Szef MON zdecydował, że od 15 czerwca wznawia szkolenia wojskowe rezerwistów. Stawia na ochotników, głównie bezrobotnych, którzy stracili pracę z powodu epidemii SARS-CoV-2.
Mariusz Błaszczak wydał decyzję, z której wynika, że armia powinna organizować szkolenia długoterminowe rezerwy. To oznacza, że takie osoby mogą przebywać na nim nawet do 90 dni. Równolegle prowadzony ma być nabór ochotników na szkolenie podstawowe.
Szef MON zdecydował, że szkolenie dla rezerwy obejmie ochotników. W jego decyzji czytamy, że priorytetowo mają być traktowane przez WKU „osoby bezrobotne, które straciły pracę z powodu pandemii SARS-CoV-2″. Przypomina, że za miesiąc szkolenia wojsko może zapłacić ok. 3,5 tys. zł, oczywiście zapewnia też spanie i wyżywienie.
Propagandowo przekaz MON można interpretować jako formę „wojskowej tarczy” skierowanej do bezrobotnych. Niektórzy komentatorzy oceniają jednak te działania jako akcję przypominającą „roboty publiczne”.
Nic bardziej mylnego. Otóż od dawna istnieją przepisy (to wynika z ustawy o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej), które pozwalają ochotnikom – rezerwistom – samemu zgłosić się na ćwiczenia lub szkolenie wojskowe.
Dotychczas niewielu z tej drogi korzystało, bo wojsko w sposób sztuczny ograniczało takie możliwości poprzez ustalanie niskich limitów. Niedawno z takiej ścieżki prawnej skorzystali dwaj rezerwiści wojsk specjalnych, którzy powrócili do służby, aby uczyć żołnierzy WOT podstaw pomocy medycznej.
Istotne jest też założenie zapisane w ustawie, że za takim powołaniem „przemawiają potrzeby Sił Zbrojnych”. Wojsko nie potrzebuje bezrobotnych, aby im dać żołd – niemal jak zasiłek. Potrzebuje ludzi o konkretnych specjalnościach. Na co zatem może liczyć bezrobotny? Oficer Wojska Polskiego tłumaczy nam, że zdobędzie umiejętności ogólnowojskowe albo specjalność przydatną dla wojska, np. kierowcy transportera opancerzonego.
O tym, że wojsko nie działa na oślep, niech świadczy katalog specjalności rezerwistów preferowanych do powołania w tym roku. Z informacji, które otrzymaliśmy ze Sztabu Generalnego WP, wynika, że to przedstawiciele korpusów: medycznego, sprawiedliwości i prawnego, duszpasterstwa, finansowego, Sił Powietrznych, ponadto kierowcy, operatorzy sprzętu inżynieryjnego, kucharze.
Sztab Generalny WP zakładał, że w tym roku na szkolenia rezerwy zostanie wezwanych 50 tys. osób. Być może aż tylu z powodu kilkumiesięcznej przerwy nie uda się zebrać. MON informuje, że wojsko jest gotowe przeszkolić nawet 20 tys. ochotników, ale jesienią mają być też powoływani m.in. ci, którzy nie odbyli go wiosną.
Apel ministra ma znaczenie, bo wzmacnia rezerwy mobilizacyjne Sił Zbrojnych. A z tym wojsko ma kłopot od momentu uzawodowienia. Przypomnijmy, że w poprzednim roku wezwano 39 tys. rezerwistów, ale np. w latach 2009–2012 ani jednego.
Istotne jest jednak budowanie rozwiązań systemowych, a tych na razie nie widać. Chodzi o stworzenie specjalnych bonusów dla rezerwistów którzy mają przydział mobilizacyjny. Np. poprzez umożliwienie im odbycia bezpłatnego kursu, w przypadku uzyskania kwalifikacji przydatnych w Siłach Zbrojnych, dofinansowanie studiów, nauki lub stażu w specjalnościach wojskowych.