Życie PO politycznej śmierci. Dalsze losy Komorowskiego, Nowaka, Sikorskiego i innych

PO przez osiem lat rządów osierociła wielu polityków. Przedstawiamy sylwetki pięciu z nich, którzy w różnych okolicznościach trafili lub właśnie trafiają na polityczny margines.

 

Bronisław Komorowski. Prezydent zakłada fundację

Bronisław Komorowski, który 6 sierpnia zakończy urzędowanie, wyraźnie waha się, czy pozostać czynnym politykiem, czy poświęcić się innego rodzaju aktywności publicznej.

– O tym, co Bronisław Komorowski będzie robił po zakończeniu kadencji, poinformujemy po 6 sierpnia – mówi Joanna Trzaska-Wieczorek, rzeczniczka głowy państwa.

Były prezydent obok emerytury w wysokości 75 proc. podstawowych poborów głowy państwa (9200 zł brutto) dostaje też pieniądze na utrzymanie biura. Przez trzy miesiące po zakończeniu kadencji będzie pobierał pensję z dodatkami, czyli razem ok. 20 tys. zł miesięcznie.

Niezależnie od tego Bronisław Komorowski zapowiedział utworzenie instytutu swojego imienia, który będzie się zajmował m.in. sprawami polsko-ukraińskimi. W ten sposób chce pójść w ślady Lecha Wałęsy, który stworzył fundację Instytut Lecha Wałęsy, oraz Aleksandra Kwaśniewskiego z fundacją Amicus Europae, której głównym celem jest popieranie integracji europejskiej.

Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że zaraz po zakończeniu kadencji Bronisław Komorowski na parę miesięcy wyjedzie do Budy Ruskiej, gdzie ma dom…

Radosław Sikorski. Ambicje oderwane od rzeczywistości

Radosław Sikorski po rezygnacji z fotela marszałka Sejmu nie potrafi napisać scenariusza na swoje życie. Zdaniem naszych rozmówców z Platformy zajął się za to pisaniem scenariusza spektaklu teatralnego i książki o ostatnich ośmiu latach rządów jego partii.

– To jest właśnie spin Platformy. Zaczęli go wysyłać na polityczną emeryturę. Teraz będą rozpowiadać, że Sikorski będzie siedział i pisał – mówi „Wprost” Paweł Piskorski, który twierdzi, że w partii nie ma ani jednej osoby, która żałowałaby byłego marszałka Sejmu.

I przywołuje scenę, która miała się rozegrać wśród wierchuszki Platformy zaraz po tym, jak Donald Tusk wyjechał do Brukseli, by objąć tam stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. – „ Po co nam jest Sikorski? Po co był Donaldowi, to wiemy, był dla niego straszakiem na PiS” – takie pytania w wewnętrznym gronie zadawali sobie Kopacz, Grabarczyk, Biernat, Schetyna – twierdzi Piskorski.

Radosław Sikorski w Platformie zawsze był traktowany jak „ PiS-owskie ciało obce”, „polityczny singiel”, a jego pozycja była uzależniona tylko od Donalda Tuska. I dopóki on był szefem PO, były marszałek Sejmu mógł snuć wielkie plany.

– Radek był kandydatem na szefa NATO, kandydatem na kandydata na prezydenta, spekulowało się, że na premiera. Dziś jest kompletnie nikim – mówi jego znajomy z Platformy. Ogromne ambicje Radosława Sikorskiego szły w parze z coraz większym oderwaniem polityka od rzeczywistości…

Mirosław Drzewiecki. Polityka jak narkotyk

– Mirek jest niezdrowo uzależniony od polityki. Żyje w alternatywnej rzeczywistości – tak na pojawiające się informacje o możliwości startu Mirosława Drzewieckiego do Senatu z list Platformy zareagował jego dawny kolega.

Powrót do polityki byłego ministra sportu jest jednym z tematów, którymi żyje łódzka PO. – Słyszałem o pomyśle startu Mirka do Sejmu, ale to było szaleństwo. Zaczął więc obstawać przy Senacie – mówi nam polityk Platformy. Sam Mirosław Drzewiecki w rozmowie z „Wprost” deklaruje, że z polityką pożegnał się na stałe. – Niech startują młodsi. Mnie pięć kadencji wystarczy – zapewnia.

Na te słowa dobrze znający go politycy reagują uśmiechem. – Mirek po aferze hazardowej wystawał w hotelu sejmowym, żeby kogoś przydybać. Za wszelką cenę chciał podtrzymać relacje w Platformie. Prywatnie opowiadał, że a to spotkał się z Donaldem, a to z Ewą – opowiada nasz rozmówca.

Mirosław Drzewiecki o rozmowach z obecnym szefem Rady Europejskiej mówiłteż publicznie. W wywiadzie dla „Wprost” w kwietniu 2014 r. tak opowiadał o Donaldzie Tusku: – Czasem udaje nam się na chwilę spotkać w oderwaniu od polityki – oznajmił i zadeklarował, że bywa w kancelarii premiera i „czasami te spotkania bardzo się przedłużają”. Drzewiecki przychodził do szefa rządu z butelką czerwonego wina i rzeczywiście rozmowy zaliczały się do towarzyskich…

Zbigniew Chlebowski. Wątpliwy sprawdzian w biznesie

Zbigniew Chlebowski, były szef klubu PO, na politycznej emeryturze jest już od 2009 r. To dużo czasu, by się jakoś urządzić, nawet po takiej historii jak afera hazardowa.

Ci, którzy interesują się sceną polityczną, pamiętają konferencję prasową Chlebowskiego, po tym gdy sprawa wyszła na jaw. Poseł ocierał nieustannie pot z czoła i nie był w stanie składnie wyjaśnić tej historii.

Jednak ostatecznie nie najgorzej sobie radził po odejściu z polityki. Na kilka lat zniknął z oczu opinii publicznej. W 2011 r. bez powodzenia ubiegał się o mandat senatora i to była jego ostatnia aktywność polityczna. W 2013 r. został prezesem Europejskiego Konsorcjum Kolejowego „Wagon” w Ostrowie Wielkopolskim, firmy niegdyś należącej do Skarbu Państwa, dziś w prywatnych rękach. Tę funkcję pełni do dzisiaj. Tak przynajmniej wynika ze strony internetowej. Jest co prawda na tej karierze jedna drobna rysa – firma, którą kieruje, realizująca zlecenia PKP Cargo, nie płaciła kooperantom…

Sławomir Nowak. Pan Tik-Tak, czyli zgubne namiętności

– Doradza potajemnie Ewie Kopacz, dostał posadę w Brukseli, robi korespondencyjnie MBA na jednej z brytyjskich uczelni, sprawdza się w biznesie – tak informowały media o aktywności Sławomira Nowaka po złożeniu przez niego mandatu parlamentarnego. Co z tego jest prawdą? Na pewno biznes i studia – jak twierdzą jego znajomi z PO. Ale niewykluczone, że doradzanie pani premier – również.

Pewne jest jednak, że były minister transportu, złote dziecko Platformy Obywatelskiej, szef pomorskiego oddziału tej partii, o którym tamtejsi działacze mawiali „tak czy owak, zawsze Nowak”, na dobre zniknął z politycznego firmamentu. Gdy w maju ostatecznie zakończył się jego proces w sprawie niewpisania kosztownego zegarka do oświadczenia majątkowego, Nowak, niegdyś „ćwierkający” na potęgę, po raz ostatni zabrał głos na Twitterze, pisząc: „Walczyłem do końca, mam poczucie satysfakcji. Pewnych rzeczy i opinii to oczywiście już nie zmieni. Cieszę się tą chwilą – nie mylić z triumfem. Dziękuję wszystkim, którzy dziś i przez cały czas byli ze mną i mnie wspierali. Do polityki nie wracam”.

Od tego czasu nie było już żadnych wpisów, tylko przekazywanie opinii innych osób…

Ich losy są różne. Jedni odnaleźli się w innej rzeczywistości, inni próbują wrócić do czynnej polityki. Jednak życie wszystkich świadczy o tym, że polityka uzależnia na zawsze. Żaden z opisywanych polityków – a jest ich pięciu: Bronisław Komorowski, Radosław Sikorski, Mirosław Drzewiecki, Zbigniew Chlebowski i Sławomir Nowak – nie miał z góry zaplanowanego planu B. Dlatego jedni – jak Drzewiecki – łudzą się powrotem na listy wyborcze PO, inni – jak Sikorski – marzą o karierze międzynarodowej, a jeszcze inni – jak Komorowski – muszą ochłonąć po politycznej klęsce.

Ich losy – poza osobistą porażką – pokazują w dużej mierze słabość polskiej klasy politycznej. Ludzie, którzy pełnili przecież najważniejsze funkcje w państwie, nie są rozchwytywani na rynku pracy, nie wracają też do poprzednich zajęć – z wyjątkiem Drzewieckiego, który ma duży, prywatny majątek. Całe swoje życie zawodowe związali z partią. To posiadanie legitymacji było gwarantem zajmowania kolejnych posad, awansów i znacznych dochodów. Gdy partia zdjęła z nich parasol ochronny, ich życie staje się puste. Nie posiadają dorobku naukowego, nie są ekspertami w żadnej innej dziedzinie poza gabinetowymi rozgrywkami i tworzeniem koterii.

wprost.pl

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.