Ponad 100 mln zł. Tyle – według informacji „Gazety Wyborczej” miały kosztować pakiety wyborcze przygotowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych wicepremiera Jacka Sasina. Ponieważ wybory w maju się nie odbyły, karty okazały się niepotrzebne. Co teraz się z nimi dzieje? Zalegają w jednym z magazynów Poczty Polskiej. Każdy może tam wejść i wziąć sobie paczkę z kartami do głosowania. Udowodniła to „Wyborcza”. Faktowi udało się zrobić zdjęcia magazynów.
„Gazeta Wyborcza” weszła na teren magazynu Poczty Polskiej w Łodzi, gdzie trafiły pakiety wyborcze, przygotowane przez Ministerstwo Aktywów Państwowych wicepremiera Jacka Sasina. Chodzi o 30 mln pakietów, które miały zostać wykorzystane w majowym głosowaniu korespondencyjnym.
Poczta Polska zapewniała „Wyborczą”, że „są przechowywane w jednym z obiektów logistycznych, który jest chroniony fizycznie oraz ma zabezpieczenie techniczne, a dostęp do niego jest limitowany”. Tymczasem dziennikarzowi gazety, ubranemu w roboczy kombinezon bez przeszkód udało się wejść na teren magazynu i zabrać jedną z paczek.
Dwa dni na dostarczenie?
„Wchodzę do środka ogromnego magazynu. Palety z przesyłkami są na samym jego początku. Owinięte w czarną folię, by nic nie było widać, zajmują znaczną część powierzchni. Widać jednak, że jest ich już mniej niż na zdjęciu, które w czerwcu przekazał nam informator. Wygląda na to, że co najmniej jedna trzecia została już wywieziona” – relacjonuje w swoim tekście Wojciech Czuchnowski.
Z adnotacji, którą umieszczono na paletach wynika, że zostały przyjęte 6 maja 2020 roku. Oznacza to, że gdyby wybory korespondencyjne jednak się odbyły, to listonosze mieliby zaledwie dwa dni na dostarczenie kart do głosowania.
„Kartę bez trudu można skopiować na cyfrowej drukarce”
„Wyborcza” otwarła pudełko z pakietami. Zdaniem gazety karty do głosowania można bez przeszkód podrobić i skopiować. Nie mają bowiem znaków wodnych. „Biało-czerwony pasek na boku ma w czerwonej części wzorek układający się w litery RP. To jedyne zabezpieczenie. Kartę bez trudu można skopiować na cyfrowej drukarce. Zwłaszcza że nie ma pieczęci Państwowej Komisji Wyborczej ani obwodowej komisji wyborczej. Bez tych pieczęci kontrola nad autentycznością oddanych głosów sprowadza się do zera” – podaje „Wyborcza”. Zdaniem gazety, wątpliwości wzbudza również „pieczątka”, która wygląda jak zwykły znak z orłem oraz napisem RP i „I tura wybory prezydenckie”. Wszystko to miało kosztować ponad 100 mln zł.
Za pakiety rząd zapłaci z pieniędzy na walkę z koronawiruem
Koszt pakietów pokryje państwo z pieniędzy na walkę z koronawirusem. Posłowie PiS przegłosowali bowiem poprawkę, która na to pozwala, nie bacząc na protesty opozycji. Ta twierdzi, że „to legalizacja bezprawia”. Pakiety zaczęto bowiem drukować, chociaż Senat nie przyjął ustawy o wyborach, które po sprzeciwie Jarosława Gowina, do skutku nie doszły.
(Gazeta Wyborcza)
To tutaj – w łódzkim magazynie Poczty Polskiej są przechowywane „pakiety Sasina”
Fakt zrobił zdjęcie magazynów
Koszt pakietów to ponad 100 mln zł – podała „Wyborcza”
Na teren magazynu można łatwo wejść
Udowodnił to jeden z dziennikarzy „Wyborczej”
Bez przeszkód zabrał jedną z paczek