wyrwały nas granaty hukowe i brzęk tłuczonych szyb. Wokół domu sąsiada, tego, co prowadził warsztat samochodowy, pojawiło się pełno uzbrojonych po zęby antyterrorystów. Nie chciał im otworzyć, dlatego musieli wedrzeć się siłą – opowiada jeden z mieszkańców Wojciechowa.

W tym samym czasie na drugim krańcu miejscowości CBŚ podjechało pod dom policjanta, pracującego od 16 lat w służbie patrolowej w pobliskim Nałęczowie. Ale funkcjonariusze nie wpadli do kolegi na herbatkę. Po równie błyskawicznej, ale nie tak wybuchowej akcji, Marcin W. został zabrany w kajdankach na rękach.

– Postawił nowy dom, miał kredyt, pewnie chciał go szybciej spłacić, dlatego skumał się z bandziorami. A zaraz po nowym roku miał iść na emeryturę. Wszystko stracił… – dodaje sąsiadka skorumpowanego policjanta.

Gangsterzy handlujący bronią i narkotykami w rękach policjantów

Podobne niespodziewane wizyty łącznie 300 antyterrorystów miały miejsce jeszcze w kilku innych miejscach Polski. W ręce policjantów wpadło łącznie 16 osób. Zabezpieczono blisko 100 sztuk broni, kilkadziesiąt tysięcy sztuk amunicji, kilka kilogramów narkotyków.

– Członkowie grupy oferowali do sprzedaży niemal pełny asortyment broni palnej, od automatycznej do samodziałowej, a także granaty i materiały wybuchowe. Ofertę handlową uzupełniali marihuaną i haszyszem – wyjaśniają śledczy.

Gliniarzowi i jego wspólnikom grozi do 12 lat więzienia. Przełożeni Marcina W. z Komendy Powiatowej Policji w Puławach poinformowali, że mężczyzna został wyrzucony ze służby.

fakt.pl

Więcej postów