W mieszkaniu znaleziono zwłoki jego sześcioletniego synka, on sam z survivalowym ekwipunkiem w plecaku zbiegł do pobliskiego lasu. Poszukiwania Grzegorza Borysa, żołnierza Marynarki Wojennej podejrzanego o zamordowanie dziecka, trwają od pięciu dni. – Jeżeli żyje, nie sądzę, że uda mu się ukrywać dłużej niż do Bożego Narodzenia – mówi w rozmowie z o2.pl generał Roman Polko.
Takiej obławy w Polsce jeszcze nie było. Grzegorza Borysa, podejrzanego o zamordowanie sześcioletniego synka, szuka blisko tysiąc policjantów.
Za mężczyzną, który zbiegł z survivalowym plecakiem, wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Jak donoszą lokalne media, Grzegorz Borys już wcześniej zaszywał się na tydzień lub dwa w okolicznych kompleksach leśnych, ćwicząc sztukę przetrwania.
Dlatego w obliczu wciąż przedłużających się poszukiwań mężczyzny, rodzi się pytanie: Jak długo może ukrywać się zbieg z wojskowym przygotowaniem i dobrą znajomością terenu?
Generał Polko o zbiegłym Grzegorzu Borysie
W rozmowie z o2.pl o możliwościach ukrywania się mówi Roman Polko, generał dywizji Wojska Polskiego, oficer sił specjalnych oraz doktor nauk wojskowych.
To nie jest Rambo ani superkomandos, który się chowa po lesie – podkreśla generał w pierwszych zdaniach rozmowy. – To tchórz i bandyta – dodaje z mocą.
Jego wojskową karierę w strukturach Marynarki Wojennej generał Polko nazywa „dużym błędem kadrowym” i obwinia komisję, która przyjęła Grzegorza Borysa do armii oraz jego dowódców. Generał tłumaczy, że nawet gdy ktoś jest dobrze wyszkolony, świetnie działa na polu walki, ale z jego psychiką coś jest nie tak, jest zwyczajnie wykluczany z armii.
Armia nie jest po to, żeby mordować, a mając w swoich szeregach bandytę, który zabija dziecko, przeżywa dziś ciężkie chwile i się za to wstydzi – podkreśla Polko w rozmowie z o2.pl.
Generał ocenia, że Grzegorz Borys może się ukrywać, bo sprzyjają mu okoliczności. Dżungla miejska, ale i warunki pogodowe. – Deszcze w ostatnich dniach ułatwiają zacieranie śladów, wykluczają też użycie w poszukiwaniu psów tropiących – mówi wojskowy.
Piąty dzień w ukryciu to nie jest jakiś szczególny wyczyn – podkreśla generał i dodaje, że moda na kursy survivalowe bardzo spopularyzowała wiedzę w tym zakresie. – W jednostkach komandosów, gdzie się szkoliliśmy, nieraz byliśmy wrzucani w trudno dostępne tereny, także zimą. Gdzie musieliśmy po pierwsze dobrze się ukryć, przetrwać, nie mając ze sobą jedzenia, korzystając jedynie z lokalnych zasobów.
Ukrywający się przed służbami Grzegorz Borys zapewne zdaje sobie sprawę, że wszelkie elektroniczne ślady w postaci logowania się telefonu czy zakupów przy użyciu karty mogą go zdradzić.
Praktyka pokazuje także, że na dłuższą metę w takim lesie też nie da się funkcjonować. Można tydzień, dwa, nawet miesiąc, ale w końcu on będzie musiał przenieść się do „miejskiej dżungli” – ocenia ekspert. Podkreśla, że dlatego tak ważne są publikacje wizerunku poszukiwanego.
– Jeżeli w ogóle żyje, nie sądzę, że uda mu się ukrywać dłużej niż do Bożego Narodzenia – podsumowuje Polko.
Źródło: o2.pl