Co zrobić jeżeli sojusznik okazuje się rzeźnikiem?

ISIS USA

Co zrobić jeżeli sojusznik okazuje się rzeźnikiem? Dodajmy bliski sojusznik? Oderwijmy się na chwilę od spraw krajowych, ponieważ bardzo wiele ciekawych rzeczy dzieje się na świecie. Otóż, najlepiej chyba jest milczeć. Jeżeli nie da się milczeć, to można głośno mówić o tym że coś się stało. Nie wiadomo co. Potrzebne jest zbadanie sprawy. Oczywiście obiektywne. No a to musi trwać, bo trwać musi. Gdyż obiektywne badania spraw sojuszników wymaga odpowiedniego podejścia, które rodzi swoje konsekwencje dla samego procesu, który bada. Nie jedną rzecz się tak rozwodniło i tą także się tak rozwodni, chyba że intencje będą inne? Ponieważ, to co widzimy przed sobą to sytuacja w której nie wiadomo o co chodzi. Być może gra jest na innej płaszczyźnie, niż domniemana medialnie. Po prostu służby specjalne żadnego kraju nie mogą być tak głupie… no może poza jednym…

Generalnie nie można nic powiedzieć o intencjach sprawców, jednakże jeżeli myśleli że uda im się “zniknąć” człowieka, bez “znikania” jego najbliższej osoby zresztą dostępnej pod ręką, to śmierdzi na kilometr prowokacją. Zwłaszcza, że zamordowany był “mózgiem” ich własnych służb specjalnych! Przecież jest oczywistością, że zabezpieczył się na poziomie elementarnym.

Właśnie z tej przyczyny nie da się zrozumieć prymitywnego mechanizmu tej zbrodni? Przecież wszystkie placówki dyplomatyczne są wszędzie monitorowane. Dla bezpieczeństwa, co jest oczywistością – żaden kraj nie pozwoli sobie na ekscesy wokół obiektów dyplomatycznych. Jak również, żeby wiedzieć co się dzieje – monitorując ruch. Trzeba być oderwanym od rzeczywistości, żeby chcieć “zniknąć” człowieka we własnym konsulacie.

Jest to tym dziwniejsze, że żeby unieszkodliwić figuranta, można to zrobić mniejszym kosztem po prostu w terenie.

Co jednak, jeżeli sojusznik w jednej ze swoich placówek dyplomatycznych rzeczywiście zamordował człowieka i go ćwiartował, prawdopodobnie na żywca? Co miało się nagrać za pośrednictwem oprogramowania podsłuchowo-szpiegującego w zegarku inteligentnym zamordowanego? To trudna sprawa zwłaszcza jeżeli poćwiartowany był prawie na pewno naszym agentem. Służył jako tzw. figurant natywny? Do tego z funkcją kreowania przekazu insiderskiego? Imperia nie mogą tolerować sytuacji, gdy likwiduje się ich protegowanych. Jeszcze wypadek komunikacyjny można zrozumieć, czy nawet stosunkowo higieniczny ładunek wybuchowy. Jednak ćwiartowanie w konsulacie po prostu jest trudne medialnie i moralnie. Tego nie da się przełknąć pomiędzy śniadaniem, a obiadem!

Oczywiście kraj, którego siepacze przez dziesięciolecia torturowali i zabijali ludzi w Ameryce Łacińskiej, czy ostatnio na Bliskim Wschodzie, ma dosłownie żadne prawo mówić o moralności. Jednak w tym wypadku sytuacja jest złożona w sposób wysublimowany. Jeszcze nie widać, kto prowadzi tę grę.

Stawką w grze jest stabilność Bliskiego Wschodu w ogóle, czytaj: ceny ropy naftowej na świecie. Sytuacja, w której Arabia Saudyjska straciłaby wsparcie USA, lub USA pozwoliłyby myśleć, że ich wsparcie jest warunkowe – to wielka szansa dla Chin, Indii i Rosji. Ponieważ ten kraj potrzebuje protektora. Unia Europejska jest za słaba na cokolwiek, a głupota znacznej części jej elit powoduje, że prawdopodobnie sama się wykluczy z gry swoimi własnymi sankcjami. Jednakże w podejmowaniu głupich decyzji jesteśmy mistrzami świata, chyba niedoścignionymi?

Gdyby Arabia Saudyjska zdecydowała się na zmianę sojusznika, chociaż grając taktycznie i okresowo. To byłoby wydarzenie kończące epokę niekwestionowanej amerykańskiej dominacji nad Zatoką Perską. Wystarczy, że zaczną rozliczać ropę z Chinami w Juanach. Reszta zrobi się sama.

Wyjmowanie cegiełek z amerykańskiego muru rozpoczęło się od klęski w Iraku, potem dramatu Afganistanu i kłopotów na pograniczu z Pakistanem. Kwiatkiem do kożucha było to, co zrobiono w Libii i Syrii. Zło wyzwolone w tych krajach, zwłaszcza ciągle aktywne w Syrii, swoje źródła ma nad Zatoką Perską. Zresztą tam doszło do konfliktu z Katarem, oskarżanym o sponsorowanie terroryzmu. Pewien mały kraj w regionie (nie chodzi o Liban), również nie pomaga w amerykańskiej polityce.

Dzisiaj do amerykańskich problemów należy dodać rozgrywki dynastyczne w Arabii Saudyjskiej, których elementem jest ta dramatyczna sytuacja z konsulatu w Turcji. Zamordowano człowieka, jeżeli zostanie udowodnione, że to zbrodnia państwowa – to musi mieć konsekwencje. Przy czym miejmy świadomość, że to tylko pośrednio uderzy w rządzących tym krajem, ponieważ kozłów ofiarnych już znaleziono.

Z naszej perspektywy sytuacja jest bardzo interesująca, prawdopodobnie mamy przed oczyma właśnie początek nowego początku. To się rozmydli, to się wyciszy… ale kto teraz wejdzie do saudyjskiej placówki dyplomatycznej? No, a jeżeli takie zdarzenia są możliwe w ich placówkach za granicami, to co jest możliwe w ich kraju?

Trzeba obserwować, co w sprawie zrobi pan Donald Trump, jego przedstawienie przełożenia saudyjskich zamówień na uzbrojenie na rynek pracy w USA jest jednoznaczne.

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów