Szykuje się nowy podatek od ogrzewania. Danina jest konsekwencją unijnego systemu opłat za emisję dwutlenku węgla. Wyjaśniamy, kto będzie musiał płacić podatek od grzania, ile wyniesie oraz kiedy go wprowadzą.
W Polsce oraz na terenie całej Unii Europejskiej planowane jest wprowadzenie nowego podatku od ogrzewania także dla części gospodarstw domowych. Jest to konsekwencja wdrażania systemu ETS 2 (ang. Emissions Trading System), który dotychczas dotyczył wyłącznie firm.
Za wprowadzenie systemu ETS kryje się plan Komisji Europejskiej, który ma na celu redukcję emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. do 2030 r. w porównaniu z poziomem z 1990 r.
Podatek od ogrzewania. Kto go zapłaci?
Od 2027 roku system ETS będzie rozszerzony na właścicieli budynków, które nie są zeroemisyjne. Ściślej mówiąc, chodzi o domy ogrzewane węglem lub gazem.
Jak wynika z danych Centralnej Emisyjności Budynków, gazem ogrzewa ponad 3,2 mln gospodarstw domowych, a węglem 4,6 mln.
Ile dopłacą ci, którzy nie wymienią pieca?
To, ile będzie wynosił podatek od emisji dwutlenku węgla nakładany na właścicieli domów, nie zostało to jeszcze ustalone, ale mówi się o 45 euro za tonę emisji. Opłaty za emisję będą doliczane do ceny opału i w ten sposób będą egzekwowane. Dla gospodarstw oznacza to wzrost cen węgla i gazu. Jak to przełoży się na rachunki?
Przykładowo, średniej wielkości gospodarstwo domowe (4 osoby w średnio docieplonym domu o pow. 100 mkw) paląc w piecu węglem, może wyemitować rocznie ok. 10 ton CO2. To daje ok. 450 euro, czyli ok. 2 tys. zł na rok do kupowanego opału. W przypadku gazu będzie to o połowę mniej.
Jeśli więc ktoś ogrzewa dom węglem lub gazem, warto by już teraz pomyślał o wymianie pieca. Można tutaj skorzystać z dopłat z programu „Czyste powietrze”. W jego ramach można uzyskać dofinansowanie w wysokości do 58 tys. zł na wymianę źródeł ciepła, instalację pomp ciepła, czy magazynów energii.