Patrycja Krzymińska (35 l.) z Borkowa pod Gdańskiem. Z wykształcenia prawniczka, z zamiłowania krawcowa. Cała Polska poznała ją jako specjalistkę od zbiórek. To ona postanowiła zorganizować na Facebooku zbiórkę „do ostatniej puszki Pana Prezydenta”. W ciągu nieco ponad tygodnia 264 tysiące darczyńców wpłaciło 16 mln zł. To rekord na skalę światową. Zapytaliśmy, co słychać u Patrycji teraz.
Patrycjo, co słychać u Ciebie po roku?
– Patrycja Krzymińska: Sporo się działo w zeszłym roku i wiele zmieniło. Najważniejszym, zeszłorocznym wydarzeniem była operacja na serduszku mojego 2,5 letniego synka. Aktualnie wszystko jest w porządku, jesteśmy cały czas pod kontrolą kardiologa. Kamień spadł nam z serca i bardzo się cieszymy, że Janek jest już zupełnie zdrowy. Bardzo się martwiłam, stresowałam a finalnie bardzo cieszyłam, że wszystko skończyło się dobrze.
Stałaś się mniej aktywna na Facebooku, chyba nawet na dłużej się z niego wyłączyłaś? – Tak, operacja była w sierpniu, a ja już miesiąc wcześniej nie mogłam się na niczym innym skupić. Podobnie było miesiąc po. Wszystko koncentrowało się wokół zdrowia. Najważniejsze, że wszystko jest już w porządku i serduszko jest naprawione.
Gdzie był operowany Twój synek Janek? – W Gdańsku, w szpitalu na Zaspie, na oddziale kardiochirurgii dziecięcej imienia Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
To jednak niejedyne ważne wydarzenia w w Twoim życiu….. – Jak to w życiu bywa są lepsze i gorsze chwile. Styczeń przyniósł ogromną tragedię i stratę dla całego Gdańska. Zbiórka wniosła do życia nadzieję i radość. A kolejne miesiące to też moje spore zaangażowanie społeczne. Poznałam wielu fantastycznych ludzi. Wakacje w tym roku kojarzą mi się z operacją synka. W kolejnych miesiącach zdecydowałam się zamknąć zakład krawiecki, ale absolutnie nie rezygnuję z szycia, bo uwielbiam to robić. W dalszym ciągu szyję i dla dzieci i dorosłych. Nie chcę podawać nazwy firmy, bo to nie o to chodzi, by się tu i teraz promować. Kto chce ten mnie i moje prace znajdzie chociażby na Facebooku.
Padłaś przecież ofiarą hejterów… – Może ofiara to za duże słowo. Kilkadziesiąt osób było nieprzychylnie nastawionych i wypisywało różne głupoty. Wiesz, jestem odpowiedzialna tylko za to co zrobię czy powiem, a nie za to jak zrozumieją to inni i jakich się tam motywacji doszukują. Nie mam na to wpływu. Nie mam też zamiaru uczestniczyć w nic niewnoszących dyskusjach z hejterami więc się po prostu tym nie przejmuję i robię swoje. Na szczęście ludzi serdecznych jest dużo więcej.
Mimo wszystko mam wrażenie, że trochę Ciebie mniej jest na Facebooku także teraz. – Cały czas jestem aktywna. Wraz z 5 wspaniałymi osobami prowadzę grupę na Facebooku „Orkiestra pana prezydenta” . Tam cały czas promujemy i wspieramy zbiórki ratujące zdrowie i życie. W 2019 roku udało się wesprzeć aż 19 osób.
W Polsce stałaś się znana i rozpoznawalna. Co to zmieniło w Twoim życiu? – Nie jestem znana w Polsce.
Jak to nie? Ludzie Cię rozpoznają, wiedzą, że jest taka osoba, która tę „ostatnią puszkę pana prezydenta” zorganizowała. – Ale to nie przekłada się zupełnie na moje życie prywatne.
Ale zobacz, 4 czerwca w Gdańsku podczas 30. rocznicy obchodów pierwszych częściowo wolnych wyborów obok tych wszystkich znanych ludzi była Patrycja Krzymińska. Podpisywałaś nawet „Gdańską Deklarację Wolności i Solidarności”. Byłaś obok Magdaleny Adamowicz, Aleksandry Dulkiewicz, Krystyny Jandy, Lecha Wałęsy, Donalda Tuska i innych. – Tu masz rację. To jest takie surrealistyczne. Nigdy nie przypuszczałam, że coś takiego może mi się przydarzyć. Są takie momenty, że sama się zastanawiam jak to możliwe, że nagle taki zwykły szaraczek jak ja może w takim gronie przebywać i zwyczajnie porozmawiać, szok.
Masz odważne poglądy, nie ukrywasz ich, często o nich pisałaś na Facebooku. – Teraz już mniej o tym piszę. Kiedyś na Facebooku miałam 200 znajomych, a teraz kilka tysięcy i bardziej ważę słowa, dwa razy się zastanowię zanim coś napiszę. To jakie mam poglądy, każdy wie.
Myślałaś o tym, żeby pójść w politykę? – Nie, nie znam się na tym. Nie będę się tam pchała. Ale nie jestem też biernym obywatelem. Interesuję się tym co się dzieje w naszym kraju i na świecie, jak trzeba to wychodzę też na ulicę wraz z setkami innych Polaków, biorę udział w wyborach, itd.
A miałaś jakieś propozycje? – Były takie sugestie, ale od samego początku powiedziałam, że polityka to nie jest mój świat.
Zmieniłaś się przez ten rok, jesteś jakaś inna, spokojniejsza, a do tego jest Cię mniej… – Spokojniejsza? Może trochę zmęczona. Dziękuję, że zauważyłaś. Faktycznie schudłam kilka kilo, może wrócę do mojej wagi sprzed kilku lat.
Co teraz robisz? – Oprócz tego, że szyję i pracuję nad następnym projektem szyciowym? Pomagam też Fundacji „Sport na zdrowie”, która zamierza wybudować Sopocki Port Zdrowia. Będzie to pierwszy nowoczesny ośrodek rehabilitacji dla dzieci, które zmagają się w głównej mierze z chorobami cywilizacyjnymi, np. astmą, atopowym zapaleniem skóry, otyłością, chorobami alergicznymi i neurologicznymi. W tej chwili mają pod opieką 450 dzieci, a jeśli powstanie ten ośrodek to będą mogli pomóc 2500 dzieciom miesięcznie. Wszystko jest na dobrej drodze. Gmina przekazała działkę. Jest już 60 procent potrzebnych środków na budowę. Brakuje jeszcze ok. 3 mln zł. Będą tu m.in. baseny solankowe, sale rehabilitacyjne, gabinety zabiegowe i lekarskie. To bardzo potrzebny projekt. Nie ma jeszcze w Polsce takiego ośrodka.
Czy po tym roku czujesz się spełniona? Osiągnęłaś więcej niż można było sobie wymarzyć? – To był bardzo intensywny rok. Wiele się nauczyłam. Poznałam wielu cudownych ludzi. Nadal się spełniam w wielu akcjach społecznych. Jednak nie wszystko jest tak jakbym sobie wymarzyła. Liczyłam na ten mój zakład krawiecki, że 2019 rok to będzie czas na rozwijanie tego co kocham, wyszło jak wyszło, może uda się w 2020. Kto to wie, co przyniesie życie.
Teraz prowadzisz kolejną zbiórkę, to już nie jest pod hasłem „ostatnia puszka pana prezydenta”, dlaczego? – Przede wszystkim z szacunku dla jego bliskich. W 2019 roku były takie okoliczności, że to wychodziło prosto z serca, ludzie chcieli coś zrobić dobrego, gdzieś wyrazić tę swoją żałobę i wsparcie dla Gdańska. To była forma hołdu dla prezydenta. Robienie po raz drugi takiej zbiórki moim zdaniem byłoby nie na miejscu, nie czułabym się z tym dobrze. Postanowiłam, że skoro ludzie chcą być razem i pytają kiedy będzie tegoroczna puszka to bądźmy razem dla WOŚP, bez dodawania tutaj imienia prezydenta. On będzie pięknie uczczony w Gdańsku na finale WOŚP oraz podczas rocznicy jego śmierci. W tym roku będę też kwestować na ulicach Gdańska razem z moimi dziećmi: Jankiem i 12-letnią Julką.
Ile już udało się zebrać na Facebooku? – Przez dwie doby 16 tysięcy zł, a zbiórka #RAZEMdlaWOŚP potrwa do 15 stycznia. Wiadomo, że nie osiągnie już 16 milionów ani nie zgromadzi 260 tysięcy ludzi, ale to miejsce w sieci gdzie znowu możemy być wspólnotą.
Miałaś okazję porozmawiać z żoną prezydenta? – Tak, bardzo jej współczuję i podziwiam jej siłę. Nie chcę mówić na forum o czym rozmawiałyśmy. Jeśli chodzi o zeszłoroczną i aktualną zbiórkę na rzecz WOŚP cieszę się, że zostały dobrze odebrane przez rodzinę pana prezydenta.
Rozmawiała Maja Fenrych
Patrycja Krzymińska z mężem i dziećmi kwestowali wczoraj dla WOŚP w Gdańsku
Patrycja Krzymińska rok temu zorganizowała zbiórkę do ostatniej puszki pana prezydenta… Zebrała 16 mln zł
Patrycja Krzymińska z mężem i dziećmi kwestowali wczoraj dla WOŚP w Gdańsku
Patrycja Krzymińska rok po słynnej zbiórce do ostatniej puszki pana prezydenta
Niesamowity gest Patrycji docenił Jerzy Owsiak
Do 15 stycznia można wpłacać datki do nowej zbiórki Patrycji Krzymińskiej