Antyterrorysta Marcin J., ksywa „Józek” skazany na bezwzględne więzienie za pobicie kickboksera Łukasza Rafałki ujawnia nowe dowody w sprawie. Jak się okazuje jeden z jego kolegów proponował mu 15 tys. złotych za milczenie. Marcin Żytnicki publikuje na stronach”Gazety Wyborczej” nagranie z rozmowy między policjantami.
Marcin J. spotkał się w ubiegłym roku ze swoim kolegą po fachu Michałem S. Rozmowa dotyczyła sprawy niesłusznego zatrzymania i brutalnego pobicia Łukasza Rafałki. Jak przypomina „Gazeta Wyborcza”, funkcjonariusze bili wtedy pięściami i kopali mężczyznę po całym ciele. Razili go paralizatorem po genitaliach, uderzali w głowę kolbą od pistoletu. Zatrzymanego przewieziono do komendy wojewódzkiej, gdzie dalej był bity i kopany. Miała to być zemsta za rzekome pobicie policjanta, którego miał dopuścić się Rafałka. Jak się jednak okazało doszło do pomyłki.
Ostatecznie sąd skazał pięciu antyterrorystów zamieszanych w sprawę na karę roku bezwzględnego więzienia. Wtedy Marcin J. zdecydował się przerwać zmowę milczenia panująca na komendzie w Poznaniu i opowiedzieć prawdę. Jak mówił w rozmowie z „Wyborczą” wcześniej kłamał, kierując się solidarnością zawodową. Nikt na komendzie nie wierzył też w to, że policjanci dostaną karę bezwzględnego więzienia.
Według nowych zeznań Marcina J., w zatrzymaniu Rafałki uczestniczyło w sumie dziesięciu policjantów, z których oskarżono jedynie pięciu. Sam Marcin J. twierdzi, że jest niewinny i nie pójdzie do więzienia w imię lojalności wobec kolegów po fachu. W rozmowie z „Gazetą Wyborczą” Marcin J. ujawnia pseudonimy i imiona antyterrorystów, którzy rzeczywiście bili Rafałkę. Pokazuje też nagraną rozmowę z Michałem S, który proponuje mu 15 tys. złotych za milczenie w sprawie.
Marcin J. ujawnia w rozmowie z Marcinem Żytnickim również to, w jaki sposób policjanci pracujący na komendzie fałszowali dokumenty w sprawie pobicia Rafałki.
Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, za stosowanie przemocy i gróźb oraz znęcanie się nad zatrzymanymi i świadkami skazano w latach 2008-16 blisko 40 policjantów.
Przeczytaj cały materiał na stronach „Gazety Wyborczej”!