Skuteczny bojkot nie jest rzeczą prostą. Właśnie przekonuje się o tym grupa posłów Prawa i Sprawiedliwości, nawołująca do zaprzestania używania francuskich produktów. Wszystko to przez wypowiedzi prezydenta Macrona, który niepochlebnie mówił o polskim rządzie. Co innego jednak dobre, bojkotujące, chęci, a co innego praktyka. Przekonała się o tym Joanna Lichocka, która zaliczyła spektakularną wpadkę.
Posłanka PiS jako jedna z pierwszych zareagowała na wezwanie partyjnego kolegi, Arkadiusza Mularczyka. Ten już kilka dni temu, za pośrednictwem Twittera, zagroził francuskiemu prezydentowi nadwiślańskim bojkotem produktów znad Sekwany.
Panie @EmmanuelMacron jeszcze chwila i doprowadzisz Pan do bojkotu w PL francuskich towarów, wtedy naprawdę zaboli.
— Arkadiusz Mularczyk (@arekmularczyk) August 25, 2017
Większość internautów podeszła do wpisu Mularczyka raczej drwiąco, ale posłanka Lichocka wzięła słowa kolegi jak najbardziej serio… i zapowiedziała bojkot francuskich serów. Od słów do czynów Lichocka przeszła w środowy wieczór. Wtedy to na jej twitterowym koncie pojawiło się zdjęcie sera. Według posłanki, sera polskiej marki.
Wróciłam ze sklepu;) (Turek jest po drodze do Kalisza) 😉 pic.twitter.com/AZkaOo8wTX
— Joanna Lichocka (@JoannaLichocka) August 30, 2017
Niestety, to co dla Joanny Lichockiej wydawało się oczywistością, nie wytrzymało zderzenia z rzeczywistością. O faktycznej narodowości producenta sera szybko poinformowano członkinię PiS w komentarzach pod zdjęciem. Okazało się, że właścicielem marki są… Francuzi!
— Marcin Wikło (@marcin_wiklo) August 30, 2017
Co na to posłanka? – Nie należy omijać produktów wyrabianych w Polsce. W zakładach tu działających i zatrudniających polskich pracowników. Także ten:) – tłumaczyła się, skądinąd słusznie, Joanna Lichocka.
Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że sprawa nieudanego bojkotu francuskich produktów to wpadka w wykonaniu posłanki – z francuska zwana „faux pas”.
DeGie