O rekonstrukcji rządu Beaty Szydło mówi się od dawna. Jeśli do niej dojdzie, stanowisko ministra spraw zagranicznych straci Witold Waszczykowski. Na otarcie łez pojedzie on jednak jako ambasador Polski do Waszyngtonu.
– Przy ewentualnej rekonstrukcji rządu minister Waszczykowski odejdzie ze stanowiska szefa MSZ i pojedzie jako ambasador do Stanów Zjednoczonych. Mogło zaważyć na tym zaproszenie przez niego do Polski Komisji Weneckiej, z postanowieniami której nie zgadza się PiS – mówi nam anonimowe źródło.
– Zmiany w rządzie po kilku miesiącach funkcjonowania, chociażby z przyczyn natury marketingowej, są realne. Realna jest również zmiana na stanowisku ministra spraw zagranicznych. Tym bardziej że Waszczykowskiemu zdarzały się wypowiedzi, które nie wzmocniły jego pozycji w rządzie – mówi nam politolog prof. Rafał Chwedoruk.
– Waszczykowskiemu nie sposób odmówić kompetencji dyplomaty, jednak jako szef resortu się nie sprawdził. Nie powinniśmy jednak wysyłać do USA polityka. Taka osoba nie będzie w stanie obiektywnie tłumaczyć tego, co dzieje się w Polsce – uważa Rafał Trzaskowski z PO, były sekretarz stanu w MSZ.
Z taką oceną szefa resortu nie zgadza się Ryszard Czarnecki z PiS, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego. – Minister Waszczykowski z krótką przerwą jest w MSZ przeszło przez ćwierć wieku. Jest zawodowym dyplomatą. Niemała część jego krytyki jest niezasłużona. A mówienie o jego dymisji jest absolutnie nieuzasadnione – tłumaczy. Zapytany przez nas wprost minister Waszczykowski swoje ewentualne oddelegowanie do USA skomentował żartobliwie: „Mam być mandarynem chińskim”.
SE.PL