Bataliony transseksualistów z USA wzmocnią „wschodnią flankę” NATO? Rosja aż drży ze strachu…

Departament Obrony Stanów Zjednoczonych przygotowuje się do zmiany prawnych regulacji dotyczących transseksualistów. Pentagon zezwoli na pełnienie służby osobom „modyfikującym” własną płeć, o czym poinformował sekretarz obrony USA, Ashton Carter. Jego zdaniem przy przyjmowaniu osób do armii powinny decydować wyłącznie kwalifikacje.

 Zastępowanie dotychczasowych rozwiązań prawnych nowymi regulacjami następować ma stopniowo. Już wkrótce do armii największego militarnego mocarstwa na świecie przyjmowane będą osoby transseksualne. Jedynym warunkiem, poza spełnieniem kryteriów dotyczących wszystkich normalnych rekrutów, będzie „stabilna identyfikacja płciowa” przez okres 1,5 roku. Słowem: ostatnia tzw. zmiana płci kandydata do armii powinna mieć miejsce nie wcześniej niż 18 miesięcy temu.

Jak informuje serwis rp.pl, transseksualiści do 1 października uzyskają możliwość formalnej zmiany zapisu o płaci w systemie kadrowym Pentagonu.

Pomysły wojskowej administracji USA martwią część kadry dowódczej. Nie zwracają jednak oni – przynajmniej oficjalnie ze względu na dyktaturę politycznej poprawności – uwagi na etyczne kontrowersje związane ze służbą „modyfikowanych” osób, a na szybkość działań Departamentu Obrony. Generalicja twierdzi, że na tego typu reformę potrzeba wielu lat.

Od 1993 roku obowiązywała w USA zasada „Don’t Ask, Don’t Tell”, zgodnie z którą nikt nie mógł pytać o ewentualny homoseksualizm żołnierza. Ten zaś nie mógł się o tym wypowiadać. Te prawo zniesiono ostatecznie w 2011 roku. Teraz podobna regulacja w sprawie transseksualistów ma utracić moc.

Kto zatem będzie bronił Europy Środkowej (w tym Polski) w ramach wzmacniania „wschodniej flanki” NATO? Niewykluczone, że nad Wisłą zagości uzbrojona po zęby awangarda światowej rewolucji z USA w postaci batalionów homoseksualistów i transseksualistów. Rosja aż drży ze strachu…

RP.PL

Więcej postów