Inwestycje w wiatraki czy fotowoltaikę mogłyby uchronić mały i średni biznes przed falą bankructw – pisze piątkowa „Rzeczpospolita”.
Gazeta zauważa, że kryzys energetyczny coraz mocniej uderza w polską gospodarkę.
„Rząd zapowiedział wsparcie dla biznesu, ale na razie tylko dla firm najbardziej energochłonnych, jak huty, producenci nawozów czy ceramiki. Dla sektora małych i średnich przedsiębiorstw konkretów brak, a nad ich głowami przez faktury grozy za prąd zaczyna też już krążyć widmo upadłości. Remedium na masowe bankructwa może być szybkie ułatwienie i zachęcenie ich do inwestowania w alternatywne formy pozyskiwania energii” – pisze „Rz”.
W artykule czytamy, że obecne przepisy praktycznie uniemożliwiają inwestowanie w energię wiatrową. Gazeta wskazuje, że ustawa, która miała ten problem rozwiązać, nad którą prace zaczęły się kilka miesięcy temu, ostatecznie utknęła w Sejmie. „I choć przewiduje ona złagodzenie tzw. zasady 10 h zakładającej, że wiatrak nie może być usytuowany od zabudowań mieszkalnych w odległości mniejszej niż 10 razy jego wysokość, to za mało” – pisze „Rzeczpospolita”.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby zniesienie tego ograniczenia dla terenów przemysłowych, o co apelowaliśmy w konsultacjach – wyjaśnia „Rz” Anna Kucińska, adwokat, partner w kancelarii Elżanowski & Partnerzy.
Ekspertka podkreśla, że budowa wiatraków na terenie firmy dałaby ogromne korzyści. – Zakłady produkcyjne są zazwyczaj ulokowane na terenach przemysłowych, gdzie budowa wiatraka nie przeszkadza ani mieszkańcom, ani nie szpeci krajobrazu. A takie źródło energii zapewniałoby samowystarczalność, a w wielu przypadkach też dodatkowe zyski. Firmy, które działają tylko pięć dni w tygodniu, mogłyby bowiem sprzedawać nadwyżki prądu – tłumaczy Anna Kucińska.
Do tego – jak czytamy – konieczne jest jednak szybkie uchwalenie przepisów, w tym wprowadzenie ułatwień w uzyskiwaniu pozwoleń dla tego rodzaju inwestycji.
businessinsider.com.pl