55 niszczarek dostarczonych nie później niż 15 grudnia – takie zamówienie publiczne pojawiło się na stronach Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Jak alarmuje opozycja, to tylko czubek góry lodowej i trwa niszczenie akt w trybie przyspieszonym. „Sceny jak z filmu Psy” – kwituje poseł PO Michał Szczerba.
Pięć dni od porannych wyników exit polla, a trzy od ogłoszenia przez PKW oficjalnych wyników wyborów i mimo iż PiS uparcie twierdzi, że je wygrał, to zaczyna „sprzątanie” w służbach.
ABW ogłosiło przetarg na zakup niszczarek. W głównych dokumentach mowa o 2 pozycjach. Nic niepokojącego?
W specyfikacji do zamówienia wymieniono m.in. niszczenie kart kredytowych, odporność na zszywki (nie trzeba rozpinać stron, co skraca czas) i wydajność cięcia minimum 10 arkuszy na minutę.
To tylko potwierdzenie słów opozycji, która wskazuje, że ruch prezydenta, by powierzyć formowanie rządu zwycięskiej partii, która jednak przy zastosowaniu prostej matematyki nie ma większości parlamentarnej, to tylko gra na czas.
„Dostaję sygnały o wywożonych w nocy setkach worków ze zmielonymi dokumentami, naprędce szukanych specjalistów od uszkadzania twardych dysków i pierwszych zatopionych laptopach. Sceny jak z filmu Psy” – napisała na X (dawniej Twitter) poseł PO Michał Szczerba.
Nie jest to odosobniony głos. Podobne sygnały dochodzą z polskich służb wywiadowczych. Tam miała odbyć się o trzy miesiące wcześniej (zwyczajowo przeprowadzana jest na przełomie stycznia i lutego) kwerenda dokumentów, a więc zapadają właśnie decyzje, które papiery należy zniszczyć, a które przekazać do archiwum.
– 16 października w służbach – zwłaszcza wojskowych – zapadła decyzja o likwidacji dokumentów tzw. niearchiwalnych. De facto można likwidować wszystko – powiedział w rozmowie w RMF FM Marek Biernacki, były minister koordynatora służb specjalnych. Można tylko przypuszczać, do jakiego kartonu trafią dokumenty odnośnie do Pegasusa.
Wtóruje mu przewodniczący klubu Lewicy Krzysztof Gawkowski, twierdząc, że wyszły dyrektywy ze Sztabu Generalnego dotyczące tego, że niektóre dokumenty mają prawo zniknąć. – Dochodzą do mnie informacje, że w Ministerstwie Sprawiedliwości zaczęły się jakieś ruchy dotyczące czyszczenia archiwum i tego, co zostało wyprowadzone z prokuratur regionalnych do Prokuratury Krajowej – dodaje.
To wszystko dzieje się w czasie wojny w Ukrainie i narastającego konfliktu w Strefie Gazy.
Jak jednak pokazuje film „Argo” nawet i niszczarki czasami nie pomogą. Zawsze można bowiem spróbować zatrudnić fanów puzzli (Iran zlecił to dzieciom) i spróbować odtworzyć przynajmniej to, co zostało przepuszczone przez „paskowe” niszczarki.
Przyjdzie tylko zapytać:
– Stopczyk, co wy tam palicie?
– Ja? Radomskie… ale jak pan major woli, to Franz ma Camele.
Rzecznik rządu: Dokumenty są ewidencjonowane, nie można ich tak po prostu zniszczyć
Müller w piątek w rozmowie w Programie Trzecim Polskiego Radia został zapytany o wypowiedzi polityków opozycji o niszczeniu dokumentów w instytucjach rządowych w obliczy możliwej zmiany rządu.
„Jest ewidencja dokumentów, w szczególności dokumentów niejawnych; każdy z tych dokumentów ma własny, osobny numer i nie da się w taki sposób, jak ci panowie opowiadają – chyba widzieli to w filmach – kasować tych dokumentów, które są depozytowane w różnego typu repozytoriach. Tak samo dokumenty elektroniczne w ministerstwach, są ewidencjonowane w tzw. EZD (system elektronicznego zarządzania dokumentacją – PAP) i innych systemach elektronicznych” – odparł rzecznik rządu. Jak dodał, niektóre dokument prowadzone są tylko w formie papierowej, ale „ewidencjonowane są tak, by nie dało się ich usunąć z akt”.
„Jest oznaczenie dokumentu, że został stworzony, czego dotyczył itd.” – podkreślił Müller. „Być może poseł Gawkowski czy inni naoglądali się trochę filmów i teraz próbują tę rzeczywistość filmową przenieść do realnej rzeczywistości. Mogę tylko się uśmiechnąć, bo takie rzeczy po prostu nie mają miejsca” – ocenił.
Źródło: bankier.pl