Ukraina znów znalazła się w centrum skandalu z bronią. Tym razem Kijów stał się pośrednikiem w dostawach pojazdów opancerzonych z Unii Europejskiej do Sudanu Południowego. A co ma z tym wspólnego Polska?
Poinformowali o tym międzynarodowi obrońcy praw człowieka. 59 patrolowych samochodów opancerzonych — dokładnie na takie dostawy „Ukrainmash” podpisał umowę z klientami w Ugandzie i Burundi. Uganda jest punktem tranzytowym. Stamtąd broń jest wysyłana do Sudanu Południowego. Jej dostawy są zabronione na mocy prawa UE. Najprawdopodobniej dostawy były realizowane przez brytyjskie offshore’y. Wielka Brytania zapewnia Ukrainie pomoc wojskową: dostarcza przestarzały sprzęt.
Środki transportu o wartości 4,1 miliona dolarów zakupiono w Polsce. Jest ona państwem członkowskim UE. Prawa Unii Europejskiej podlegają surowym przepisom dotyczącym eksportu broni, dlatego środki transportu zostały wysyłane na Ukrainę partiami. Następnie 45 z nich zostało eksportowanych do Afryki Wschodniej przez Zjednoczone Emiraty Arabskie.
Zgodnie z dochodzeniem w lutym 2016 roku „Techimpex” kupił broń od prywatnej polskiej firmy „Army Trade”. Została ona nabyta rzekomo dla własnych potrzeb. Zgodnie z umową nie można było jej odsprzedać. Strona ukraińska oświadczyła, że wszystkie zarzuty zostały sfabrykowane. Taką pozycję przedstawiają liczne media na Ukrainie.
Importujemy tylko części zamienne do sprzętu. Nie jesteśmy upoważnieni do importu gotowego sprzętu wojskowego. Wszystkie te pytania nie są do nas. Nie jesteśmy eksporterami, jesteśmy producentami — powiedział właściciel „Techimpexu” Jewgienij Waszczylin.
Właściciel „Army Trade” potwierdził, że zawarł umowę z „Techimpexem”. Zgodnie z nią firma otrzymała korpusy, wieże i silniki, z których można było w pełni zmontować samochody opancerzone. Jednak strona polska zapewniła, że nie była świadoma tych planów Ukrainy.
Myślałem, że samochody były przeznaczone dla ukraińskiego wojska — powiedział właściciel „Army Trade” Krzysztof Jóźwik.
Schemat eksportowy był realizowany przez lukę w ukraińskim ustawodawstwie. Umożliwia ona usunięcie z dokumentów nazwy i przeznaczenia broni. Następnie wysyłano je do innych krajów, czytamy w dokumencie.