Kampanię prezydencką można finansować z dwóch źródeł, funduszu wyborczego partii i ściśle zalimitowanych darowizn osób fizycznych i na nie liczę – powiedział w programie „Gość Wydarzeń” w Polsat News Szymon Hołownia. Przyznał, że na obecne działania wydaje oszczędności, na które sam zarobił oraz darowizny od znajomych.
Dziennikarz i publicysta Szymon Hołownia ogłosił 8 grudnia w Gdańsku, że zamierza kandydować na urząd prezydenta w przyszłorocznych wyborach. Zapowiedział także, że po Nowym Roku przedstawi program wyborczy.
Hołownia pytany w Polsat News skąd ma pieniądze na kampanię wyborczą podkreślił, że kampania jeszcze się nie rozpoczęła, bo nie został ogłoszony termin wyborów prezydenckich. Jak zapewnił, na obecnie prowadzone działania wydaje oszczędności, które zgromadził oraz darowizny.
– Znalazło się kilku znajomych, którzy przekazali mi darowiznę w wysokości 4 tys. 900 zł, czyli taką kwotę, jaką jedna osoba może przekazać drugiej – mówił. Dodał, że obecnie nie prowadzi kampanii wyborczej, ale buduje ruch społeczny.
Dopytywany o środki na prowadzenie swojej kampanii wyborczej powiedział: – Te pieniądze mogą pochodzić tylko z jednego źródła, które jest zgodne z prawem, z finansowania społecznościowego. Prawo mówi bardzo wyraźnie, że kampanię prezydencką można finansować z dwóch źródeł, funduszu wyborczego partii politycznej i ściśle zalimitowanych darowizn osób fizycznych. Na nie liczę – przyznał Hołownia.
Na pytanie, jak zareagowałby na wypowiedź prezydenta Rosji, który stwierdził m.in., że Polska współpracowała z Hitlerem, odpowiedział. – Być może zadzwoniłbym do Władimira Putina, ale wiem po co cały spór został wywołany. Żeby podzielić nas z Europą i Rosją, ale też podzielić nas wewnętrznie. Najpierw spotkałbym się ze wszystkimi, którzy odpowiadają za politykę zagraniczną plus z opozycją i wypracował wspólne, polskie stanowisko na te kłamstwa – stwierdził Hołownia. (Polsat News, PAP)