Ukraińcy chcą przejąć teren obok cmentarza w Przemyślu-Pikulicach i urządzić na nim mauzoleum m.in. ku czci OUN-UPA. Są tam jednak groby żołnierzy poległych i zmarłych w czasach I wojny światowej, m.in. Węgrów i Austriaków. Potwierdziły to badania archeologiczne. Teren cmentarza celowo wyrównano i używano m.in. jako parking.
Kilka lat temu w Przemyślu zaczęła krążyć informacja o tym, ze Ukraińcy chcieli uzyskać w Pikulicach działkę, przyległą do znajdującego się obok ukraińskiego cmentarza wojskowego, żeby zorganizować tam „cmentarz OUN-UPA”. Chodzi o miejsce, gdzie pochowani są m.in. żołnierze ukraińscy, a także członkowie UPA i gdzie co roku Ukraińcy organizują głośne uroczystości. Swego czasu miał to potwierdzić również Światosław Szeremeta, znany z kontrowersyjnych akcji sekretarz ukraińskiej Państwowej Międzyresortowej Komisji ds. Upamiętnień, który w rozmowie z przemyskim działaczem Mirosławem Majkowskim, obecnie radnym Przemyśla, twierdził, że rzekomo obiecywano mu, że działka trafi do Ukraińców, żeby mogli zrobić tam „cmentarz bohaterów”. Dodajmy, że przemyskie władze nie posiadają takich uprawnień, bo teren należy do skarbu państwa i ewentualna decyzja należy do wojewody. Ponadto, Ukraińcom zależy na przejęciu terenu, na którym znajdują się groby tysięcy żołnierzy, głównie węgierskich i austriackich, z czasów I wojny światowej, po których dziś nie ma żadnego widocznego śladu. Dlaczego?
W 2. połowie XIX wieku w miejscu, gdzie po latach powstał cmentarz wojskowy, istniało tzw. Laboratorium artyleryjskie, które później, jeszcze przed wybuchem I WŚ rozebrano. Jego pozostałością jest m.in. ochronny wał przeciwwybuchowy oraz nasyp, który po latach zaadaptowano na kopiec upamiętniający ukraińskich żołnierzy. Ponieważ w czasie Wielkiej Wojny była to działka wojskowa, zlokalizowano tam jeden z cmentarzy dla żołnierzy austro-węgierskich, którzy zginęli lub zmarli w trakcie oblężenia Przemyśla i walk o Twierdzę Przemyśl. Byli tam chowani od października 1914 roku do marca 1915 roku. Obecnie działka ta nosi numer 974/4.
W 1920 roku na przyległej działce 974/3, oddzielonej od sąsiedniej starym wałem ochronnym, grzebano internowanych żołnierzy ukraińskich, którzy zmarli na skutek różnych chorób w obozie internowania w Pikulicach, zlokalizowanym w dawnych koszarach wojskowych. Według wykazów, do których dotarł Majkowski, pochowano tam 117 Ukraińców w trzech mogiłach zbiorowych. Choć powszechnie mówi się, że spoczywają tam „petlurowcy” (taką wersję propaguje strona ukraińska i środowiska jej przychylne), to jego zdaniem źródła historyczne wskazują, że byli to raczej żołnierze armii antypolskiej Zachodnio-Ukraińskiej Republiki Ludowej lub Ukraińskiej Halickiej Armii, którzy najpierw przeszli na stronę bolszewików, a później, walczyli u boku Polaków.
Ponadto, jeszcze wiosną 1920 roku do Polski dotarli żołnierze rosyjscy z Korpusu gen. Bredowa z tzw. Białej Armii generała Antona Denikina, uciekający przed bolszewikami. Było to łącznie 10 tys. wojska plus 20 tys. cywilów, z czego cześć trafiła do obozu w Pikulicach. Jednocześnie, wywieziono stamtąd Ukraińców, żeby uniknąć incydentów z udziałem ich i Rosjan. W wyniku przywleczonej przez Korpus epidemii tyfusu część ludzi zmarła, 124 osoby pochowano na cmentarzu w Pikulicach, na działce 974/4.
W 1929 roku, w ramach dużej akcji porządkowej, szczątki żołnierzy z kilkudziesięciu cmentarzy wojennych rozsianych w okolicach Przemyśla przeniesiono na tzw. cmentarze zbiorcze, w tym do Pikulic, gdzie w zbiorowych mogiłach (na działce 974/4) pochowano łącznie 3-3,5 tys. osób: ponad 2,8 tys. żołnierzy armii austro-węgierskiej, a także rosyjskiej i niemieckiej, oraz wcześniejsze pochówki, opisane wyżej. Z tej liczby, znanych jest 1,5 tys. nazwisk. To głównie Węgrzy, a następnie Austriacy, Rosjanie, Rusini, Polacy i inni. Wykaz z 1936 roku, powstały po uporządkowaniu cmentarza wskazuje, że było tam 10 pomników kamiennych, 7 mogił zbiorowych, 8 mogił rzędowych i jedna mogiła pojedyncza – łącznie 219 mogił i 10 pomników.
Z kolei na sąsiedniej, oddzielonej wałem działce, cmentarz żołnierzy ukraińskich już w latach 20. XX wieku stał się miejscem manifestacji środowisk ukraińskich, Jak podkreślają raporty policyjne, miały one charakter wyraźnie polityczny, choć oficjalnie odbywały się pod pozorem religijnym. W dokumentach tych jest wręcz mowa, że w pochodach chodzi o to, by „wszczepić nienawiść do Państwa Polskiego”.
Zobacz także: Ukraiński marsz w Przemyślu: bez zakłóceń, z banderowskimi pozdrowieniami w Pikulicach [ VIDEO]
Na przełomie 1935/1936 r. Ukraińskie Towarzystwo Ochrony Mogił Wojennych w Przemyślu ogrodziło część cmentarza, na której pochowani są żołnierze ukraińscy, ale wychodząc przy tym na prawie 4,5 metra w obręb sąsiedniego cmentarza z okresu I wojny światowej, gdzie znajdują się mogiły żołnierzy austro – węgierskich. Strona polska zgodziła się na to, pod warunkiem, że Towarzystwo zaopiekuje się tymi mogiłami. Od tamtej pory, umownie mówi się o dwóch cmentarzach powstałych z jednego. Po II wojnie światowej oba cmentarze w wyniku zaniedbania mocno zarosły. Po transformacji ustrojowej, na początku lat. 90. XX wieku Ukraińcy uporządkowali teren „swojego” cmentarza i wznowili coroczne, wzbudzające duże kontrowersje pochody. Z kolei pamięć o cmentarzu na sąsiedniej działce mocno się zatarła – do niedawna istniała tam wyrównana działka z paroma drzewami, która podczas corocznych ukraińskich pochodów służyła za parking.
W 2020 roku miejscowa gazeta „Nowiny” po raz pierwszy napisała, że w Przemyślu-Pikulicach na działce 974/4, przy ulicy Kasztanowej, znajduje się duży cmentarz wojenny z czasów I wojny światowej, gdzie spoczywają m.in. żołnierze węgierscy i że są na to dokumenty. Bardzo szybko, w odpowiedzi na te doniesienia, w „Naszym Słowie” (ukraińskojęzycznej gazecie dla Ukraińców w Polsce dotowanej z budżetu państwa) opublikowano artykuł, w którym red. Pawło Łoza twierdził, że nie jest to żadne odkrycie. Napisał, że Ukraińcy już na początku lat 90. XX w. wiedzieli o istnieniu w tym miejscu cmentarza wojennego. Przyznał też, że kamienne nagrobki żołnierzy węgierskich, które dziś znajdują się w obrębie ogrodzonej części cmentarza, zostały przeniesione z sąsiedniej działki – oficjalnie po to, by uchronić je przed zniszczeniem. Dodajmy, że wiedza o istnieniu w tym miejscu grobów nie skłoniła Ukraińców do rezygnacji z traktowania tego miejsca jako parkingu. Wcześniej o sprawie cmentarza poinformowano też Wojewodę Podkarpackiego i Instytut Pamięci Narodowej, a także ambasady Węgier, Austrii i Rosji, których obywatele spoczywają na zidentyfikowanym cmentarzu.
W ramach projektu odbudowy cmentarzy wojennych na terenie Twierdzy Przemyśl, realizowanego pod patronatem Wicemarszałka Województwa Podkarpackiego, Piotra Pilcha, Związek Gmin Fortecznych Twierdzy Przemyśl, którego aktualnym przewodniczącym jest Majkowski, nawiązał współpracę z Węgrami. Podczas kwerendy archiwalnej odnaleziono dokumenty (m.in. archiwalne spisy pochowanych, plany, protokoły z przenosin mniejszych cmentarzy na cmentarz w Pikulicach), które świadczyły, że na działce tej znajduje się cmentarz z okresu I wojny światowej. Postanowiono to ostatecznie zweryfikować. W 2021 roku na miejscu cmentarza z czasów Wielkiej Wojny przeprowadzono, ze środków przyznanych na wniosek prezydenta Przemyśla przez wojewodę podkarpackiego, badania archeologiczne z udziałem archeologów z Instytutu Historii i Muzeum Wojny w Budapeszcie, celem zweryfikowania informacji z dokumentów archiwalnych i potwierdzenia, że faktycznie znajdują się tam groby z czasów I wojny światowej i tuż po niej. I tak się stało. Odkryto groby, w tym mogiły rzędowe i zbiorowe, szkielety, a także np. guziki od mundurów austriackich. Jednocześnie stwierdzono, że powierzchnia terenu cmentarza została zniwelowana z wykorzystaniem nadsypanego na wyrównaną powierzchnię ziemi, gruzu i śmieci. W opinii badaczy, celem było zatarcie wszelkich widocznych śladów po cmentarzu. Po drugiej stronie ogrodzenia, na części ukraińskiego cmentarza wojennego, znajdują się dwie mogiły zbiorowe członków UPA. Przeniesione przed 30 laty kamienie nagrobne żołnierzy węgierskich ustawione są z boku, przy ogrodzeniu.
Strona ukraińska na informacje o badaniach archeologicznych w Pikulicach zareagowała na początku sierpnia br., wydaniem oficjalnego oświadczenia przez ukraiński Instytut Pamięci Narodowej oraz Ministerstwo Kultury i Polityki Informacyjnej Ukrainy (później zamieściła je także w sieci ambasada Ukrainy w Warszawie). Zarzucono w nim stronie polskiej podjęcie jednostronnych działań na działce, która rzekomo jest przedmiotem porozumień dwustronnych między Ukrainą a Polską. Ukraińcy twierdzą też, że ich eksperci nie zostali zaproszeni do Przemyśla ani jako uczestnicy tych prac, ani jako obserwatorzy, zaś o pracach dowiedzieli się z mediów. Nie jest to zgodne z prawdą, gdyż jeszcze przed rozpoczęciem prac władze Przemyśla informowały o tym stronę ukraińską, co potwierdza stosowna dokumentacja. Majkowski mówi, że badania były mniej lub bardziej nieoficjalnie obserwowane przez osoby związane z lokalnym środowiskiem Związku Ukraińców w Polsce. Strona ukraińska oświadczyła jednak, że nie uznaje wyników polskich badań wykopaliskowych. Złożono też protest o podobnej treści do Ambasady RP w Kijowie.
Z dokumentów, którymi dysponuje Mirosław Majkowski, wynika, że Ukraińcy rozpoczęli starania o przejęcie terenu, na którym znajdują się groby, w 2010 roku. Według datowanego na marzec 2013 r. pisma Wojewody Podkarpackiego do ówczesnego ministra kultury, Bogdana Zdrojewskiego, w czerwcu 2010 roku odbyło się spotkanie robocze z udziałem przedstawicieli Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz ukraińskiej Państwowej Międzyresortowej Komisji ds. Upamiętnienia Ofiar Wojen i Represji Politycznych przy Gabinecie Ministrów Ukrainy. Wówczas, jak napisano na samym wstępie pisma, „została przedstawiona koncepcja powiększenia ukraińskiego cmentarza wojennego w Przemyślu-Pikulicach, celem stworzenia Cmentarza-Mauzoleum Żołnierzy Armii Ukraińskich XX wieku”. Prace w tym zakresie miało prowadzić przedsiębiorstwo DOLA, kierowane przez Szeremetę (wówczas deputowanego lwowskiej rady obwodowej).
Przeczytaj: Szeremeta: należy wprowadzić kary za zaprzeczanie „polskiej okupacji Ukrainy”
„Wg posiadanych informacji, zamierzeniem strony ukraińskiej jest ekshumacja i pochowanie na poszerzonym cmentarzu: ludności ukraińskiej, która straciła życie 1944 roku Leszczawie i Jaworniku Ruskim; obywateli polskich narodowości ukraińskiej służących w Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii lub wspierających te formacje, pochowanych obecnie na cmentarzach w Przemyślu i Lubaczowie; żołnierzy ukraińskich ekshumowanych z innych nieoznakowanych mogił polowych lub innych miejsc, w których urządzenie mogił wojennych z obiektywnych przyczyn jest niemożliwe” – napisano w dokumencie. Redakcja portalu Kresy.pl miała możliwość zapoznania się z tym pismem.
Majkowski zwraca uwagę zarówno na wzmiankę o członkach OUN-UPA, jak i na ostatnie, enigmatyczne sformułowanie. Nie wyklucza, że może tu chodzić np. o Ukraińców z kolaboracyjnej dywizji Waffen-SS Galizien. Podkreśla przy tym, że celem strony ukraińskiej było stworzenie na grobach wojennych żołnierzy austro-węgierskich mauzoleum ku czci OUN-UPA. Co więcej, gdy strona polska argumentowała, że nie może przekazać Ukraińcom działki z uwagi na istnienie w tym miejscu cmentarza z czasów I wojny światowej, strona ukraińska twierdziła, że skoro nie ma tam grobów, to żadnego cmentarza tam nie ma.
Przeczytaj: Ambasador Ukrainy sugeruje: odblokujemy ekshumacje, jeśli Polska odbuduje dwa „legalne” pomniki UPA
Sam Szeremeta, który skrytykował badania wykopaliskowe w Pikulicach, twierdzi, że odkrywane mogiły zawierają szczątki żołnierzy ukraińskich i zapowiedział, że pokaże dokumenty, które jakoby miałyby to potwierdzać. Majkowski zauważył, że strona ukraińska zmieniła swoją oficjalną narrację. Początkowo twierdzili, że na działce, którą chcą pozyskać, nie ma żadnego cmentarza. Później oświadczyli, że nie uznają wyników badań, a teraz twierdzą, że odkrywane w ich trakcie szczątki świadczą o tym, że jest to przedłużenie cmentarza ukraińskiego, a więc… działka ta im się należy. Jego zdaniem, Ukraińcy celowo tak modyfikują swój przekaz, żeby przejąć ten teren.
W sprawę mocno zaangażowali się jednak Węgrzy, którzy na listach odnaleźli swoich rodaków. Dotąd nie wiedzieli, gdzie ci ludzie zostali pochowani. Badacze węgierscy uczestniczyli w pracach wykopaliskowych, a w połowie sierpnia br. do Przemyśla przybyła delegacja węgierska pod przewodnictwem posła Attili Tilki , który razem z prezydentem Przemyśla, Wojciechem Bakunem, złożył kwiaty przy odkrytych grobach.
W komentarzu dla portalu Kresy.pl, Majkowski zwraca uwagę na dwa główne aspekty tej sprawy. „Po pierwsze, chcieliby zorganizować mauzoleum-panteon OUN-UPA , wzorując się na Cmentarzu Obrońców Lwowa. Po drugie, powstałby w Przemyślu kolejny punkt zapalny – każda wizyta ukraińskich nacjonalistów w tym miejscu wywoływałaby protesty, a oni twierdziliby, że są dyskryminowani. Moim zdaniem ich głównym celem było stworzenie takiego punktu zapalnego, żeby można było „grzać”, prowokować itd., a do tego „mekki” dla ukraińskich nacjonalistów tłumnie zjeżdżających tu z całego świata”. Według nieoficjalnych informacji, Ukraińcy mieli gotowy projekt tego mauzoleum. W Pikulicach miał powstać wielki łuk triumfalny ze złoconym tryzubem. Majkowski zaznacza też, że mieszkańcy Przemyśla i regionu nigdy nie zgodzą się na powstanie takiego obiektu, a, jego zdaniem, zdecydowanie oponowaliby także Węgrzy.
„Próby wywierania nacisku na Polskę w celu przejęcia działki, na której spoczywają żołnierze pochodzący z niemal połowy Europy polegli i zmarli podczas I Wojny Światowej, aby urządzić tam mauzoleum ku czci zbrodniarzy z UPA, przy jednoczesnym całkowitym zakazie poszukiwań ofiar zbrodni banderowskiego ludobójstwa na terenie dzisiejszej Ukrainy jest oznaką najwyższej formy hipokryzji i bezczelności” – powiedział naszemu portalowi Majkowski.
Przemyscy działacze nie zamierzają pozostawić dawnego cmentarza z czasów I wojny światowej bez opieki. Chcą sporządzić odpowiednią dokumentację i odbudować zniwelowany cmentarz.