Jarosław Kaczyński był gościem programu „Pytanie na śniadanie”. Prezes Prawa i Sprawiedliwości na oczach tysięcy telewidzów postanowił opowiedzieć o najważniejszej kobiecie swojego życia. Tak poruszających słów ze strony polityka nie można było się spodziewać.
Jarosław Kaczyński jest osobą, która skrywa wiele sekretów i mało kiedy decyduje się na udział w wywiadach. Szef PiS, chcąc niejako ocieplić swój wizerunek pokazał się w programie „Pytanie na Śniadanie”, w którym opowiedział o wielu szczegółach swojego życia prywatnego. Szczególnie poruszające były wyznania polityka dotyczące najważniejszej kobiety w swoim życiu – matki Jadwigi. Były premier ujawnił wiele, dotychczas nieznanych szczegółów na temat relacji ze swoją mamą.
Jarosław Kaczyński opowiada o zmarłej matce
Szef PiS wyznał, że matka była dla niego zawsze jedną z najlepszych przyjaciółek, wzorów i autorytetów. Syn do końca jej życia dotrzymywał jej towarzystwa, nawet w szczególnie ciężkich chwilach po katastrofie smoleńskiej, kiedy to stracił brata.
– Bardzo często o niej myślę. Odeszła przedwcześnie. Wiele jej koleżanek przekroczyło dzisiaj dziewięćdziesiątkę i żyją dalej, strasznie żałuję, że moja mama odeszła wcześnie. Jej wkład w wychowanie moje i mojego świętej pamięci brata był ogromny. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale ona poświęcała wiele spraw i towarzyskich i zawodowych, po to, żeby w nas bardzo dużo włożyć. Poza tym zajmowała się nami na różne sposoby i miała jedną ważną cechę, była bardzo sympatyczną osobą. Była autorytetem i wsparciem, nawet, wtedy kiedy była bardzo chora, a nawet po tragedii Smoleńskiej – mówił szef partii rządzącej.
Kaczyński był zmuszony oszukiwać matkę
Jak się okazało Jarosław Kaczyński, był zmuszony, aby nie informować swojej mamy o tragicznych wydarzeniach, które rozegrały się 10 kwietnia 2010 roku w Smoleńsku z racji na bardzo słaby stan zdrowia Jadwigi Kaczyńskiej.
– Ja nie mogłem tego zrobić, kiedy mama była na granicy śmierci. Tylko dlatego nie pojechałem wtedy do Smoleńska. Wtedy lekarze powiedzieli mi, by jak najdłużej zwlekać. Dopiero kiedy uzyskałem pozwolenie, to zrobiłem. […] Z kolegami drukowaliśmy Rzeczpospolitą, by pokazać mamie, że brat jest w Ameryce Południowej i przez pyły, które wtedy po wybuchu wulkanu unosiły się w powietrzu, nie może szybko wrócić i musi płynąć statkiem. Kiedy zdarzyła się tragedia mama, była mało świadoma tego, co się dzieje – mówił Kaczyński