Kazimierz Marcinkiewicz od wielu miesięcy powinien płacić byłej żonie alimenty, które często ostatecznie mają do niej nie docierać. Izabela nie unika opowiadania mediom o swoich problemach, często opisując je także na portalach społecznościowych. Tym razem zdecydowała się za to ujawnić bolesną prawdę o swej niepełnosprawności.
Kazimierz Marcinkiewicz stracił wiele politycznych znajomości oraz wpływów, gdy jego była żona zaczęła w otwarty, szczery sposób informować o awanturach, jakie wspólnie przeszli. Chociaż polityk jest zobligowany płacić alimenty, często tego nie robi. Jak twierdzi, nie ma obecnie stałego miejsca zatrudnienia oraz źródła dochodu, przez co rozliczanie jest naprawdę trudne. Przekonuje jednak, iż jeśli tylko jego stan konta na to pozwala, spłaca wszelkie długi.
Kazimierz Marcinkiewicz oczami byłej żony
Izabela Marcinkiewicz nie zamierza jednak milczeć na temat alimentacyjnych zaległości byłego męża. Często opisuje w mediach społecznościowych swoją negatywną relację z politykiem, któremu ma wyraźnie wiele do zarzucenia.
Tym razem, odpowiadając na gorzkie słowa Kazimierza Marcinkiewicza, kobieta zdecydowała się ujawnić nieco więcej informacji na temat swej niepełnosprawności. Jak przyznała, wstrząsające problemy z ręką nie są jedyną dolegliwością, z którą musi się zmagać.
Co dokładnie dolega Izabeli Marcinkiewicz?
– Niedowład ręki dominującej – dokładnie ręka w zasadzie spastyczna – wisi, jest w pełni nieruchoma – cała, wraz z dłonią, to swojego rodzaju przykład złamanej gałęzi zdrowego drzewa. Ręka jest 'trupia’ przez to ciężka, stąd noszę ortezę, która dźwiga i 'utrzymuje’ rękę oraz ją amortyzuje. Ruch również powoduje ból, choć ten jest już nieco mniejszy niż miesiące po wypadku, jednak nauczyłam się używać prawej części, tym samym lewa część ciała jest nieuruchomiona – opowiedziała szczerze Marcinkiewicz.
– Poza tym mam przeczulicę – odczuwanie boku przy najmniejszym dotyku, ból na ciepło – stąd zima jest moim sprzymierzeńcem, mam generalnie zdeformowane ciało i chód, także pogłębione wcześniejszymi dolegliwościami fizycznymi (noga i kolano), oprócz tego biorę leki na depresję. Jestem takim chodzącym 'fiatem’. Nie jestem w stanie sama się ubrać, czy umyć, niemniej z niepełnosprawnością da się żyć, wiem to od urodzenia – dodała także była żona Kazimierza Marcinkiewicza, wyraźnie odrzucając już wszelkie tajemnice oraz przemilczenia.
Kiedyś oglądałam ja w TV, jeszcze wtedy jak postanowiła zamieszkać z p.Marcinkiewiczem.. nie wyglądała na chorą tylko chętnie opowiadała jakie to szczęście ją spotkało, chciała wtedy pisać książkę itd., wtedy nie miała żadnej ortezy.. twierdzi że choroba jest od urodzenia.. hmm,czyżby narodziła się drugi raz?
ciekawa jestem ile placi jej PIS za nekanie pana Marcinkiewicza