Przełom w sprawie poszukiwań zaginionej Ewy Tylman w cieniu skandalu? Po wstępnych oględzinach ciała odnalezionego w Warcie orzeczono, że może ono należeć do Ewy Tylman, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku.
Niedługo po odwiezieniu zwłok do prosektorium w zakładzie medycyny sądowej, miało dojść do gorszących scen z udziałem pracowników zakładu pogrzebowego. Policja w rozmowie z Fakt24 potwierdziła, że mieli oni m.in. robić sobie zdjęcia ze zwłokami.
O sprawie pierwsza napisała „Gazeta Wyborcza”. Zwłoki zostały przewiezione do prosektorium zakładu medycyny sądowej przez pracowników firmy pogrzebowej Universum z Poznania. I to właśnie tam miały zostać zrobione zdjęcia.
W rozmowie z Faktem24 pracownicy zakładu twierdzili, że… nic o zajściu nie wiedzą, a po wszelkie oficjalne informacje odesłali nas do zarządu firmy. Udało nam się nieoficjalnie ustalić, że przynajmniej część pracowników nie została poinformowana nie tylko o całym zajściu, ale i o rzekomej tożsamości przekazanego im ciała. Niemniej to, że ktoś robił sobie zdjęcia ze zwłokami, mogącymi należeć do Ewy Tylman, potwierdza nam wielkopolska policja.
– Potwierdzam, że taki incydent miał miejsce. Faktycznie, pracownicy zakładu pogrzebowego robili sobie zdjęcia ze znalezionymi zwłokami. Na szczegóły musimy jednak poczekać, bo aktualnie zabezpieczony materiał jest analizowany pod kątem czy zachowanie tych ludzi można zakwalifikować jako przestępstwo czy wykroczenie – mówi Faktowi24 mł. asp. Maciej Święcichowski z biura prasowego wielkopolskiej policji.
Ewa Tylman zaginęła w nocy z 22 na 23 listopada 2015 roku w Poznaniu. Od samego początku prokuratura twierdziła, że jej ciało znajduje się w Warcie, a głównym podejrzanym był i jest Adam Z., z którym Tylman opuściła lokal po imprezie firmowej. Mężczyzna miał rzekomo przyznać się policji, jednak nie potwierdził swych zeznań w prokuraturze. Śledczy podejrzewają, że Adam i Ewa pokłócili się, po czym 25-latek zepchnął Tylman ze skarpy nad Wartą. Następnie zaciągnął ją nieprzytomną nad brzeg rzeki i wrzucił do wody. Prokuratura postawiła Adamowi Z. zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Z taką wersją nie zgadza się detektyw Krzysztof Rutkowski.
– Moim zdaniem, poznańska prokuratura robi show, przedłużając areszt Adamowi Z.. Nie sądzę, by przyczynił się on do śmierci Ewy Tylman. To był wypadek, a głównym winowajcą śmierci dziewczyny jest alkohol. Jedyną winą Adama jest to, że zamiast wezwać pogotowie i policję, gdy Ewa znalazła się w wodzie, zadzwonił do swojego przyjaciela geja – powiedział w rozmowie z Fakt24.pl Rutkowski. Odnalezienie ciała może pomóc w rozwiązaniu tej zagadki.
FAKT.PL