Anna ukończyła szkolenie wojskowe i z wyróżnieniem szkołę podoficerską. We wrześniu 2016 roku została powołana do służby w stopniu kaprala. Przydzielono ją do jednego z pododdziałów Mazowieckiego Oddziału Żandarmerii. Krótko potem zaczęła otrzymywać SMS-y z seksualnymi podtekstami. Żołnierz twierdzi, że gdy opowiedziała o sprawie przełożonemu, zaczęto ją gnębić i molestować. Kapral poprosiła o pomoc Antoniego Macierewicza, ale resort umył ręce. Sprawę Anny opisali dziennikarze portalu Onet.
„Błagam uwierz mi, pragnę jedynie Ci służyć w charakterze niewolnika. Jestem żonaty, ale mieszkam z dala od domu, w którym jestem tylko gościem” – to pierwszy SMS, który dostała Anna (imię bohaterki zostało zmienione – przyp. red.). Nadawca wiadomości nie odpisał, gdy zapytała, kim jest. Kapral poinformowała oficjalną drogą służbową o SMS-ie przełożonych. Zapytała również dowódcę batalionu mjr. Tomasza S., co ma zrobić. Wojskowy roześmiał się i skwitował, że „ma najwyraźniej cichego wielbiciela”. Po tym, jak awansował, zaczął wypytywać Annę, czy SMS-y dalej przychodzą.
W grudniu Anna otrzymała kolejną wiadomość – „Moja Najjaśniejsza Pani, będę wiernym psem, moja buzia niech służy Ci za toaletę. Czy mogę zadzwonić?” – pisał anonim. Kapral zagroziła, że zgłosi sprawę o nękanie. Niedługo potem numer został wyłączony. Przełożeni, w tym ppłk. Tomasz S., zdaniem Anny nie zrobili nic, by dowiedzieć się, kto je pisał.
Pytania o narzeczonego
Dowódcę interesowało także jej życie prywatne oraz narzeczony który także służył w wojsku. Tomasz S., koniecznie chciał poznać jego imię. Kapral kategorycznie odmówiła udzielenia odpowiedzi na pytania o charakterze osobistym. Ppł. miał wtedy postraszyć ją, że jeśli nie odpowie, będzie musiała poszukać sobie pracy gdzie indziej.
Później zaczął atakować ją uszczypliwymi uwagami w obecności innych wojskowych, co ci potwierdzili w rozmowie z dziennikarzami. Od innych przełożonych Anna otrzymywała natomiast pochwały. Dostała nominację do oficjalnego wyróżnienia, ale ppłk. S. odmówił jej przyznania. Twierdził, że spotkał się z „blokadą pułkownika”. Nieustanie wypytywał również jej kolegów oraz dowódcę batalionu o sprawy prywatne kapral.
Na jego żądanie Annie odebrano planowania służby żołnierzy z jej pododdziału. Zrobiono to mimo, że żołnierze chwalili ją za to, jak wywiązuje się z obowiązku.
W lutym 2017, ppłk. S wezwał Annę do swojego gabinetu. Wydał jej rozkaz objęcia służby. Zrobił to, chociaż wiedział, że tego dnia nie może, ponieważ ma chorą córkę. Anna relacjonowała, że w pewnym momencie ppłk. S. wstał i chwycił ją za pierś. Kapral uderzyła go w twarz – Cofnął się. Przejechał dłonią po swoim policzku i uśmiechając się, powiedział: „Wiedziałem, że jesteś ostra”. Ja na to: – Jak jeszcze raz mnie k… dotkniesz, to pożałujesz. Jestem żołnierzem, a nie dziwką. Odwróciłam się i wybiegłam. Słyszałam jak krzyczał, że jeszcze ze mną nie skończył… – mówiła Anna.
List do ministerstwa
Jakiś czas po tym wydarzeniu zaczęła mieć problemy na tle nerwowym – duszności, kołatanie serca. Lekarz wysłał ją na zwolnienie. Po powrocie otrzymała przeniesienie do Wydziału Żandarmerii Wojskowej w Łasku na obrzeżach Łodzi. – Zapytałam, co z córką? Wzruszył ramionami i zakończył rozmowę: „To wszystko pani kapral…”. Gdy już wychodziłam, kazał mi się cofnąć. „Pani kapral, jeśli będzie pani szukała gdziekolwiek pomocy, bądź zechce uciec na zwolnienie lekarskie, to zrobię wszystko…” – relacjonowała Anna.
Przez stres lekarz skierował Annę na kolejne zwolnienie. Po tym jak obniżono jej dodatek do wypłaty, napisała do Antoniego Macierewicza. Zrobiła to zgodnie z prawem, ponieważ regulamin na to pozwala. MON zwrócił jednak skargę żandarmerii, a Annie wytknął, że „pominęła drogę służbową”.
Historię Anny potwierdzili inni żołnierze – zrobili to, chociaż grożono im, że tego pożałują. Żandarmeria nie dopatrzyła się jednak ani mobbingu, ani molestowania. Dziennikarze Onetu zapytali o sprawę zastępcę Komendanta Głównego ŻW gen. Roberta Jędrychowskiego – W pierwszej rozmowie telefonicznej z nami generał stwierdził, że „mobbing nie jest przestępstwem do końca”. Potem oddzwonił, by dodać: – Proszę być ostrożnym z tym, co ta pani mówi, bo akurat sprawa jest w prokuraturze, co przed chwilą ustaliłem, o pomawiania publiczne – czytamy w tekście. Na koniec generał dodał, że Anna „to wątpliwa persona”.
Więcej o sprawie kapral Anny na stronie Onetu:
FAKT.PL