“Czeski Trump” może być dla Polski poważnym problemem.
Andrej Babiš to biznesmen i były minister finansów Czech, który – jak wskazują sondaże – zostanie nowym premierem kraju po dwudniowych wyborach parlamentarnych, które w piątek i sobotę odbywają się u naszych południowych sąsiadów.
Ruch społeczny Akcja Niezadowolonych Obywateli ANO, czyli – po polsku – TAK, na którego czele stoi Babiš, z pochodzenia Słowak, ma w sondażu Median 12,5-procentową przewagę nad rywalami – Partią Socjal-Demokratyczną – podaje Daily Express. Może się jednak okazać, że ANO nie jest w stanie samo utworzyć rządu i będzie musiało szukać koalicjantów.
Mogą oni domagać się, aby Babiš, któremu wcześniej uchylono immunitet z powodu śledztwa o wyłudzenie dotacji UE, nie stał osobiście na czele gabinetu. Oprócz oskarżeń o ciemne interesy zarzuca się mu bowiem także współpracę z komunistycznymi służbami bezpieczeństwa dawnej Czechosłowacji.
Z pewnością poprze go natomiast prezydent Miloš Zeman, który opowiada się za zacieśnianiem relacji z Rosją i Chinami, uzasadniając to interesami gospodarczymi Czech. Sam Babiš, którego okrzyknięto już “czeskim Trumpem” zapowiada, że będzie zarządzał krajem jak prywatną firmą. Z pewnością położy nacisk na promowanie czeskich produktów i zwalczanie polskiej konkurencji.
Trudno go natomiast uznać za konserwatystę. Sam zresztą oburza się kiedy media piszą o nim, że będzie “nowym Orbanem”. Z drugiej jednak strony deklaruje się jako przeciwnik wejścia Czech do strefy euro i krytykuje przyjmowanie imigrantów przez Unię Europejską.
Natomiast Polakom Babiš kojarzy się fatalnie z powodu prowadzonej przez niego ostrej kampanii przeciwko polskim produktom rolnym i polskim inwestycjom energetycznym, aby chronić interesy swojego prywatnego koncernu Agrofert.
“Nie jem tego waszego g…” – tak zareagował czeski polityk kiedy w programie tamtejszej telewizji w 2013 r. zaproponowano mu degustację polskiej kiełbasy. Pozwał też do sądu polski koncern PKN Orlen żądając odsprzedaży Agrofertowi akcji kupionej przez Polaków sieci czeskich rafinerii Unipetrol.
W maju br. socjaldemokratyczny premier Czech Bohuslav Sobotka pozbył się Babiša z rządu, odbierając mu tekę wicepremiera i ministra finansów. Wywołało to kryzys polityczny i przyniosło odwrotny skutek – sympatia Czechów do tego polityka znacznie wzrosła i teraz wróci on zapewne jako zwycięzca wyborów.
Trudno się zresztą dziwić jego popularności, skoro to właśnie on kierował gospodarką kraju w czasie gdy w 2016 r. Czechy po raz pierwszy od 20-tu lat odnotowały nadwyżkę budżetową, wzrost gospodarczy wyniósł 4 proc., a bezrobocie spadło do rekordowo niskiego poziomu 3 proc.
Czy “nacjonalizm gospodarczy” Babiša, który “nie jada polskiego g…” doprowadzi do handlowej wojny polsko – czeskiej? Przekonamy się zapewne już niebawem.
REPORTERS.PL