Rodzicom wydawało się, że wychowali syna na dobrego człowieka. Dlatego oddali mu cały swój majątek. I wtedy okazało się, że ich Andrzejek to syn marnotrawny. Nie chciał dbać o mamę i tatę. W końcu nasłał na nich komornika – żalą się rodzice.
Dziś życie rodziców to strach. – Nigdy do głowy mi nie przyszło, że Andrzejek może być tak okrutny – ociera łzy Grażyna Miecielica (59 l.).
– Przez niego popadliśmy w kłopoty. Mamy same zmartwienia – dodaje jej mąż Jan (64 l.).
Andrzej (28 l.) był ich piątym, najmłodszym dzieckiem. Robotny był, uczciwy, więc gdy pozostała czwórka poszła na swoje, rodzice postanowili, że to on przejmie po nich gospodarkę. I tak się stało w 2011 r.
Dobrzy rodzice kupili jeszcze na kredyt maszyny rolnicze, żeby ukochanemu synkowi lżej się pracowało na roli.
– Przekazaliśmy mu wszystko jako darowiznę. Na początku wszystko było, jak sobie wymarzyliśmy, ale po roku syn strasznie się zmienił. Nawet po kilka dni go nie było, a krowy trzeba karmić i doić codziennie – opowiadają rodzice.
Na koniec syn wyprowadził się i zrzekł się na piśmie ojcowizny, ale zażądał wydania maszyn. Dlatego rodzice wnieśli do sądu o cofnięcie darowizny.
– Nawet przez myśl nam nie przeszło, że sąd może nam odmówić, a jednak tak się stało. Sędzia odrzucił nasz wniosek. Skończyło się na tym, że przez syna sąd nasłał na nas komornika – rozkłada ręce małżeństwo rolników.
Rodzice przeżyli szok. Złożyli apelację, ale sąd nie wyznaczył nawet terminu rozprawy, gdy do ich gospodarstwa przyjechał komornik. Zabezpieczył ich ciągnik i kilka innych maszyn wartych ćwierć miliona złotych jako majątek syna!
– Mieliśmy dożyć przy nim sędziwej starości, a przez niego podupadliśmy na zdrowiu – żalą się rodzice.
Pan Andrzej nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
Rodzicom wydawało się, że wychowali syna na dobrego człowieka. Dlatego oddali mu cały swój majątek. I wtedy okazało się, że ich Andrzejek to syn marnotrawny. Nie chciał dbać o mamę i tatę. W końcu nasłał na nich komornika – żalą się rodzice.
Dziś życie rodziców to strach. – Nigdy do głowy mi nie przyszło, że Andrzejek może być tak okrutny – ociera łzy Grażyna Miecielica (59 l.).
– Przez niego popadliśmy w kłopoty. Mamy same zmartwienia – dodaje jej mąż Jan (64 l.).
Andrzej (28 l.) był ich piątym, najmłodszym dzieckiem. Robotny był, uczciwy, więc gdy pozostała czwórka poszła na swoje, rodzice postanowili, że to on przejmie po nich gospodarkę. I tak się stało w 2011 r.
Dobrzy rodzice kupili jeszcze na kredyt maszyny rolnicze, żeby ukochanemu synkowi lżej się pracowało na roli.
– Przekazaliśmy mu wszystko jako darowiznę. Na początku wszystko było, jak sobie wymarzyliśmy, ale po roku syn strasznie się zmienił. Nawet po kilka dni go nie było, a krowy trzeba karmić i doić codziennie – opowiadają rodzice.
Na koniec syn wyprowadził się i zrzekł się na piśmie ojcowizny, ale zażądał wydania maszyn. Dlatego rodzice wnieśli do sądu o cofnięcie darowizny.
– Nawet przez myśl nam nie przeszło, że sąd może nam odmówić, a jednak tak się stało. Sędzia odrzucił nasz wniosek. Skończyło się na tym, że przez syna sąd nasłał na nas komornika – rozkłada ręce małżeństwo rolników.
Rodzice przeżyli szok. Złożyli apelację, ale sąd nie wyznaczył nawet terminu rozprawy, gdy do ich gospodarstwa przyjechał komornik. Zabezpieczył ich ciągnik i kilka innych maszyn wartych ćwierć miliona złotych jako majątek syna!
– Mieliśmy dożyć przy nim sędziwej starości, a przez niego podupadliśmy na zdrowiu – żalą się rodzice.
Pan Andrzej nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.
BOGDAN HRYWNIAK