Mer rejonu solecznickiego, młodzież z polskiego gimnazjum w nieodległych Butrymańcach oraz okoliczni mieszkańcy przybyli w miejsce pacyfikacji dokonanej w 1944 r. przez oddział sowieckiej partyzantki.
Mieszkańcy rejonu solecznickiego, wśród których i dziś około 80 proc. stanowią Polacy, zebrali się w środę przy krzyżu ustawiony w miejscu dawnej miejscowości. Po spaleniu zabudowań przez radzieckich partyzantów wieś odbudowała się w nieco innym miejscu. Wśród zebranych w rocznicę tragicznego wydarzenia był mer rejonu solecznickiego Zdzisław Palewicz, delegacja uczniów z Gimnazjum im. A. Krepsztul w Butrymańcach, proboszcz tamtejszej parafii ks. Józef Aszkiełowicz oraz mieszkańcy okolicy.
„Mord w Koniuchach przerósł granice naszego rejonu, bo jest znany na całym świecie. To była decyzja sowieckiej partyzantki, która podjęła się pacyfikacji wsi, której mieszkańcy po prostu chcieli żyć dostojnie i przeciwstawili się partyzanckim rabunkom” – powiedział w czasie uroczystości Palewicz. „Dzisiaj po raz kolejny, zaczynając od 2004 roku, odkąd stanął tu krzyż pamięci pomordowanym, spotykamy się, aby zaświadczyć naszą pamięć o tych wydarzeniach. Spotykamy się tu także po to, aby zapobiec tego rodzaju sytuacjom, ponieważ pokój jest bardzo kruchą materią, którą należy cenić i o nią dbać” – słowa mera zacytował portal administracji rejonowej.
O konieczności pamięci o ofiara pacyfikacji mówił także ks. Aszkiełowicz, co według niego jest potrzebne – „gdyż pamięć ludzka na ziemi jest niezbędna żyjącym w niebie”.
Po przemówieniach zebrani odmówili modlitwę w intencji pomordowanych, a przy krzyżu zapalili znicze i złożyli kwiaty.
29 stycznia 1944 oddział partyzantki komunistycznej składający się z etnicznych Rosjan, Żydów i Litwinów dokonał napadu na zamieszkałą przez Polaków wieś Koniuchy znajdująca się niedaleko Ejszyszek na Wileńszczyźnie. Sowieccy partyzanci chcieli w ten sposób zastraszyć miejscową polską ludność, by bez oporu zgadzała się na aprowizację sowieckich partyzantów i nie wspierała lokalnych oddziałów Armii Krajowej. W ataku zamordowano co najmniej 38 polskich cywilów, pozostali mieszkańcy Koniuch uciekli. Ich zabudowania spalono.
We wtorek w miejscu mordu doszło do skandalicznych uroczystości zorganizowanych przez oficjalny, paramilitarny Związek Strzelców Litwy . Jego członkowie rozwinęli w miejscu mordu na Polakach nie tylko flagi Litwy, ale też Ukrainy, oraz czerwono-czarną flagę OUN-UPA, organizacji odpowiedzialnych za dokonanie ludobójstwa na Polakach na Kresach Południowo-Wschodnich.