Warszawa ZOBOWIĄZANA współpracować z banderowskimi władzami?

Sejm RP w ramach procesu legislacyjnego uznał za ludobójstwo tragiczne wydarzenia na Wołyniu w 1943 r., gdy ukraińscy nacjonaliści zabili około 100 tys. Polaków i przedstawicieli innych narodowości. Jak ta decyzja wpłynie na polsko-ukraińskie relacje.

 

— Jaka, Pana zdaniem, będzie reakcja na Ukrainie na decyzję polskiego Sejmu? Czy wpłynie ona na ponowną ocenę roli OUN-UPA?

— Uznają to za kolejną zdradę. Obecnie na Ukrainie stały temat jest taki: „jak nas zdradzają w Europie”. Ale winny – każde zło wyjaśnia się jego działaniami. Ukraińcy rozumują, że jeśli polscy posłowie uchwalili antyukraińską ustawę, oznacza to jedynie, że podkupił ich Kreml. Absurdalność takich interpretacji jest widoczna z zewnątrz, ale ukraińskie społeczeństwo jest teraz w takim stanie psychicznym, że po prostu nie może znaleźć innego wytłumaczenia. Jest to stan rozpaczy, strachu, utraty sił, złości, a czasem nawet histerii. Wszystko dzieje się nie tak, jak zakładano, i wszystko jest nieporównywalnie gorsze, niż oczekiwano. Ponadto należy rozumieć, że na Ukrainie niewielu zagłębia się w to, kim są banderowcy i co robili.

Decyzja o uznaniu w Polsce Rzezi Wołyńskiej za ludobójstwo w żaden sposób nie wpłynie na przewartościowanie roli OUN-UPA. Ukraińców w ogóle nie obchodzi to, co na ten temat myślą Polacy. Bardziej troszczą się o relacje z Europą i z Rosją. Politycy nadal będą „wymieniać się ukłonami”. Jak Poroszenko, który tego samego dnia klękał przed pomnikiem ofiar Rzezi Wołyńskiej w Polsce i podpisywał ustawę o przemianowaniu nazw ulic na cześć  Bandery na Ukrainie. Jedynie z boku może się wydawać to nielogiczne. W rzeczywistości oba działania postrzegane są jako „antyrosyjskie”, przecież i gloryfikować Banderę.

— Czy decyzja polskiego Sejmu wpłynie na polsko-ukraińskie relacje?

— Należy rozumieć, że te relacje nie są symetryczne. Ukraina dla Polski jest kluczowym partnerem strategicznym, krajem, w którym sytuacja może rozmaicie wpływać na status Polski na arenie międzynarodowej. Ponadto jest to część Kresów Wschodnich, z którymi związane jest silne uczucie narodowej nostalgii. A dla Ukrainy Polska jest jednym z partnerów w UE i bynajmniej nie głównym – ani ze względów politycznych, ani gospodarczych. Polskę docenia się za rolę „adwokata Ukrainy w Europie”, ale często podkreśla się też, że słabo sobie z nią radzi. Zwłaszcza ostatnio. Jednak nie sądzę, że polsko-ukraińskie stosunki mogą się teraz poważnie pogorszyć. Nie chce tego ani Kijów, ani Warszawa. Ale nie należy też oczekiwać maksymalnie przyjaznej atmosfery.

— Z jaką siłą polityczną na Ukrainie ma do czynienia Warszawa?

— Należy zdawać sobie sprawę z tego, że w wyniku Euromajdanu do władzy doszły siły, które ideologicznie wspierają nastroje Ukrainy Zachodniej. Nie lubi się tam Polaków. Można powiedzieć, że Warszawa, wspierając Euromajdan i nowy rząd, przyczyniła się do tego, że u władzy w Kijowie znaleźli się nacjonaliści. Znaki przyjaźni, które prezydent Ukrainy wykonał pod adresem Polski. Ale tutaj należy znać umiar, bo inaczej dobre relacje z Polakami mogą poważnie wpłynąć na jego i tak słabe poparcie na zachodzie kraju. Ponadto na Ukrainie nie ma takiej siły politycznej, która byłaby prozachodnia i nie byłaby ideologicznie banderowska. Więc co pozostaje?

Moim zdaniem, Warszawa nie ma innej opcji, jak tylko współpracować z banderowskimi władzami i składać kwiaty pod pomnikiem Bandery podczas oficjalnych wizyt w Kijowie.

Więcej postów