Prawie 3,6 tys. żołnierzy odeszło z armii w pierwszej połowie tego roku. To najwięcej od dobrych kilku lat. Od stycznia do końca czerwca 2015 r. takich przypadków było 2,7 tys., zaś w analogicznym okresie roku wcześniejszego – tylko 2,3 tys. MON problemu nie widzi. Bo według prognoz resortu w bieżącym roku ze służby odejść może nawet 5,5 tys. żołnierzy. Tyle że nie wiadomo, co jeszcze wydarzy się do końca roku.
Wojsko. Tak wielu żołnierzy jak teraz nie odeszło z wojska od kilku lat.
Były wiceminister obrony w rządzie Donalda Tuska, a wcześniej dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak zauważa, że wśród tych, którzy już odeszli z wojska w tym roku, było aż 1,5 tys. szeregowych. A to żołnierze, którzy akurat w służbie pozostawać powinni. Na początku tego roku MON zmieniło bowiem przepisy, które zmuszały do ich zwalniania do cywila po 12 latach służby, wprowadzone za rządów PO.
– To symptomatyczne, że odchodzą ci, którzy walczyli o to, żeby w wojsku móc służyć dłużej. Dlaczego? Część na pewno dlatego, że pojawił się program 500+ i teraz mogą sobie znaleźć pewniejszą i spokojniejszą pracę na cywilnym rynku, nawet za mniejsze pieniądze. Problemem może być też to, że teraz będzie większa konkurencja do stopni podoficerskich i szeregowy nie będzie mógł zostać kapralem.
A pozostanie w wojsku po 12 latach służby bez awansu zależy przecież od decyzji dowódcy – wylicza gen. Skrzypczak. Ale jego zdaniem głównym powodem odejść z armii są decyzje podejmowane przez ministra Antoniego Macierewicza. Np. ogromne zaangażowanie wojska w uroczystości związane z upamiętnieniem ofiar katastrofy smoleńskiej czy żołnierzami wyklętymi.
– Wojskowym nie podoba się to, że każe im się niemal na kolanach brać udział w uroczystościach religijnych. I nie chodzi o to, że nie są patriotami. Są patriotami, bo przecież składają przysięgę wojskową. Ale za tym nie musi iść religijność, jakiej wymaga od żołnierzy Macierewicz – mówi gen. Skrzypczak.
– W armii odbywa się czystka w białych rękawiczkach. Odchodzą wszyscy, którym nie podobają się zasady wprowadzone przez ministra Macierewicza, a dotyczące nowej symboliki. Po prostu – nie ma wątpliwości krakowski publicysta i korespondent wojenny Marcin Ogdowski.
Tymczasem odwrotna tendencja zdaje się panować w 6. Brygadzie Powietrznodesantowej. Z jej dowództwa oraz stacjonujących w Krakowie batalionów odeszło w pierwszej połowie br. 44 żołnierzy, w tym 25 szeregowych. W analogicznym okresie 2015 r. było to 63 wojskowych, zaś roku 2014 – 51. – Warto zaznaczyć, że w pierwszej połowie roku pozyskaliśmy 73 żołnierzy, m.in. z Narodowych Sił Rezerwowych – mówi oficer prasowy brygady kpt. Marcin Gil.
Dlaczego w brygadzie ubywa zrzucających mundur? – To jednostka elitarna, ludzie, którym uda się do niej dostać, zaciskają zęby i trzymają się tego, co mają – przypuszcza Marcin Ogdowski.
PIOTR SUBIK