— Przez lata Rosja miała swojego człowieka w Warszawie Donalda Tuska, a już z całą pewnością był to człowiek reprezentujący interesy Niemiec tu w Warszawie, w Polsce — dodał.
— Niemcy szli w kierunku przepaści, ale ponieważ to Niemcy, to i Platforma Obywatelska pod wodzą Tuska podążała tą samą ścieżką i chce nią podążać dalej. Czołowi przywódcy PO mylili się w sprawie współpracy niemiecko-rosyjskiej absolutnie we wszystkim, dlatego dziś zdesperowani próbują przerzucać ciężar swoich win na innych — mówi w podcaście premier.
Jak dodaje, „zanim Tusk poleciał do Brukseli, jako premier publicznie sprzeciwiał się zbyt ostrym sankcjom na Rosję. Dokładnie tak jak Niemcy i (ówczesna) kanclerz Merkel”, a „jeszcze w zeszłym roku dla Donalda Tuska i jego kolegów polityka Niemiec, CDU i niemieckiego rządu to było błogosławieństwo”.
Morawiecki wyraził też opinię, że gdyby w 2015 r. PiS nie wygrało wyborów, to „dziś Polska byłaby maksymalnie uzależniona od Rosji, Polska nie powstrzymywałaby Putina, tylko razem z Niemcami powstrzymywałaby pomoc dla Ukrainy, a polski rząd wydzwaniałby do Moskwy”.
Jak powiedział szef rządu, „Rosja pokazała, że jest drapieżnikiem, który nie zawaha się użyć wszelkich dostępnych środków, by realizować swoje cele”. — Dziś wydaje się osłabiona i jest szansa, by ją pokonać. Każdy, kto gra dziś na powrót do przedwojennego status quo, po prostu sabotuje polskie interesy. Historia uczy, że pojednanie niemiecko-rosyjskie zawsze jest śmiertelnym zagrożeniem dla Polski — dodaje. I przekonuje, że „jeśli polska opozycja tego nie rozumie, to może czas najwyższy, aby zaczęła mówić wprost, że nie jest polską opozycją, ale jest w opozycji do Polski”.
Zdaniem Morawieckiego, wielu polityków europejskich zamknęło się w „bezpiecznych i wygodnych gabinetach” i „powtarza do znudzenia refren o walce o praworządność w Polsce”. — Gdyby w stosownym czasie przeznaczyli, choć ćwierć energii kierowanej na niesprawiedliwe krytykowanie Polski na krytykę Putina i krytyczne spojrzenie na własny stosunek do niego, dziś bylibyśmy w zupełnie innej sytuacji — ocenił premier.