Skandal w Pucharze Polski. Piłkarze Sandecji zeszli z boiska w trakcie serii rzutów karnych

niezalezny-dziennik-polityczny

– Nasz zespół nie kontynuuje serii rzutów karnych po niestosownym zachowaniu w kierunku Elhadji Maissa Falla – poinformowała Sandecja Nowy Sącz. Z tego powodu niedokończona została seria rzutów karnych w meczu Śląska Wrocław z Sandecją Nowy Sącz (2:2 po 120 minutach).

Sandecja Nowy Sącz w rozgrywkach pierwszej ligi szoruje po samym dnie i po 17. kolejkach ma zaledwie 13 punktów i dwa zwycięstwa na swoim koncie. Mimo fatalnych wyników sprawiła sensację w poprzedniej rundzie i wyeliminowała zespół z ekstraklasy – Wartę Poznań, wygrywając 2:1 po golu na wagę awansu w trzeciej doliczonej minucie. Z kolei Śląsk niespodziewanie wyrzucił Lecha, wygrywając w Poznaniu 3:1 w poprzedniej rundzie. Za to w ekstraklasie idzie wrocławianom w kratkę i błąkają się aktualnie w dolnej połowie tabeli. Przed tym meczem, to jednak ekipa Ivana Djurdevicia była zdecydowanym faworytem do awansu.

Sandecja Nowy Sącz – Śląsk Wrocław. Zacięty mecz w Niepołomicach zakończony skandalem rasistowskim

Po 120 minutach było 2:2, a po niecałych trzech seriach rzutów karnych (trzy wykonane przez gospodarzy i dwie przez Śląsk), ekipa z Wrocławia prowadziła 2:1. Wtedy nagle zawodnicy Sandecji zaczęli opuszczać boisko. Jak się okazało wszystko z powodu okrzyków rasistowskich, które usłyszał piłkarz z Nowego Sącza Maissa Fall podczas wykonywania rzutu karnego.

Takie też było stanowisko klubu. „Nasz zespół nie kontynuuje serii rzutów karnych po niestosownym zachowaniu w kierunku Elhadji Maissa Falla” – napisała na Twitterze Sandecja Nowy Sącz.

Wobec takiego zachowania gospodarzy sędzia zakończył mecz. Teoretycznie w ćwierćfinale znalazł się Śląsk, ale na pewno „dogrywka” jeszcze odbędzie się przed organami PZPN, który zweryfikuje wynik na boisku.

Mecz Śląska z Sandecją był bardzo emocjonujący i zacięty przez całe 120 minut

Śląsk od pierwszych minut starał się przejąć inicjatywę i efekty przyszły już w 23. minucie spotkania. John Yeboah przeprowadził fantastyczną indywidualną akcję, zagrał „na klepkę” z Michałem Rzuchowskim, trochę szczęścia przy piłce zwrotnej i wpakował piłkę do pustej bramki Matusa Putnockiego. Do przerwy Wrocławianie mogli być zadowoleni, bo prowadzili 1:0.

Po przerwie jednak piłakrze Sandecji zaczęli się przebudzać i coraz bardziej dochodzić do głosu. Bramkę wyrównującą w 64. minucie zdobył Łukasz Kosakiewicz, który zrehabilitował się za zmarnowaną świetną okazję sam na sam w końcówce pierwszej połowy. Maissa Fall efektownie zagrał piętą do Toporkiewicza, ten uderzył potężnie w słupek, a Kosakiewicz dobił do pustej bramki z najbliższej odległości. Ostatecznie do końca podstawowego czasu spotkania żadna z drużyn nie trafiła do siatki rywala i potrzebna była czwarta, w tej rundzie Pucharu Polski dogrywka.

W pierwszej części dogrywki Śląsk próbował znaleźć drogę do siatki Sandecji, ale w kluczowych momentach brakowało dokładności w ostatnim podaniu, albo wykończenia. Występująca na boisku w Niepołomicach w roli gospodarze Sandecja obudziła się ponownie w drugiej części, tym razem dogrywki. W 110 minucie przeprowadzili świetną akcję, piętką uderzał Gabrych, ale piłka wpadła do rąk Rafała Leszczyńskiego. 

W następnych minutach Putnocky był bohaterem Nowego Sącza. Najpierw zatrzymał Jastrzembskiego w akcji sam na sam, a następnie wyciągnął się, jak struna i obronił uderzenie Cayetano Quintany.

Chwilę po tym mieliśmy interwencję systemu VAR. Sędziowie słusznie zauważyli zagranie ręką Dawida Szufryna i arbiter, po obejrzeniu sytuacji na monitorze, podyktował rzut karny dla Śląska Wrocław. Do piłki podszedł Quintana i mocnym strzałem zmylił słowackiego bramkarza i wyprowadził gości na prowadzenie w 117. minucie.

Po trafieniu Hiszpana Sandecja rzuciła się do ataku, odsłaniając się na kontry Śląska. I to przyniosło efekt dla ekipy Stanislava Vargi. W ostatniej, czwartej doliczonej minucie, gospodarze rzucili się do ostatniego pressingu w tym meczu, błąd obrońcy Śląska, przed polem karnym do piłki dopada Kosakiewicz i drugi raz w tym spotkaniu umieszcza futbolówkę w siatce! Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni i przeszliśmy do feralnego konkursu rzutów karnych. 

sport.pl

Więcej postów