Obraz nędzy i rozpaczy pod Sejmem. Zostali otoczeni przez policję i zostawieni przez… opozycję

To co zafundowano tym ludziom pod Sejmem, u niektórych może budzić politowanie, a u innych zażenowanie. Przerzedzająca się w piątek wieczorem garstka protestujących na ul. Wiejskiej w Warszawie, użalała się nam, że nikt z opozycji nie motywuje ich do dalszego wyrażania sprzeciwu. Demonstranci wyglądali na przygnębionych i zrezygnowanych. Obrazu nędzy i rozpaczy dopełniały liczne zastępy wezwanej przed Sejm policji, które asystowały grupce około 10 obrońców wolnych sądów. Ludzie ci nie tylko niemrawo wznosili hasła wrogie PiS-owi i PiS-owskiej reformie sądownictwa. Oni pozwalali też sobie na krytykę opozycji. Mówili, że organizatorzy wiecu (który jeszcze w czwartek wyglądał dość pokaźnie), stracili zapał do buntu. No, w sumie, trudno się opozycji dziwić. Idą święta, a przedświąteczny piątek to idealny czas na zakupy. I tak oto idealizm przegrał z bożonarodzeniową komercją…

Cały czwartek i piątek był w Sejmie gorącym politycznie czasem. A ściślej mówiąc nie tylko czwartek i piątek, ale również noc, która łączyła te dni. Aż kilkadziesiąt godzin (i to niemal ciurkiem) trwały zatargi między rządzącymi, a opozycją. Awantura toczyła się wokół noweli ustaw, które miały zmienić polskie sądownictwo. Nowela ta – nazywana przez opozycję ustawą represyjną bądź kagańcową – nastraszyła niejednego sędziego. Niektórzy bowiem uważają, że ma być batem dla niepokornych prawników w togach z fioletowym żabotem. Opozycja grzmiała, że chodzi o wprowadzenie całego katalogu sankcji za krytykowanie przez sędziów przełożonych i zmian w zasadach ustrojowych państwa.

W czwartek opozycja poczuła krew i stwierdziła, że jeśli będzie aktywna, to media podgrzeją atmosferę i stworzy się klimat buntu. Jednak, o ile przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych chętnie udzielali się w mediach tradycyjnych i społecznościowych, to na same głosowania często nie przychodzili. W czwartek opozycja poniosła pierwszą klęskę w głosowaniach. I to tylko dlatego, że w Sejmie nie było kompletu posłów i posłanek z klubów nieprzychylnych PiS-owskim zmianom w sądownictwie. Zwycięstwo mieli na wyciągnięcie ręki, bo wśród kontestatorów byli parlamentarzyści z Konfederacji, PSL, Platformy i Lewicy. Cała opozycja. Ale niestety – by wygrywać głosowania, trzeba głosować… W piątek sytuacja się powtórzyła. Znów zabrakło szabel. Tym razem jednak, w politykach opozycji osłabł bojowy żar na tyle, że nawet nie wyszli do protestujących przed Sejmem, by wesprzeć ich duchowo.

Byliśmy w piątek wieczorem pod Sejmem i byliśmy zdziwieni pustkami. W demonstracji (o ile w ogóle mo.zna ją tak nazwać) brało udział około 10 osób i kilkudziesięciu policjantów. Sami uczestnicy byli zdziwieni brakiem organizacji.

W małej grupce protestujących każdy przyszedł dobrowolnie i niezależnie, bez konsultacji z organizatorami. – Szkoda, że organizacja jest taka słaba. Miałem nadzieję, że coś się jednak tutaj wydarzy. Powinno się wydarzyć. Dzwoniłem do organizatorów, ale powiedzieli, że nic nie planowali i nie planują na przyszłość bo wszyscy są zajęci – powiedział ze zniechęceniem naszemu dziennikarzowi jeden z protestujących. – Ja i tak potrzebowałem tu przyjść. Zostanę tutaj na tyle na ile mogę, czyli do 18:00 – dodał.

Rzeczywiście, po 18:00 grupa protestujących rozeszła się do domów.

FAKT.PL

Więcej postów