Liczby porażają: zniszczenia są kolosalne, a wyzwania – niekiedy nietypowe, nie do pomyślenia w czasie pokoju. O odbudowie Ukrainy zdecydują finanse z zagranicy. Najpierw trzeba jednak zdusić korupcję. A tu droga jeszcze daleka…
- Skala zniszczeń w wymiarze infrastrukturalnym sprawi, że proces odbudowy Ukrainy będzie mozolny i długotrwały, a zaangażowanie biznesu międzynarodowego to wręcz bezwzględny wymóg. 143,8 mld dol. – to tylko do marca 2023 r. straty w majątku trwałym Ukrainy (według szacunków PIE).
- Wskutek rosyjskiej inwazji eksport towarów z Ukrainy spadł w 2022 r. o 35 proc., a usług – o 28 proc.
- Ukraina w 2022 roku zajęła 116. miejsce wśród 180 krajów w Indeksie Percepcji Korupcji. Trzeba zdecydowania i systematyczności – bez generalnych zmian w tej mierze trudno liczyć na zdecydowane zaangażowanie międzynarodowej społeczności w proces odbudowy.
Według raportu Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) straty w majątku trwałym Ukrainy (do marca 2023 r.) wyniosły 143,8 mld dol. Dodajmy, że PKB tego kraju w zeszłym roku spadło o 29,1 proc. Połowa infrastruktury energetycznej została zniszczona lub dostała się w ręce Rosjan, a 40 proc. przedsiębiorstw zmniejszyło produkcję w wyniku przerw w pracy infrastruktury energetycznej i ciepłowniczej.
Ponadto 80 proc. ukraińskich złóż surowców energetycznych (węglowodory) znajduje się tam, gdzie toczą się działania zbrojne lub na ziemiach niekontrolowanych dziś przez Kijów.
Liczby porażają. Koszty odbudowy Ukrainy są szacowane na ponad 450 mld dol.
Wskutek rosyjskiej inwazji eksport towarów z Ukrainy spadł w 2022 r. o 35 proc., a usług o 28 proc. Dzięki międzynarodowemu wsparciu Kijowowi udało się jednak ograniczyć załamanie handlu zagranicznego i doprowadzić do reorientacji importowo-eksportowych szlaków. Oczywiście zerwano stosunki handlowe z Rosją i Białorusią (7,3 proc. eksportu przed inwazją) i mocno wzrosło znaczenie państw Unii Europejskiej.
Polska – po raz pierwszy w historii, co podkreślono w raporcie PIE – stała się najważniejszym partnerem handlowym Ukrainy.
– Koszty odbudowy Ukrainy są szacowane na ponad 450 mld dol. Na te koszty składa się m.in. 80 mln metrów kwadratowych powierzchni mieszkaniowej – zauważył Anatolij Kinach, prezes Związku Przemysłowców i Przedsiębiorców Ukrainy, były premier tego kraju.
Dla porównania: w 2011 r. Ukraina oddała do użytku 11 mln mkw. powierzchni mieszkalnej. Oznacza to, że odbudowa kraju „do stanu zero” (tj. przed rosyjską inwazją) tylko w jednym, mieszkaniowym sektorze zajęłaby 7-8 lat.
Polska przekazała Kijowowi około 11 mld euro pomocy humanitarnej
Co dalej – także i w naszym kontekście? Polskie przedsiębiorstwa koncentrują się dziś zarówno na doraźnej pomocy humanitarnej czy nawet wojskowej, jak i na długoterminowych projektach odbudowy Ukrainy po zakończeniu wojny.
Skala zniszczeń w wymiarze infrastrukturalnym sprawi, że proces odbudowy będzie mozolny i długotrwały, a zaangażowanie biznesu międzynarodowego (wykonawstwo, doradztwo, w pewnej mierze też finanse) to wręcz bezwzględny wymóg.
Część polskich firm już zaangażowała się w proces odbudowy. Przykład? Firma inżynieryjno-doradcza B-Act z Bydgoszczy, która w lipcu 2023 r. otworzyła biuro w Charkowie dla realizacji projektów budowlanych.
To 1,5-milionowe miasto, mimo ciągłych rosyjskich ataków rakietowych, nie zasypia gruszek w popiele: od początku wojny odbudowano już 200 obiektów mieszkalnych.
Pełnoskalowa inwazja w Ukrainie uwidoczniła pewne ograniczenia infrastrukturalne ukraińskich miast, które przed wojną nie stanowiły dużego wyzwania dla władz.
Przede wszystkim chodzi o dostęp do schronów. Na poziomie lokalnym nawet w aglomeracji Kijowa brakuje ich m.in. do zajęć szkolnych. Ksenia Semonowa, deputowana Rady Miejskiej Kijowa, zauważyła, że schrony – także w szkołach – nie są zaadaptowane do prowadzenia lekcji. A czasem alarm bombowy trwa i pół dnia… Problem nie do pojęcia w dobie pokoju.
W programie odbudowy pojawiają się i inne zadania, potęgujące się w czasie gwałtownego i przewlekłego konfliktu zbrojnego. Z punktu widzenia społeczności lokalnych w Ukrainie proces odbudowy powinien zakładać również rozwiązania zdecydowanie poprawiające dostępność infrastruktury dla niepełnosprawnych, których liczba bardzo wskutek wojny wzrosła.
– Kiedy się idzie przez Kijów, od razu widać, jak wiele skrzyżowań ma przejścia dla pieszych znajdujące się pod ulicami i ludzie po prostu nie mogą przejść przez ulicę, aby wypić kawę czy nawet iść do pracy – stwierdziła Ksenia Semonowa. – Wychodzą (weterani – przyp. red.) ze szpitala, z rehabilitacji i widzą, że nie mogą już normalnie żyć, więc tworzenie przestrzeni bez barier jest priorytetem.
Semonowa podkreśla, że współpraca Polski z Ukrainą na poziomie samorządów (zwłaszcza między Kijowem a Warszawą) jest naprawdę ścisła i ma duży potencjał.
– Polska przekazała Kijowowi około 11 mld euro pomocy humanitarnej – akcentuje konkrety.
Jednym z ważnych dla Kijowa przejawów owej współpracy stało się podarowanie stolicy Ukrainy 60 wagonów stołecznego metra, kiedyś dostarczonych przez rosyjskiego producenta.
– Mamy właśnie taki tabor, którego oczywiście nie możemy teraz sprowadzać z Rosji; tu pomoc Polski okazała się dla nas bardzo ważna – argumentuje Semonowa.
Z perspektywy ukraińskich czy międzynarodowych firm prowadzących działalność gospodarczą w Ukrainie i eksportujących na rynki światowe najważniejszą kwestią pozostają optymalne szlaki handlowe.
W odbudowie Ukrainy wielką rolę odegra polska logistyka
W procesie odbudowy Ukrainy bez wątpienia wielką rolę odegra polska logistyka. Partnerzy biznesowi Polski z Ukrainy zwracają uwagę na pewne ograniczania infrastrukturalne polskich portów, które sprawiają, że całościowe wolumeny towarów eksportowanych z Ukrainy przez Polskę są znacznie mniejsze, niż oczekują tego przedsiębiorcy naszych sąsiadów.
Według Dmytra Nikołajenki, dyrektora handlowego holdingu górniczo-hutniczego Metinvest w Ukrainie, Polska mogła przejąć rocznie 70 mln ton eksportu, który ukraińskie porty utraciły z powodu wojny. Tymczasem całkowity eksport przez polskie porty nie wzrósł, a nawet spadł o 1 proc.
Dyrektor handlowy Metinvestu zwrócił również uwagę m.in. na kłopot związany z wydolnością portu w Gdańsku w roku 2022.
– Trasa przez Polskę wiąże się dla nas z poważnymi trudnościami logistycznymi – stwierdził Nikołajenko.
Z perspektywy ukraińskiej kwestie związane z logistyką są kluczowe. W szczególności w kontekście możliwej blokady przez Rosję transportu przez Morze Czarne, który przed wojną obsługiwał 2/3 całego obrotu towarowego Ukrainy. Kraj ten próbuje odzyskać kontrolę nad połączeniami pomiędzy trzema swoimi portami (Odessa, Czarnomorsk i Piwdenne) a wybrzeżem tureckim, skąd dalej przez cieśniny Bosfor i Dardanele statki wypływały do odbiorców wymiany handlowej z Ukrainą. Próbuje…
W połowie sierpnia Ukraina wznowiła ruch statków handlowych w ramach korytarza humanitarnego; z Odessy 26 sierpnia – pod liberyjską banderą – wypłynął statek Primus (drugi w kolejności), który zmierzał w kierunku bułgarskiego portu. Tyle że nadal szlak przez Morze Czarne pozostaje ryzykowny dla floty handlowej Ukrainy: według zapowiedzi każdy statek wypływający z portów kontrolowanych przez Kijów marynarka wojenna Rosji traktuje jak cel działań zbrojnych.
W celu doprowadzenia do pełnej blokady połączeń handlowych z Ukrainą agresor rozmieszcza jednostki patrolowe gotowe do przechwytywania statków płynących z i do trzech portów kontrolowanych przez Kijów. Wraz z wygaśnięciem (22 lipca br.) tzw. umowy zbożowej wzmogły się też ataki na ukraińską infrastrukturę transportową.
Poziom korupcji, w szczególności wśród elit politycznych, nadal blokuje rozwój kraju
Odbudowa Ukrainy będzie ściśle powiązana z procesem integracji ze strukturami Zachodu, który – inwestując w Ukrainie – będzie chciał mieć pewność, że projekty i środki finansowe nie staną się przedmiotem malwersacji.
Wprowadzanie przepisów i rozwiązań antykorupcyjnych w Ukrainie idzie w parze z procesem negocjacyjnym z Komisją Europejską, która wyznaczyła Kijowowi siedem obszarów reform (dotyczą one. m.in. reform sądownictwa i mediów).
– Nadal pozostają jednak do rozstrzygnięcia pewne poprawki, które powstały w wyniku oceny Komisji Weneckiej (Europejska Komisja na rzecz Demokracji przez Prawo, organ doradczy Rady Europy – przyp. red.), ale myślę, że uporamy się szybko z ich uwzględnieniem. Duża część z nich dotyczyła kwestii związanych z działaniami zapobiegającymi korupcji – stwierdziła deputowana Rady Najwyższej Ukrainy Jewgienija Krawczuk.
Ukraina ma wyspecjalizowane organy do walki z korupcją, jednakże wymagają one wzmocnienia instytucjonalnego, ponieważ poziom korupcji w Ukrainie, w szczególności wśród elit politycznych, nadal blokuje rozwój kraju.
– Infrastruktura antykorupcyjna już istnieje i działa w Ukrainie. Mamy specjalne antykorupcyjne agencje krajowe, m.in. Narodowe Biuro Antykorupcyjne (NABU), SAP (Specjalistyczna Prokuratura Antykorupcyjna), które zajmują się sprawami korupcyjnymi. Myślę, że powinniśmy przyjąć więcej przepisów – w celu wzmocnienia tych instytucji – zauważyła Jewgienija Krawczuk.
Także Polska (patrz: wywiad z wiceminister Jadwigą Emilewicz, pełnomocnikiem rządu ds. polsko-ukraińskiej współpracy rozwojowej w poprzednim wydaniu Nowego Przemysłu) deklaruje i proponuje daleko idącą pomoc, doradztwo i współpracę z ukraińskimi władzami w tworzeniu i doskonaleniu antykorupcyjnych struktur i w przygotowaniu instytucji do wstąpienia Ukrainy do Unii Europejskiej. Mamy w tym przecież doświadczenie.
Wołodymyr Zełenski: łapownictwo może być karane jak zdrada
Korupcja na szczytach władzy była w Ukrainie powszechna. Trudno z nią walczyć. Przypadek z ostatnich miesięcy dotyczył procesu rekrutowania żołnierzy, w którym np. w jednostce uzupełnień w Białogrodzie nad Dniestrem, w obwodzie odeskim, dochodziło do „wykupywania” się rekrutów od służby wojskowej.
Ten proceder w warunkach wojennych, ale także w kontekście odbudowy kraju, jest bardzo niebezpieczny dla Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu dla ukraińskich mediów 27 sierpnia stwierdził, że łapownictwo może być karane jak zdrada. W ukraińskich warunkach oznacza to karę wieloletniego pozbawienia wolności.
Fala korupcji nie ogranicza się w Ukrainie jedynie do procesu rekrutacyjnego, ale występuje m.in. również w dostawach dla armii. Na początku 2023 r. doszło np. do dymisji w departamencie zakupów w resorcie obrony Ukrainy, bowiem dyrektor departamentu Bohdan Chmielnicki został oskarżony o zakup żywności dla armii po zawyżonych cenach. Podstawowe produkty były trzykrotnie droższe od cen w supermarketach.
Te korupcyjne przykłady występujące w administracji ukraińskiej stanowią duże zagrożenie dla biznesu amerykańskiego, japońskiego i europejskiego, który będzie chciał zainwestować w Ukrainie.
– Żaden dział compliance wśród wielkich międzynarodowych przedsiębiorstw nie pozwoli podjąć aktywności firmom w Ukrainie ze względu na niebezpieczeństwo wprost fizyczne (działania wojenne – przyp. red.). Inne istotne ograniczenie: brak transparentności prowadzenia działalności gospodarczej, z czym wiąże się inwestowanie na Ukrainie czy też dodatkowe „koszty operacyjne” (jak mówią przedsiębiorcy), z którymi wiąże się inwestowanie na Ukrainie – stwierdziła niedawno Jadwiga Emilewicz.
Wydaje się jednak, że rośnie świadomość wśród ukraińskiej klasy politycznej w związku z zagrożeniem, jakie stanowi korupcja dla powodzenia procesu odbudowy państwa. Ukraina w 2022 roku zajęła 116. miejsce wśród 180 krajów w Indeksie Percepcji Korupcji, co oznacza poprawę o 6 pozycji w porównaniu z ubiegłym rokiem (122. miejsce).
Proces odbudowy Ukrainy będzie rozłożony na wiele lat – ot, truizm. Zarówno polskie firmy na ukraińskim rynku (dziś ponad 600), jak i te operujące jeszcze z naszego rynku chcą brać aktywny udział w tym międzynarodowym dziele. Z wolna rysuje się globalna koalicja finansowa dla realnego wsparcia wielkiego wyzwania. Kijów jednak oczekuje pomocy w odbudowie już teraz.
Źródło: wnp.pl