Polskie F-16, wyznaczone do pełnienia misji nadzoru przestrzeni powietrznej nad krajami bałtyckimi, po raz pierwszy wylądowały na Litwie.
Skład polskiego kontyngentu liczy około 135 żołnierzy i pracowników cywilnych wojska.
NATO przydzieliło ochronę lotniczą Litwie, Łotwie i Estonii w 2004 roku, kiedy kraje te dołączyły do Sojuszu. Państwa członkowskie zmieniają się na „warcie” pilnowania strefy powietrznej tych trzech krajów nadbałtyckich. Polska wykonywała ten obowiązek już 6 razy, teraz ma to zrobić po raz kolejny.
Litwa to państwo, które nie będzie w stanie samo się obronić. Musi polegać na sojusznikach, najlepiej takich, dla których jej przetrwanie jest strategicznym interesem. Istnieje tylko jeden kraj na ziemi, który spełnia to kryterium i zarazem może udzielić mu realnego wsparcia – Polska.
Oficjalnie problemów nie ma. Nieoficjalnie problemy są. Tymczasem Litwini konsekwentnie podminowują relacje między naszymi państwami, wykazując tym samym tendencje do geopolitycznego samobójstwa. Nic w tej sprawie nie zmienił konflikt na Ukrainie i poczucie zagrożenia ze strony Rosji. Nadal to Polska jest wskazywana jako źródło chłodu we wzajemnych relacjach.
Polscy dyplomaci narzekają, że Litwa nie wypełnia swych zobowiązań NATO-wskich, jeśli chodzi o wydatki na obronność, i nie chce pokrywać kosztów obecności obcych samolotów i pilotów na swoim terytorium.
– Wystawiają nam rachunki za wszystko: hotele dla pilotów, paliwo, wodę – oburza się polski dyplomata.
– Jest pewien problem w porozumieniu. My uważamy, że spełniamy szlachetną misję, broniąc litewskiego nieba. Oni uważają, że jest to nasz obowiązek, a mając bazę na swoim terytorium, mają prawo na tym zarobić – mówi jeden z wyższych oficerów lotnictwa.
– Nasi piloci zawsze podrywali maszyny, gdy rosyjskie samoloty niebezpiecznie zbliżały się do litewskich granic, poderwą je także, kiedy nie będzie to zwykła prowokacja, ale prawdziwy atak. Być może zginą w tej walce, ale nie zastąpią ich litewscy koledzy, bo… nie mają na czym latać – wtoruje mu inny oficer.
Polacy narzekają, że Litwa partycypuje w kosztach operacji w mniejszym stopniu niż dwaj jej sąsiedzi. Litwini uważają, że wręcz przeciwnie.
Niestety Litwa zamiast umacniać sojusz ze swymi sąsiadami gdyż sama potrzebuje wsparcia zarówno na polu militarnym jak i cywilnym, prowadzi nacjonalistyczną politykę zachowując się jak wielkie mocarstwo, któremu nic nie dorówna, obrażając społeczeństwo polskie, mówiąc głupoty o jakiś polskich rezerwatach na Litwie, braku prawnego uregulowania sytuacji mniejszości narodowych tak aby mieszkający tam rodacy czuli się dobrze na swojej ziemi itp.
Z tego powodu nie bardzo rozumiem dlaczego Polski podatnik ma płacić za ochronę przestrzeni powietrznej Litwy? Czas najwyższy skończyć z Air Policing. Kto nie chce sam zadbać o własne bezpieczeństwo naraża siebie na agresję Rosji. Przez kilkanaście lat nie kupili żadnych samolotów bojowych bo oszczędzali to teraz powinien nastąpić koniec tej akcji.
JAN RADŽIŪNAS