Marian Banaś atakuje w Sejmie swojego zastępcę i chce jego odwołania

We wtorek posłowie negatywnie zaopiniowali wniosek szefa Najwyższej Izby Kontroli Mariana Banasia o odwołanie swojego zastępcy Tadeusza Dziuby. Zarówno prezes, jak i wiceprezes NIK stawili się wcześniej na posiedzeniu komisji do spraw kontroli państwowej. – Dalsze zajmowanie przez pana Tadeusza Dziubę stanowiska jest nie tylko niezgodne z interesem izby, ale godzi w interes publiczny – przekonywał Banaś.

Wniosek w tej sprawie prezes NIK Marian Banaś złożył w sierpniu na ręce marszałek Sejmu Elżbiety Witek. We wtorek zajęła się nim sejmowa komisja do spraw kontroli państwowej. Na posiedzeniu pojawił się Banaś, który relacjonował wydarzenia z lipca, gdy na posiedzeniu kolegium NIK Tadeusz Dziuba odmówił udziału w głosowaniu w sprawie raportu na temat  kontroli dotyczącej Funduszu Sprawiedliwości  . – Moim zdaniem zachowanie pana Dziuby było całkowicie niedopuszczalne i godzące w powagę konstytucjonalnego organu, jakim jest NIK – mówił Banaś, podkreślając, że nie był to pierwszy raz, gdy jego zastępca zachowywał się w ten sposób.

– Dalsze zajmowanie przez pana Tadeusza Dziubę stanowiska jest nie tylko niezgodne z interesem izby, ale godzi w interes publiczny – dodał.

W posiedzeniu uczestniczył również sam Dziuba. Przekonywał, że nie chciał głosować w kolegium NIK, ponieważ jego członkowie nie otrzymali odpowiednio wcześniej dokumentów na ten temat. – Nazwałem to sytuacją kryzysową. W sprawie kontroli w Funduszu Sprawiedliwości dokumentacja liczyła ok. 350 stron. Sytuacja wymagała zastanowienia. Żaden z członków nie miał czasu przeanalizować tych materiałów – mówił wiceszef NIK.

 Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo. 

– Oświadczyłem, że nie będę brał udziału w głosowaniu w sprawie, której nie rozpoznałem, a którą uważam za fundamentalną dla przyszłości NIK – dodał Dziuba. – Nie ma przepisów zobowiązujących członka kolegium do głosowania. Członek jest niezależny i nie można wywierać na niego presji, co próbuje robić pan prezes Banaś – podkreślał. Przekonywał też, że jego brak udziału w głosowaniu nie powodował, że było ono nieważne.

– Wiem, dlaczego pan prezes występuje z takimi wnioskami. Miotając na lewo i prawo oskarżenia, kamufluje, to co się dzieje w środku NIK – mówił Dziuba, wskazując, że większość dyrektorów i wicedyrektorów nie jest mianowana, a jedynie pełni obowiązki, co jego zdaniem „jest wprost sprzeczne z ustawą” i negatywnie wpływa na pracowników.

Ostatecznie komisja większością siedmiu do trzech głosów negatywnie zaopiniowała wniosek Banasia o odwołanie Dziuby. Teraz ponownie trafi on do marszałek Sejmu.

To już kolejna odsłona konfliktu Mariana Banasia z Tadeuszem Dziubą, który trwa od ponad roku. Szef NIK chciał odwołać swojego zastępcę już w lipcu 2020 r., kiedy odsunął go od obowiązków. Powodem miało być „wywieranie nacisków” przez Dziubę, a także „manipulowanie wynikami kontroli” i „próby zastraszania”. Wniosek o odwołanie wiceprezesa NIK Banaś złożył  po tekście Onetu, w którym dziennikarze ujawnili,   że Dziuba próbował wpływać na wyniki poważnej kontroli dotyczącej Beaty Kempy.

Tadeusz Dziuba to dawny poseł PiS, który dostał posadę wiceszefa NIK w 2019 r., gdy przegrał wybory do Sejmu.

  Jednak Marian Banaś we wrześniu 2020 r. porozumiał się z PiS, którego wieloletnim członkiem jest Tadeusz Dziuba i zezwolił na jego powrót do zadań w NIK.  Nie był to jednak koniec. Gdy CBA zatrzymało syna szefa NIK, Banaś zapowiedział, że działania wymierzone bezpośrednio w jego rodzinę nie pozostaną bez odpowiedzi. Konflikt z Tadeuszem Dziubą znów się zaostrzył.

   Szef NIK na początku sierpnia wystąpił do marszałek Sejmu o odwołanie wiceprezesa Tadeusza Dziuby ze stanowiska.    – W trakcie posiedzenia Kolegium NIK doszło do bezprecedensowej sytuacji pokazującej, że wiceprezes Tadeusz Dziuba zmierza do paraliżu kolegium i całej izby – powiedział sekretarz NIK Tomasz Sobecki.

– Prezes izby wystąpił do marszałek Sejmu o odwołanie wiceprezesa Dziuby ze stanowiska. Do prokuratury zostało wysłane zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, tj. czynu niedopełnienia obowiązków poprzez odmowę udziału w głosowaniu kolegium, co zagrażało realizacji ustawowych działań NIK – poinformowali urzędnicy izby.

  Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś chce też, aby CBA skontrolowało oświadczenie majątkowe wiceprezes NIK Małgorzaty Motylow,   która również jest wspierana przez PiS i która prywatnie jest koleżanką Marty Kaczyńskiej.

Z ustaleń „Gazety Dziennika Prawnego” wynika, że ABW w ramach postępowania stwierdziła, że Małgorzata Motylow, „w latach 2017-2018, ponad zatrudnienie w NIK (była tam wówczas kontrolerem – red.), podejmowała dodatkowe zajęcia zarobkowe w ramach umowy-zlecenia z firmą Energa SA z siedzibą w Gdańsku”. Gazeta wyjaśniła, że taka praca wymaga zgody prezesa NIK.

Według źródeł gazety Marian Banaś potwierdził, że zgoda dla kontrolera jest wymagana. Przyznał również, że Małgorzata Motylow nie informowała o pracy dla Energi, ale na mocy ustawy o NIK nie musiała, bo przepisy wskazują tylko na konieczność uzyskania samej zgody.

   Pod koniec lipca Prokuratura Krajowa poinformowała, że Prokurator Generalny wystąpił do marszałek Sejmu z wnioskiem o uchylenie immunitetu prezesowi NIK   , któremu śledczy chcą postawić kilkanaście zarzutów, w tym podania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.   Nieco wcześniej Marian Banaś poinformował na Twitterze, że jego syn został zatrzymany w piątek na lotnisku Kraków-Balice   , gdy wracał wraz z żoną z urlopu, a zatrzymania dokonali funkcjonariusze CBA. Samo CBA poinformowało o zatrzymaniu dyrektora Izby Skarbowej w Krakowie Tadeusza G. oraz społecznego doradcy prezesa NIK Jakuba Banasia.

– Nawet jeżeli Sejm uchyli mi immunitet, będę wykonywać dalej swoje obowiązki. Pamiętamy sytuację mojego poprzednika. Uchylono mu immunitet, a ten kandydował do Senatu i nawet zdobył mandat –   mówił wczoraj w rozmowie w Polsat News Marian Banaś.   

Banaś skomentował także   raport NIK dotyczący kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości   . – Nie jestem na wojnie ze Zbigniewem Ziobro. Wysłałem do niego pismo, aby w ciągu 14 dni ustosunkował się do treści raportu. Jeżeli wszystkie terminy zostaną zachowane, możemy poznać jego treść jeszcze w sierpniu – stwierdził prezes NIK.

 Cieszymy się, że jesteś z nami. Zapisz się na newsletter Onetu, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści 

FAKT.PL

Więcej postów