Symboliczna rezygnacja. Były współpracownik Macierewicza uderza w MON

„Szacunek, panie profesorze. Prawdziwie honorowe wyjście z tej dziwnej sytuacji w armii” – to jeden z komentarzy pod wpisem Romualda Szeremietiewa. Były wiceminister obrony w rządzie Jana Olszewskiego poinformował, że odchodzi z Akademii Sztuki Wojennej w warszawskim Rembertowie. „Uznałem, że nie powinienem pracować w instytucji podległej MON skoro krytycznie oceniam to co robi, a zwłaszcza czego nie robi minister obrony” – wyjaśnił Szeremietiew.

Romuald Szeremietiew to bez wątpienia duży autorytet na prawicy. W czasach komunizmu był więziony za działalność opozycyjną, po upadku PRL współtworzył rząd Jana Olszewskiego, był w nim wiceministrem a potem pełniącym obowiązki ministra obrony. Siłą rzeczy blisko współpracował z ówczesnym ministrem spraw wewnętrznych Antonim Macierewiczem. Po upadku gabinetu Jana Olszewskiego, Szeremietiew do resortu obrony powrócił po latach, w rządzie Jerzego Buzka. Musiał odejść, gdy pojawiły się wobec niego podejrzenia o korupcję. O dobre imię walczył przed sądem – prawomocnie został ze wszystkich zarzutów oczyszczony.

Od wielu lat prof. Romuald Szeremietiew był wykładowcą na Akademii Obrony Narodowej w Warszawie (przekształconej niedawno w Akademię Sztuki Wojennej). Uznał jednak, że nie powinien pozostawać na uczelni podległej MON, skoro z szefem MON się nie zgadza. „Powody mojego odejścia przedstawiłem w piśmie skierowanym do komendanta-reaktora ASzW wnoszącym o rozwiązanie umowy o pracę. Uznałem, że nie powinienem pracować w instytucji podległej MON skoro krytycznie oceniam to co robi, a zwłaszcza czego nie robi minister obrony” – poinformował Szeremietiew na Facebooku.

Komentujący dymisję Szeremietiewa przyznają, iż jest ona symboliczna. „Zła decyzja. Widać, że prawica nadal nie potrafi współpracować dla dobra Polski” – ubolewał jeden z internautów.

TOMASZ ŁAWNICKI

Więcej postów